33.

387 40 9
                                    

– Co to za maść? – spytała, gdy Severus wreszcie uznał, że jego dłoń już wystarczająco długo moczyła się w wyciągu ze szczuroszczeta.
– Mój wynalazek – powiedział z mimowolną dumą. – Dziwnym trafem często potrzebuję czegoś, co przyspiesza gojenie się ran, więc opracowałem własną miksturę.
– Może ja cię nią nasmaruję? – zaproponowała.
– Właśnie dlatego nie lubię, gdy ktoś chce mi pomagać – warknął na nią. – Od razu czuję się jak kaleka.
– Och, Sev, przecież ja nie dlatego... – zarumieniła się. – Nie jesteś kaleką i na pewno sam sobie z tym poradzisz. Pomyślałam tylko, że będzie ci przyjemniej, kiedy ja to zrobię.

Snape nie potrafił wykrztusić z siebie żadnej odpowiedzi. Nagle zrozumiał, że ona wcale nie traktuje go z nadmierną troską i nie uważa go za ofiarę losu! To on tak o sobie myślał. Przyzwyczajony do tego, że zawsze mógł liczyć tylko na siebie, nie potrafił prawidłowo zareagować, kiedy chciała mu pomóc. Teraz też pomylił jej czułość z litością.

Zawstydzony złapał jej dłoń jedną ręką i położył na niej słoiczek z maścią.

– Pewnie masz rację – powiedział cicho.
– Zwykle ją mam – szepnęła.

Położyła jego rękę na swoich kolanach i delikatnie zaczęła nakładać maść na poranioną skórę. Robiła to wolno, dokładnie wcierając miksturę w te miejsca, które ponacinał, żeby wycisnąć ropę. Pewnie mogłaby go szybciej uleczyć, ale ta chwila wydała jej się bardzo intymna i nie potrafiła się jej wyrzec.

Maść wchłaniała się dość szybko i od razu widać było poprawę, ale Freya nie puszczała jego ręki. Zamyślona wodziła opuszkami wzdłuż jego palców i kreśliła kółka na wierzchu dłoni.

– Dlaczego jesteś taki spięty? – spytała w końcu.
– Ja? – zdziwił się chłopak.
– No przecież nie ja – Freya roześmiała się i puściła jego dłoń. – Spójrz na mnie. Czy ja wyglądam, jakbym się spinała?
– Nie... – Severus nie mógł oderwać od niej wzroku.
– A ty nie potrafisz się rozluźnić. Nawet przy mnie – wytknęła mu. – Dlaczego?
– Nie wiem – wzruszył ramionami. – Widocznie taki już jestem.
– To niezdrowe.
– Możliwe – przyznał. – Staram się być zawsze czujny...

Nie mógł jej powiedzieć, że przez większość swojego życia najzwyczajniej w świecie wstydził się tego, jak wyglądał, skąd pochodził, kim był. Severus nie lubił siebie. Nie dostrzegł w sobie niczego, co mogłoby być atrakcyjne dla innych. Ani jego aparycja ani charakter nie zachęcały ludzi do nawiązywania z nim bliższych relacji, a on się temu nie dziwił. Wyjątkiem przez kilka lat była Lily. No a teraz także Freya. Wciąż nie wiedział, czemu właśnie ona zwróciła na niego uwagę. I czemu teraz, gdy wpatrywała się prosto w jego oczy, on nadal nie potrafił się rozluźnić.

Freya nie umiała do niego dotrzeć. Wiedziała, że się wstydził, że był niepewny i trochę zbyt nerwowo reagował na jej bliskość, ale liczyła na to, że po pewnym czasie zacznie zachowywać się normalnie. Pocałowała go delikatnie.

– Przy mnie nie musisz – powiedziała poważnie. – Chyba wiesz, że z mojej strony nic ci nie grozi.
– Wiem. Po prostu nie potrafię inaczej. Ale... postaram się zmienić.
– Nie musisz się zmieniać – zaprotestowała gwałtownie. – Możesz w końcu uwierzyć w siebie, ale nie rób nic na siłę!
– Mówisz poważnie? – znowu bezmyślnie się na nią zapatrzył.
– No pewnie! – energicznie pokiwała głową. – We mnie też mógłbyś uwierzyć!

Nie odpowiedział tylko objął ją i przyciągnął do siebie. Freya oparła mu głowę na ramieniu. Siedzieli w ciszy, przytuleni, ciesząc się chwilą. Nie trwało to długo.

– Wiesz, kiedy tu przyszłaś, chciałem cię zamordować za to, co powiedziałaś o naszym sam na sam w sypialni... – Severus odezwał się pierwszy i uśmiechnął się pod nosem.
– Nie tego się spodziewałeś po tej chwili, co? – podchwyciła.
– Zdecydowanie nie – roześmiał się, a ona mu zawtórowała. – I chociaż było dziwnie, to... cieszę się, że przyszłaś.
– Ja też się cieszę, Sev – powiedziała wciąż roześmiana. – Ale mam nadzieję, że twoi koledzy więcej nie będą się ciebie czepiać.
– Jeśli dzięki temu będziesz mnie tu odwiedzać, to mogę się poświęcić.
– Głupek – pocałowała go krótko. – Spróbuj tylko, a następnym razem nie będę cię szukać.
– Będziesz – stwierdził z uśmiechem. – Nie potrafiłbyś się powstrzymać.
– Wydaje ci się, że tak dobrze mnie znasz?
– Nie wydaje mi się. Z jakiegoś powodu cały czas tu jesteś i nie uciekasz ode mnie, nawet gdy jestem dla ciebie okropny.
– Zdaje się, że jestem twoją dziewczyną, więc raczej byłoby dziwne, gdybym od ciebie uciekała, nie sądzisz?
– Pewnie tak. Chociaż wciąż nie rozumiem...
– Nie musisz. Nie wszystko da się zrozumieć – obróciła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
– Do tej pory myślałem, że wszystko… – urwał, bo nagle wszelkie myśli wywietrzały mu z głowy.

Przełknął głośno ślinę. Freya siedziała tak blisko, a on wciąż ją obejmował i czuł jej ciepło, które zdawało się przenikać także jego ciało. Uniósł jej podbródek. Wplótł palce w jej włosy i złożył na jej ustach gorący pocałunek.

Poczuł jej dłonie pod swoją koszulką, jej palce delikatnie gładzące jego rozpaloną skórę. Freya uchyliła usta, a on odważył się wsunąć w nie język. Jeszcze nigdy nie całował jej w taki sposób. I nigdy nie czuł się tak, jak w tamtym momencie. Przyciągnął ją bliżej, chciał czuć jej ciało tuż przy swoim.

Freya westchnęła cichutko. Nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę. Nie sądziła, że pocałunki mogą być tak przyjemne. Nie wiedziała, że jej ciało zareaguje na jego dotyk w taki sposób. Zapragnęła go całą sobą. I przeraziła się tego. Nigdy nie czuła niczego aż tak intensywnie.

Odsunęła się od niego nieco i zarumieniona spojrzała mu w oczy. Widziała w nich radość i pragnienie, ale też lęk i odczuła ulgę, że nie tylko ona wystraszyła się tego, co mogło się zdarzyć. Nie miała nic przeciwko temu, ale uważała, że być może jest na to jeszcze za wcześnie.

Severus nie analizował sytuacji aż tak dokładnie. Było mu dobrze i wiedział, że mogłoby być jeszcze lepiej, ale spokojnie mógł na to poczekać. Chociaż nie wyobrażał sobie, że miałby teraz ją puścić i pozwolić jej odejść.

Nie tylko on nie chciał przerywać tej chwili bliskości. Dziewczyna wtuliła się w niego i z wielką przyjemnością słuchała bicia jego serca. Ten równy, mocny rytm zadziałał na nią kojąco. I właśnie w tym momencie podjęła pewną decyzję. Wiedziała, że nie łatwo jej będzie wprowadzić ją w życie, ale nie zamierzała się poddawać. Była w końcu boginią! Nie było dla niej rzeczy niemożliwych.

Severus nie zrozumiał, czemu nagle przytuliła go mocniej i czemu po chwili pocałowała go delikatnie, jakby pieczętując jakąś obietnicę. Przeczucie mówiło mu, że lepiej zrobi, jeśli nie będzie o to pytał.

– Mieliśmy przejrzeć archiwa – przypomniała mu Freya szeptem.
– Nie chce mi się – odparł ze śmiechem.
– No chodź, nie możemy spędzić tu całego dnia.
– A kto nam zabroni?
– Myślę że nasz dyrektor... Wie, że poszłam cię szukać.
– To trochę zmienia postać rzeczy – westchnął i puścił ją, żeby mogła wstać. – Spotkamy się na miejscu, muszę się trochę ogarnąć.
– Będę czekać – zaśmiała się i wyszła z jego pokoju.

Snape poszedł do łazienki. Zdecydowanie potrzebował chłodnego prysznica. Umył się, przebrał i jeszcze raz nasmarował pokaleczoną dłoń maścią. Szczypało okropnie, ale tylko lekko się skrzywił i ruszył do tajemniczego pokoju, w którym mieli na niego czekać pozostali spiskowcy.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz