7.

478 44 9
                                    

Podczas gdy Freya zdawała egzaminy, Remus niecierpliwie oczekiwał powrotu swoich przyjaciół. Zastanawiał się, jak powinien się wobec nich zachowywać, żeby nie zaczęli niczego podejrzewać. Znali go naprawdę dobrze, a on... no cóż, wiedział zdecydowanie zbyt wiele, by móc udawać, że naprawdę jest niczego nieświadomym nastolatkiem. Bał się, że to zadanie go przerośnie, że Freya przeceniła jego możliwości.
Kiedy wreszcie Huncwoci wrócili i zaczęli się rozpakowywać, poczuł, że to wszystko jest tak naprawdę nieważne. Byli tu razem, cali, zdrowi, znowu młodzi. Jeszcze nie wydarzyło się nic złego. I zamiast się martwić, postanowił cieszyć się szansą, którą dostał.

– A ty co porabiałeś przez te dwa tygodnie? – spytał Syriusz, gdy już skończył opowiadać o feriach spędzonych u Potterów.
– Tylko nie mów, że uczyłeś się do SUMów – zaśmiał się James.
– Założę się, że tak właśnie było – droczył się z nim Black.
– Pomagałem nowej uczennicy przygotować się do testów... Dopiero trafiła do Hogwartu i dyrektor postanowił sprawdzić jej wiedzę...
– Spędziłeś ferie w towarzystwie dziewczyny? – zdziwił się James. – Nareszcie!
– Bardzo śmieszne – zawstydził się Remus. – Uczyliśmy się razem, to wszystko.
– A ładna chociaż ta nowa? – spytał Black z chytrym uśmiechem.
– Ładna – przyznał Lupin niechętnie.
– I mówisz, że tylko się uczyliście? To nie będziesz miał nic przeciwko temu, żebym się z nią umówił? – podpuszczał go Łapa.
– Wątpię, żeby była tobą zainteresowana, ale możesz spróbować – stwierdził Remus obojętnym tonem.
– Naprawdę? W końcu trafiła ci się dziewczyna, która podzieliła twoje zamiłowanie do nauki a ty chcesz z niej zrezygnować?
– To nie jest ta jedyna – mruknął Lupin. Chociaż na samo wspomnienie Dory uśmiech pojawił się na jego ustach.
– Mówisz tak, jakbyś już spotkał ten swój wymarzony ideał.
– Zejdźcie ze mnie.
– Słusznie. Ja tam zgadzam się z Lunatykiem, warto poczekać na wymarzoną dziewczynę – stwierdził James z rozmarzeniem.
– Tak, jak ty? Ile razy jeszcze Evans ma ci dać kosza, żebyś w końcu przestał wierzyć w te bzdury? – zadrwił Syriusz.
– Nigdy nie przestanę.
– Jesteście beznadziejni – westchnął Syriusz. – To gdzie jest ta nowa? Bardzo chciałabym ją poznać.
– Pewnie zaraz wróci. Poczekamy na nią w pokoju wspólnym?

Syriusz, James i Peter bez namysłu pobiegli na dół, a Remus roześmiał się serdecznie. Tak bardzo tęsknił za takim chwilami, a teraz miały one znowu stać się jego codziennością. Zszedł za nimi do części wspólnej, gdzie po chwili zjawiła się także Freya. Zgodnie z jego przewidywaniami, dziewczyna zrobiła wrażenie na jego kolegach. Oni na niej niekoniecznie.

Traktowała ich dość obojętnie i ożywiała się tylko, gdy opowiadała o egzaminach. Poza tym wyraźnie błądziła myślami gdzie indziej. W końcu pożegnała się i poszła do dormitorium dziewcząt, żeby przenieść swoje rzeczy do sypialni, którą miała dzielić z innymi uczennicami piątego roku. O tym, że miała w planach zrobić coś jeszcze, nie zamierzała nikomu mówić.

– Strasznie dziwna ta Freya – stwierdził zniesmaczony Syriusz.
– Bo po pięciu minutach rozmowy nie chciała się z tobą umówić? – zakpił Remus.
– A żebyś wiedział! Ale tylko udaje nieprzystępną.

Lupin obawiał się, że jego przyjaciel może się mocno sparzyć, jeśli wciąż będzie próbował podrywać Freyę, ale nie zamierzał go uświadamiać. Dla nich ona miała być zwykłą uczennicą, więc musiał milczeć na temat jej prawdziwej tożsamości.

Zresztą szybko udało mu się odwrócić ich uwagę od nowej koleżanki – wystarczyło wspomnieć, że niepokoi się kolejną pełnią, do której zostały niespełna dwa tygodnie.

Naprawdę bardzo się tym martwił. I bał się, bo pamiętał, jak bolesne były jego przemiany. W przyszłości zażywał eliksir, który minimalizował te nieprzyjemności, ale teraz znowu żył w czasach, gdy jeszcze go nie wynaleziono. O tym także nie mógł nikomu powiedzieć. Na samą myśl o zmianie w wilkołaka robiło mu się niedobrze. A będzie musiał jeszcze nie raz to przeżyć. Westchnął ciężko.

– Nie martw się na zapas – powiedział poważnie James.
– Będziemy z tobą – zapewnił go Peter. – Jak zawsze.
– Tak, wiem i bardzo wam jestem za to wdzięczny, ale nie potrafię przestać o tym myśleć... – rozkleił się.
– Będzie dobrze – stwierdził, jak zawsze niefrasobliwie, Syriusz. – Ach, dawno już nie biegaliśmy po Zakazanym Lesie.
– No... Zaledwie w zeszłym miesiącu – przypomniał mu James.
– Ale czuję się, jakby minęły lata – zaśmiał się Black.
– Ja też – mruknął Lupin.

*

Freya przeprowadziła się do nowej sypialni, poznała swoje współlokatorki, w oszczędnych słowach opowiedziała wymyśloną historię swojej rodziny i położyła się do łóżka. A później, udając że śpi, czekała, aż jej nowe koleżanki pogrążą się w głębokim śnie. Wtedy wymknęła się z pokoju i w ogóle z dormitorium. Ostrożnie, by nikt jej nie usłyszał, przebiegła korytarzem do jakiejś pustej klasy, którą już wcześniej sobie upatrzyła. Teraz bardzo się cieszyła, że znalazła to miejsce – potrzebowała spokoju, by zrobić coś, o czym wcześniej nie pomyślała.

Freya była kobietą. Chwilowo co prawda znacznie młodszą niż jeszcze miesiąc temu, ale mimo wszystko... Musiała mieć się w co ubrać. Dopiero teraz przyszło jej do głowy, że powinna wyczarować sobie kilka kompletów ubrań, do tego szkolne szaty, bieliznę i tym podobne. Na szczęście dzięki Lupinowi miała już komplet podręczników i przyborów szkolnych. Odyn, oczywiście, o tym nie pomyślał. Jak również o tym, żeby zapewnić jej jakieś pieniądze na wypadek, gdyby musiała udać się gdzieś poza teren szkoły. Skoro już miała stać się jedną z uczennic, to chciała czuć się w tej roli dość pewnie.

– Odynie, ukaż się mi – szepnęła, ściskając w dłoni swój naszyjnik – jedyną rzecz, która łączyła ją z domem.
– Moja droga, jak ty młodo wyglądasz – rozległ się tubalny śmiech władcy Asgardu, a po chwili jego potężna sylwetka ukazała się jej oczom. – Tak słodko i niewinnie.
– Jak skopię ci tyłek, to przestaniesz się tak głupio śmiać.
– Nie wątpię, ale chyba nie po to mnie wezwałaś?
– Nie... I nawet nie zamierzam cię pytać, co ci strzeliło do głowy, żeby mnie w to wpakować...
– Uznałem, że to ci dobrze zrobi.
– Zawsze miałeś spaczone poczucie humoru...
– Możliwe. Skoro już sobie to wyjaśniliśmy... Czego w takim razie ode mnie chcesz?
– Potrzebuję pieniędzy... – zaczęła, a on się tylko roześmiał.
– Załatwione – podał jej sakiewkę pełną czarodziejskich i mugolskich monet.
– I informacji o tym, jak Voldemortowi udało się przeżyć spotkanie z Harrym Potterem.
– Z tym będzie gorzej, ale porozmawiam z Dumbledore'em. Może łaskawie zgodzi się nam pomóc.
– Nadal nie podoba mu się to, że chcemy zmienić historię?
– Uparty głupiec.
– Jego młodsze wcielenie jakoś szybciej przyznało mi rację.
– Spróbuję zdobyć dla ciebie tę informację – obiecał Odyn. – Czy to wszystko?
– W zasadzie tak...

Władca zniknął, nim dokończyła swoją myśl. Freya zaklęła pod nosem. Pozbierała wyczarowane przez siebie ubrania, sakiewkę z pieniędzmi i wróciła do dormitorium. Przez resztę nocy rozmyślała o tym, co mógł mieć na myśli Odyn, twierdząc, że ta zmiana miała jej dobrze zrobić. Dotychczas nie narzekała na swoje życie, więc o co mogło mu chodzić? 

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz