10.

467 44 28
                                    

– Niech ja cię dorwę w swoje ręce – jęczała Freya siedząc w łazience.

Jej przewidywania spełniły się co do joty. Jej ciało reagowało dokładnie tak, jak się tego obawiała. Jak ciało nastolatki. Odzwyczaiła się już od typowo kobiecych przypadłości i teraz poczuła się trochę zaskoczona. W dodatku zrobiła się nerwowa i płaczliwa, a na środku czoła wyrósł jej okropny pryszcz.

Z silnym postanowieniem zamordowania Odyna przy pierwszej nadarzającej się okazji, przystąpiła do porannej toalety. Nie miała pojęcia, jak z takimi problemami radzą sobie inne dziewczyny, a trochę wstydziła się o to spytać. Postanowiła poedukować się w tym zakresie po lekcjach. W bibliotece, prócz książek, znajdowały się też różnego rodzaju czasopisma. W którymś z nich musiało znajdować się coś na ten temat.

Biorąc pod uwagę swój obecny stan ducha, starała się unikać kontaktów z innymi uczniami. Zwłaszcza z tymi, którzy mieli bardzo dużo do powiedzenia na temat jej życia uczuciowego. Plotki, które krążyły po Hogwarcie nie były może zbyt dokuczliwe, jednak trochę utrudniały jej i Remusowi zaplanowanie tajnego spotkania w Pokoju Życzeń. Za każdym razem, gdy chcieli choćby porozmawiać, ktoś uważnie ich obserwował. Na lekcjach udawało im się czasem zamienić kilka zdań, ale wśród ludzi nie mogli rozmawiać o sprawach istotnych, a na wszelki wypadek woleli nie pisać do siebie o niczym, co mogłoby zmienić przyszłość kogoś postronnego. Zadanie się komplikowało, jednak oboje uważali, że jak przezwyciężą te początkowe problemy, to później będzie już tylko lepiej.

– Idę do biblioteki – oznajmiła Freya po lekcjach. – Dołączysz do mnie później?

– Nie mogę – szepnął speszony chłopak. – Jutro jest pełnia więc wiesz… muszę opuścić szkołę na weekend.

– Rozumiem. Będę mogła cię odwiedzić?

– Nie powinnaś… nie chcę cię narażać.

– Nie bądź śmieszny, Lupin – zachichotała i ruszyła w swoją stronę.

Wizytę w bibliotece zaczęła od tego, co sobie wcześniej zaplanowała. Z ulgą wyczytała, że czarownice radziły sobie z tymi sprawami za pomocą odpowiednich zaklęć. Czyli nie było problemu, by i ona mogła używać magicznych sposobów. Zadowolona odłożyła pisemko na stół, podeszła do regału, gdzie czekała na nią upatrzona wcześniej książka i postanowiła od razu zabrać się za lekturę.

Przy stolikach pełno było wolnych miejsc, ale ona wybrała ten jeden, który akurat był zajęty.

– Mogę się przysiąść? – spytała.

– O ile nie przyniosłaś ze sobą tego chłamu, który przed chwilą czytałaś – odparł Severus, nie podnosząc nawet wzroku znad książki.

– Przeglądałam tylko. Potrzebowałam pewnych informacji – wyjaśniła i zarumieniła się lekko. Strasznie denerwowała ją ta całkiem dla niej nowa reakcja jej ciała.

– Pewnie szukałaś porad sercowych – sarknął chłopak. – Mało ci? Słyszałem, że łączą cię już z dwoma…

– Ja słyszałam nawet o trzech – odcięła się ze śmiechem i ze zdziwieniem zauważyła, że teraz to on się zarumienił. – Więc chyba nie potrzebuję niczyich rad. Za to ty wyglądasz, jakbyś ich potrzebował.

Rozsiadła się przy stoliku, otworzyła książkę i zawzięcie udawała, że nie słyszy jak Snape zgrzyta zębami. Jego nienawistnych spojrzeń także zdawała się nie dostrzegać. Dała mu czas, żeby się uspokoił.

– Co czytasz? – odezwał się w końcu.

– Sylabariusz Spellmana. I nie czytam, tylko poprawiam błędy – wyjaśniła.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz