– Ona nie oddycha! – wrzasnął spanikowany chłopak i odsunął się, robiąc Dumbledore'owi miejsce przy ciele Freyi.
Dyrektor już miał rozpocząć reanimację, gdy nagle dziewczyna wciągnęła ze świstem powietrze i rozkaszlała się.
– Nic mi nie jest – oznajmiła im chwilę później. – Zrobiło mi się słabo, ale już czuję się świetnie.
– Słabo? – jęknął Snape i opadł ciężko na podłogę. – Nie oddychałaś! Nie wyczuwałem pulsu!
– Przez chwilę byłam po drugiej stronie, ale naprawdę już nic mi nie dolega – westchnęła. – Zrobicie herbaty też dla mnie? Chyba musimy porozmawiać.
Dumbledore wstał i wyczarował kolejny kubek herbaty, ale Severus czuł, że teraz to jemu jest słabo. Czy ona właśnie powiedziała, że umarła? Czy to miała na myśli mówiąc o drugiej stronie? Spojrzał na swoją dziewczynę, która wyglądała tak samo zdrowo, jak zwykle i zwątpił. Podniósł się i wrócił na miejsce, na którym wcześniej siedział.
– Co to było? – spytał dyrektor, kiedy wszyscy już usiedli. – Wyglądało jak burza piaskowa.
– Nie wiem, o czym rozmawialiście, ale wzburzyliście tym Piaski Czasu – zaczęła i upiła łyk herbaty. – Tak się dzieje, gdy... przeszłość zderzy się z przyszłością. Musiało wydarzyć się coś, co spowodowało takie zderzenie. Co to mogło być?
– Rozpoznałem różdżkę pana dyrektora – odgadł Severus. – I przypomniałem sobie, że już raz ją widziałem, kiedy pokazałaś mi przyszłość.
– Teraz rozumiem – stwierdziła Freya.
– A ja nie – odezwał się Dumbledore. – Możecie mnie wtajemniczyć? Co ma moja różdżka do przyszłości Severusa?
– Też chciałbym to wiedzieć – Snape poparł dyrektora.
– Nie chciałam wam o tym mówić... Liczyłam na to, że ten temat nigdy nie wypłynie... – mówiła nieskładnie Freya. I zaczęła wyjaśniać od końca: – Ale teraz nie mam wyboru... Severusie, to jest Czarna Różdżka. Przedmiot, którego w pewnym momencie zaczął pożądać Voldemort. Ale żeby ją zdobyć, musiał pokonać jej poprzedniego właściciela.
– Czyli mnie? – spytał Dumbledore, choć wydawało mu się to oczywiste.
– Nie... pan już wtedy nie żył – Freya spojrzała na niego przepraszająco, jakby ona była temu winna. – To Severus pana zabił, więc...
– Co? – krzyknęli obaj, chociaż Snape już wcześniej właśnie to podejrzewał.
– To skomplikowane... Był taki moment, jeszcze w czasach pierwszej wojny, kiedy Severus zwrócił się do pana z prośbą o pomoc – tym razem postanowiła wyjaśnić wszystko od początku. – W zamian obiecał, że zrobi wszystko, czego pan zażąda. Tak rozpoczęła się wasza wieloletnia współpraca... która z czasem zmieniła się we wzajemne zaufanie a nawet przyjaźń... – zamyśliła się, ale tylko na chwilę – W pewnym momencie odkrył pan, w jaki sposób Voldemort przeżył... Znalazł pan jednego horkruksa, ten pierścień, który dziś my zdobyliśmy i postanowił pan go użyć... Prawie przypłacił pan to życiem. Nie znam szczegółów, wiem tylko, że to Severus panu pomógł, uleczył na tyle, na ile umiał, ale obaj wiedzieliście, że został panu jakiś rok życia... Wiedzieliście też, że Voldemort pragnął pańskiej śmierci i że zlecił zabicie pana pewnemu chłopcu... – mówienie przychodziło jej z coraz większym trudem, bo jej osłabione kilkanaście minut wcześniej ciało, gwałtownie domagało się wypoczynku. Napiła się herbaty i postanowiła szybko zakończyć swoją opowieść: – Nie chcieliście, żeby ten chłopiec zaczął zabijać, chcieliście dać mu szansę... Dlatego razem zaplanowaliście, że to Severus go zastąpi. I Snape, choć bardzo niechętnie, zabił pana.
Urwała i dopiła herbatę do końca. Kręciło jej się w głowie i marzyła o tym, żeby się położyć. Zarówno dyrektor jak i Severus mieli do niej jeszcze mnóstwo pytań, ale ten pierwszy zauważył, co się z nią dzieje i stwierdził, że mogą poczekać na dalsze wyjaśnienia.
– Severusie, zaprowadź Freyę do skrzydła szpitalnego, pani Pomfrey powinna ją obejrzeć – zarządził patrząc na niego z sympatią, której nigdy wcześniej mu nie okazywał.
Snape miał mętlik w głowie, ale przede wszystkim musiał zająć się słaniającą się dziewczyną. Pomógł jej wstać i wziął ją na ręce. Była cięższa niż przypuszczał, ale nie na tyle, by nie dał rady jej nieść.
– Puść mnie, Snape, jest mi słabo, ale dam radę iść sama – oburzyła się Freya, ale dopiero po tym, jak opuścili gabinet.
– Nie wierć się – stękał chłopak. – Zaraz będziemy na miejscu.
Nie rozumiała, o co mu chodzi, ale poddała się i aż do skrzydła szpitalnego nie poruszyła się więcej. Później cierpliwie poddała się badaniu pani Pomfrey i położyła się do łóżka. Tak naprawdę musiała się po prostu wyspać.
Severus usiadł na brzegu jej łóżka i nie patrząc na nią, spytał z wyrzutem:
– Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
– Nie chciałam... za dużo musiałabym wyjaśniać...
Freya zasnęła, a on wciąż siedział zamyślony. Analizował to, czego się dowiedział. Nie wierzył, że mógł stać się przyjacielem Dumbledore’a i jednocześnie służyć Czarnemu Panu. Nie mieściło mu się to w głowie. Skoro w tej innej rzeczywistości zrozumiał swoje błędy, to czemu wciąż był śmierciożercą? I jak mógł zgodzić się na zabicie kogoś, kto mu ufał?
Zamknął oczy i ścisnął głowę rękami. Czegoś mu nie powiedziała. Coś przed nim ukryła, tylko dlaczego? Chciała go chronić, czy uważała, że to nieistotne? Zamęt w jego głowie jeszcze się zwiększył. Nagle zapragnął uciec od tego wszystkiego. Od niej, od Dumbledore’a, od misji, w którą został wplątany. Wstał, wybiegł ze szpitala i skierował się na schody.
Zatrzymał się dopiero w Zakazanym Lesie. Odetchnął głęboko i powoli się uspokajał. Dlaczego to wszystko było takie skomplikowane? Dlaczego nie mógł mieć takich problemów, jak jego koledzy?
Przechadzał się dosyć długo, aż w końcu zrozumiał, że już nigdy nie będzie mógł zapomnieć o tym, co powiedziała. Pojął też, czemu nie chciała, żeby za dużo wiedział. Bała się, że tego nie udźwignie. Że zacznie zachowywać się irracjonalnie, żeby uniknąć tego, co mogło się stać. I chociaż twierdziła, że jego przyszłość już uległa zmianie, to nie dawała mu gwarancji, że nie popełni podobnych błędów.
I pomimo wysnutych dość nieprzyjemnych wniosków, wrócił do zamku znaczenie spokojniejszy.
*
Po ich wyjściu, Dumbledore także się zamyślił. Opowieść Freyi zrobiła na nim wrażenie, ale nie mógł powiedzieć, żeby całkiem go zaskoczyła. W końcu już Remus sugerował mu, że Severus stał się kimś zupełnie innym niż ten chłopak, którym był jeszcze na początku tego roku szkolnego. Nie spodziewał się tylko tego, że będzie potrafił mu aż tak zaufać. Musiało tak być, skoro zdecydował się powierzyć mu swoje życie.
