Kiedy wrócili do domu jego rodziców, było już bardzo późno, więc rozeszli się do swoich sypialni. Severus po raz pierwszy nie narzekał na to, że jego matka w taki sposób chciała dbać o pozory. Było mu wstyd i chciał pobyć sam, chociaż przez kilka godzin.
Freya mogła się tylko domyślać, co się działo w jego umyśle, ale nie zamierzała o nic pytać, dopóki Severus sam nie dojrzeje do tego, by z nią o tym porozmawiać. Jednak było jej żal, bo zdawała sobie sprawę z tego, że zostało im już niewiele czasu. I wtedy pomyślała, że popełniła błąd wiążąc się ze śmiertelnikiem. Ona odejdzie, wróci do swojego dawnego życia, a on zostanie tu sam. Zagubiony, niepewny, zraniony...
Po dzisiejszym wieczorze zwątpiła, czy on sobie z tym poradzi. Wcześniej brała pod uwagę różne opcje – łączenie z tą, że Severus zapomni o niej i będzie żył tak, jakby nigdy się nie spotkali. Że znajdzie sobie kogoś, kogo pokocha. Wiedziała, że nie miałaby o to do niego pretensji. A co jeśli jej odejście skrzywdzi go tak bardzo, że chłopak nigdy nie dojdzie do siebie? Że stanie się zgorzkniały i przepełniony nienawiścią? Wiedziała, że mógłby się taki stać. Podobnie jak ten drugi Snape, który w ostatniej chwili zawrócił znad przepaści.
To odkrycie sprawiło, że nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok i dopiero nad ranem wpadła na pewien pomysł.
– Sev się na pewno ucieszy, jak znowu gdzieś zniknę – szepnęła sama do siebie.
Jednak nie czekała, by go o tym poinformować. Wzięła szybki prysznic, ubrała się i wymknęła się z domu Snape’ów. Mniej więcej wiedziała, w którą stronę powinna iść, bo już pierwszego dnia wakacji Severus pokazał jej dom Lily.
Było kilka minut po siódmej, kiedy wreszcie trafiła we właściwe miejsce. Państwo Evans szykowali się właśnie do pracy, próbując wywlec z łóżek zaspane córki. O tej porze nie spodziewali się żadnych odwiedzin, więc w pierwszej chwili nawet nie usłyszeli pukania do drzwi. Dopiero gdy rozległo się ponownie, pan Evans poszedł do przedpokoju, żeby sprawdzić, kto też może dobijać się do jego domu o tak nieprzyzwoitej godzinie.
Już pierwszy rzut oka na stojącą na ganku dziewczynę powiedział mu, do której z jego córek przyszła w odwiedziny. I wtedy przestał się dziwić, że wybrała taką godzinę. Czarodzieje, jak już zdążył się zorientować, byli mocno na bakier z wyczuciem czasu i dobrym wychowaniem.
– Lily, masz gościa! – krzyknął w głąb mieszkania i uśmiechnął się do dziewczyny. – Wejdź, proszę. Moja córka nie jest rannym ptaszkiem.
– Dzień dobry, przepraszam, że nadchodzę państwa tak wcześnie – powiedziała Freya, wchodząc do domu Evansów.
– Nic się nie stało – uśmiechnęła się do niej pani Evans. – My zaraz wychodzimy, ale może zjesz śniadanie z dziewczynkami? Robię tosty.
– Bardzo chętnie – zgodziła się, choć wcale nie była głodna.
– A więc to są dziadkowie Harry’ego? Ciekawe, co się z nimi stało... Przecież gdyby żyli, to chłopak trafiłby pod ich opiekę a nie do ciotki... – rozmyślania przerwało jej przybycie dwóch dziewcząt, z których jedna miała kiedyś stać się tą okropną ciotką.
– Freya! – ucieszyła się Lily, całkowicie ignorując naburmuszoną siostrę. – Co ty tu robisz? Myślałam, że wyjechaliście na całe lato?
– Niedawno wróciliśmy. A ja koniecznie muszę z tobą porozmawiać – odparła bogini i zerknęła dyskretnie na drugą z sióstr Evans, która tylko udawała, że nie jest zainteresowana tym, o czym miały rozmawiać dwie młode czarownice. – Na osobności.
– Nie ma sprawy, ale może po śniadaniu? Umieram z głodu – uśmiechnęła się Lily.
Państwo Evans wyszli już z domu, a one zostały we trzy przy kuchennym stole. Petunia jadła powoli, dokładnie przeżuwając każdy kęs i próbując odgadnąć, kim jest koleżanka jej siostry.Lily nigdy o niej nie wspominała, a jedyna Freya, o jakiej słyszała, była nordycką boginią sprzed miliona lat. Albo coś koło tego. Czyżby dziewczyna pochodziła z Norwegii? Czy tam nie było czarodziejskich szkół, że musiała pójść aż do Hogwartu, by uczyć się magii? Bardzo chciała się tego dowiedzieć, jednak bała się pytać. W końcu od lat nie rozmawiała z Lily o... o tych sprawach.
Po śniadaniu Freya wyciągnęła Lily na spacer. Przez kilkanaście minut zbierała się w sobie, aż w końcu zdecydowała się odezwać:
– Słuchaj, nie wiem, jak to powiedzieć...
– Chodzi o list od Dumbledore’a? – spytała Lily, widząc, że koleżanka nie potrafi przejść do sedna. – Bo pewnie ty też dostałaś?
– Nie dostałam, ale wiem już od Remusa, że dyrektor wezwał was do walki – odrzekła Freya. – Podobno byliście wczoraj na wycieczce?
– Tak, polecieliśmy do Hogwartu, żeby porozmawiać z dyrektorem, ale niestety nie był w stanie powiedzieć nam, kiedy dokładnie to się zacznie. Remus tam został... – powiedziała Lily i wyraźnie posmutniała. – Boję się. Oczywiście zamierzam walczyć, ale nie potrafię przestać myśleć o tym, że... wszyscy możemy zginąć.
– Wiem – zgodziła się z nią Freya. – Ja też się tego boję. Ale prawda jest taka, że jeśli teraz nie staniemy do walki, to Voldemort stanie się jeszcze silniejszy... I będziemy się bać o naszych bliskich każdego dnia...
– Ale chyba nie zamierzasz się wycofać? – spytała poważnie Lily.
– Co? – zaskoczona Freya aż przystanęła. – Oczywiście, że nie! Będę z nim walczyć!
– To... o czym chciałaś pogadać?
– Chodzi o Severusa – westchnęła bogini i ruszyła wolno przed siebie. – Ja... po wakacjach nie wrócę z wami do szkoły. Będę musiała wyjechać, może nawet na dość długo i...
– Nie wiesz, jak mu o tym powiedzieć?
– On wie. Od samego początku wiedział – zapewniła ją Freya. – Tylko boję się, że zrobi coś głupiego... No wiesz, że nie poradzi sobie z tym....
– Rozumiem cię – Lily uśmiechnęła się pocieszająco. – On się naprawdę w tobie zakochał.
– Tak... tak myślę i właśnie dlatego obawiam się, że kiedy nagle wyjadę i on sobie wreszcie uświadomi, że nie wiadomo kiedy wrócę... – Freya nie mogła znaleźć właściwych słów, by wyrazić to, czego naprawdę się bała. – Nie chcę, żeby stał się taki, jak był wcześniej. Żeby szukał rozwiązań tam, gdzie nie powinien. Dlatego chciałabym cię prosić... Zawsze byłaś jego przyjaciółką... Możesz mieć na niego oko?
– Chcesz, żebym go powstrzymała, kiedy coś głupiego mu strzeli do głowy? – spytała zszokowana Lily.
– Raczej chcę, żebyś mu uświadomiła, że musi żyć dalej i zapomnieć o mnie – wyrzuciła z siebie w końcu bogini. – Nie chcę, żeby tęsknił, bo naprawdę nie wiem, kiedy będę mogła przyjechać do Anglii.
– Jesteś pewna, że właśnie tego byś chciała? – zdziwiła się Lily. – Tęsknota to nic złego.
– Jestem pewna, że w jego przypadku może być mocno destrukcyjna i właśnie dlatego wolę, żeby żył tak, jakby mnie nie znał – stwierdziła Freya bardzo poważnie. – Tak będzie lepiej...
– Wątpię, żeby udało mu się o tobie zapomnieć, ale obiecuję, że zrobię wszystko, żeby nie zszedł na złą drogę – zapewniła ją Lily. – A mogę spytać, gdzie wyjeżdżasz? Bo zabrzmiało to tak, jakbyś miała w ogóle zniknąć ze świata.
– Jadę daleko na północ... Tam, gdzie nie dolatują sowy i w ogóle nie ma śladu cywilizacji... – skłamała Freya. – Moja jedyna rodzina postanowiła się tam przeprowadzić, więc niestety nie mam innego wyjścia...
– Tak mi przykro – westchnęła Lily. – Ty i Severus... szkoda mi was.
– Żebyś wiedziała, jak mi jest szkoda – Freya także westchnęła. – Muszę wracać. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać przed... przed bitwą.
– Ja też, ale obawiam się, że to, co zaplanował Dumbledore nadejdzie szybciej, niż się spodziewamy.
– Pewnie tak – mruknęła Freya. – W każdym razie... Do zobaczenia.
Odwróciła się i szybkim krokiem poszła w stronę domu Severusa. Dobrze zrobiła dzieląc się z Lily swoimi wątpliwościami, ale im więcej o tym myślała, tym bardziej chciała się wycofać. Dobrze wiedziała, że i tak tego nie zrobi, ale pomarzyć mogła.
– Gdzie byłaś? – spytał podejrzliwie Severus, kiedy w końcu wróciła.
– Musiałam się przejść – odparła cicho. – I pomyśleć.
– O czym tym razem?
– O pozostałych dwóch horkruksach... – skłamała, choć nie do końca. – Chyba nie powinieneś iść po nie ze mną. Bliskość Voldemorta źle na ciebie działa.
– Teraz już wiem, czego się spodziewać, więc nic mi nie będzie – zapewnił ją chłopak.
– Tak, jak wczoraj? – spytała ze smutkiem.
– Chciałem tylko posłuchać... upewnić się...
– Upewnić się że co? Że dobrze robimy? Że trzeba go zlikwidować, zanim pozabija setki niewinnych ludzi? Jak myślisz, ilu twoich znajomych przeżyło tę i tamtą wojnę? – rozzłościła się.
– Nie mam pojęcia. Pewnie zależy, po której stronie walczyli... – próbował jakoś wybrnąć.
– Nie. To akurat w ogóle nie miało znaczenia – warknęła. Odetchnęła głęboko i nieco spokojniej powiedziała: – Nie będę ci mówić co masz robić czy myśleć. Ty sam musisz podjąć decyzję...
– Tylko tak mówisz – uniósł się. – Gdybym ci teraz powiedział, że postanowiłem jednak przyłączyć się do śmierciożerców, to próbowałabyś mnie powstrzymać!
– Nie... nie zrobiłabym tego – próbowała zabrzmieć przekonująco. – Ale oczekiwałabym wtedy tylko jednego...
– Czego?
– Żebyś i ty nie próbował powstrzymywać mnie– powiedziała poważnie. – Ja wiem, po której stronie stanę w tej bitwie. Albo w innej, jeśli ta misja się nie powiedzie.
– Freya, ja też to wiem... – zaczął niepewnie, bo poczuł, że niepotrzebnie na nią naskoczył. Nagle do niego dotarło, co powiedziała: – Jeśli... jeśli się nie powiedzie, to... to co zamierzasz....?
– Będę próbować aż do skutku – oznajmiła mu. – Będę cofać się w przeszłość tak długo, aż w końcu mi się uda.
Spojrzał na nią z powagą pomieszaną ze smutkiem. Wiedział, że nie żartowała. Że gdyby teraz odszedł, gdyby na przykład zdradził jej plany Voldemortowi, to nie zakończyłaby misji tylko zaczęła ją od początku. Mogła coś do niego czuć, ale jednak przede wszystkim była boginią, która musiała sprawić, by Czarny Pan zginął właśnie teraz. Była gotowa zrezygnować z niego i z własnego szczęścia, bo dostała takie a nie inne polecenie. On chyba nigdy nie byłby gotów na takie poświęcenie.
– Chyba nie myślisz, że teraz zrezygnuję? – powiedział zmienionym emocjami głosem.
– Teraz już tak nie myślę, ale wczoraj nie byłam tego pewna – wyznała.
– Ja też nie... do końca – mruknął. – On... tak działa na wszystkich. Dumbledore też bał się dotknąć horkruksa. Chyba właśnie dlatego.
– Jesteś pewny, że tym razem uda ci się z tym walczyć? – spytała tylko.
– Nie pozwolę, żeby horkruks przejął nade mną kontrolę – zapewnił ją.
Spojrzała mu głęboko w oczy i powoli kiwnęła głową.
CZYTASZ
Severus Snape || Piaski Czasu
FanficDruga Wojna Czarodziejów. Wielka Sala Hogwartu. Remus Lupin ginie pokonany w pojedynku z Dołohowem. Ale po śmierci nie dane mu jest odpocząć. Bogowie, których nie zna i w których nie wierzy, podejmują decyzję, żeby zwrócić mu życie i cofnąć jego dus...