W przeciwieństwie do Severusa, zrozumiał też, czemu Voldemort postanowił zabić Snape’a, żeby przejąć władzę nad Czarną Różdżką. I to, że jeśli wspólnie zaplanowali jego śmierć, to Severus nigdy nie został jej panem. Był to mało pocieszający wniosek, ale cieszył się, że to już się nie wydarzy. Wierzył, że uda się odwrócić los Severusa Snape’a.
Zapatrzył się na widoczny za oknem Zakazany Las. Kiedy już zniszczą wszystkie horkruksy, nadejdzie kolej na niego. To on będzie musiał ostatecznie powstrzymać Voldemorta. Freya dała mu jasno do zrozumienia, że w tej linii czasu nikt inny nie ma dość siły i umiejętności, żeby się z nim zmierzyć. Albus bał się tylko jednego – że nie podoła temu zadaniu. Że zawiedzie boginię i, co gorsza, swoich uczniów, przyjaciół i całkiem obcych ludzi, którzy uważają go za wielkiego czarodzieja. Wiedział, że będzie miał tylko jedną szansę. Jeśli nie da rady tego zrobić i Tom dowie się, że już nie jest nieśmiertelny, to historia zmieni się w sposób całkowicie nieprzewidywalny. A do tego zdecydowanie nie chciał dopuścić.
Wstał od stolika i podszedł do szafki, w której trzymał myślodsiewnię. Wyciągnął kamienną misę i zaczął wrzucać do niej wszystkie swoje wspomnienia dotyczące Toma Riddle’a. Musiał zrozumieć sposób jego myślenia i poznać styl jego walki. Musiał być gotowy.
*
Freya przespała prawie całą dobę. Kiedy już się obudziła, była przeraźliwie głodna i miała niepokojące poczucie deja vu. Jednak tym razem wystarczyła jej jedna porcja obiadu, by doszła do siebie. Martwiło ją tylko to, że Severus nie przyszedł zobaczyć, czy się obudziła. Chyba się na nią nie obraził?
Zdała sobie sprawę z tego, że mógł to zrobić. Jakaś część jej umysłu podpowiadała jej, że miał do tego prawo. Czasem jeszcze zapominała, że ludzie byli trochę inaczej skonstruowani niż ona. Przejmowali się też zupełnie czymś innym. Dla niej intrygi i niedomówienia były codziennością i nie warto było zawracać sobie nimi głowy. Nie miały nic wspólnego z nieufnością czy brakiem szczerości. Dla Severusa jednak mógł to być sygnał, że nie traktowała go poważnie. Że był dla niej tylko człowiekiem, któremu nie należą się wyjaśnienia czy słowo prawdy. Zaklęła pod nosem. Nie chciała, żeby tak myślał.
Ubrała się szybko i bez słowa wymknęła się ze szpitala. Myśląc o tym, gdzie mógł być jej chłopak, dotarła do gabinetu dyrektora i postanowiła najpierw tam zajrzeć. Nie sądziła co prawda, że zastanie tam Severusa, ale chciała też porozmawiać z Albusem. Zaskoczona zatrzymała się w progu i z niedowierzaniem patrzyła na Snape’a i Dumbledore’a dyskutujących zawzięcie o metodach walki stosowanych przez śmierciożerców. Podeszła bliżej i uśmiechnęła się niepewnie.
Dyrektor skinął jej głową, nie przerywając swojej wypowiedzi, a Severus odpowiedział uśmiechem i złapał jej dłoń. Po chwili otrząsnęła się z szoku i włączyła się do rozmowy. Skoro oni najwidoczniej już zdążyli przetrawić rewelacje, które od niej usłyszeli, to nie zamierzała do tego wracać.
CZYTASZ
Severus Snape || Piaski Czasu
FanfictionDruga Wojna Czarodziejów. Wielka Sala Hogwartu. Remus Lupin ginie pokonany w pojedynku z Dołohowem. Ale po śmierci nie dane mu jest odpocząć. Bogowie, których nie zna i w których nie wierzy, podejmują decyzję, żeby zwrócić mu życie i cofnąć jego dus...