Snape miał rację, Freya nie mogła unikać go w nieskończoność. Minęło co prawda kilka tygodni nim wreszcie zdecydowała się pójść tam, gdzie na nią czekał, ale w pewne piątkowe popołudnie zjawiła się w bibliotece jeszcze przed nim.
Te tygodnie były dla niej wyjątkowe. Spodobało jej się to, kim teraz była. Polubiła swoje młodsze wcielenie, nauczyła się reakcji swojego ciała, poznała jego ograniczenia i stwierdziła, że wcale nie zależy jej na rychłym powrocie na Pola Fólkvangr, gdzie wiodła w gruncie rzeczy nudne życie. Nawet fakt, że Odyn odebrał jej część jej mocy przestał być dla niej problemem. Dzięki temu nie odstawała aż tak bardzo od reszty uczniów.
Prócz siebie polubiła także swoich nowych znajomych, z którymi spędziła ostatnio dużo czasu i chyba wreszcie zrozumiała, że źle ich oceniła. To był taki moment w ich życiu, gdy jeszcze nie wiedzieli, czy są dziećmi czy już dorosłymi i dlatego czasem zachowywali się w jej odczuciu nieracjonalnie. Teraz już wiedziała, że mają do tego prawo, że w zasadzie dla nich to ostatnie chwile, gdy jeszcze mogą być nieodpowiedzialni. I podobało jej się to, że ona też miała taką możliwość.
W tym wszystkim nie zapomniała o swojej misji. Razem z Remusem wciąż szukali informacji o horkruksach. Nawet jeśli nie udało im się jeszcze odkryć, czym one mogą być, to przynajmniej próbowali odgadnąć, jak będzie można je zniszczyć. Lupin wiedział, że w grę wchodził na pewno miecz Godryka Gryffindora, więc skoncentrowali się na nim, ale wciąż nie mieli żadnych konkretów. Właśnie dlatego przed kolejną pełnią zdecydowali się zrobić sobie kilka dni przerwy, żeby później wrócić do tematu ze świeżym spojrzeniem.
Freya postanowiła odrobić lekcje w bibliotece, gdzie łatwiej jej było się skupić, żeby mieć je z głowy przed sobotnim wyjściem do Hogsmeade. Tym razem nie zamierzała z niego zrezygnować, bo czarodziejska wioska bardzo ją ciekawiła.
Snape przyszedł jakiś kwadrans po tym, jak zajęła swoje miejsce. Widziała, że ucieszył się na jej widok, chociaż jednocześnie wydawał się być na nią obrażony.
– Cześć – powiedział cicho. – Mogę?
– Cześć, jasne, siadaj – odparła równie cicho.
Chłopak rozłożył na stoliku pergamin, wziął do ręki pióro i zaczął odrabiać lekcje, ani słowem nie odzywając się do siedzącej obok niego dziewczyny. Chciał zadać jej kilka pytań, wyjaśnić pewne zaległe kwestie, ale nie potrafił zebrać się na odwagę.
Przez cały ten czas, gdy się nie widzieli, myślał o niej częściej niż chciałby się do tego przyznać. Analizował każde ich spotkanie, każde jej słowo i każdy gest. Czuł, że ta fascynacja zamienia się w obsesję, ale nic nie mógł na to poradzić. Freya była nie tylko bardzo ładna, ale też inteligentna i interesująca i wyparła z jego myśli nawet Lily, w której Severus skrycie kochał się od dawna. Zresztą Evans ostatnio nie miała dla niego czasu, ale po raz pierwszy w życiu, nie było mu z tego powodu przykro.
Teraz siedział obok dziewczyny, która ewidentnie zawróciła mu w głowie i nie potrafił wykrztusić z siebie nawet słowa. A bardzo chciał powiedzieć coś błyskotliwego. Chciał znowu usłyszeć jej śmiech. Chciał poczuć się dobrze w jej towarzystwie. Jednak czuł tylko jakąś wewnętrzną blokadę.
– Severusie, chyba powinniśmy porozmawiać – odezwała się Freya, gdy oboje skończyli swoją pracę.
– Pewnie tak – mruknął chłopak zły na siebie, że nie potrafił wykrzesać z siebie nawet pełnego zdania.
– Myślałam o tym, co się stało i... uważam, że nasza znajomość źle się zaczęła – mówiła dziewczyna spokojnie. – Dlatego uważam, że jeśli spłacę swój dług wobec ciebie to... będziemy mogli jakoś ją unormować. Co ty na to?

CZYTASZ
Severus Snape || Piaski Czasu
FanfictionDruga Wojna Czarodziejów. Wielka Sala Hogwartu. Remus Lupin ginie pokonany w pojedynku z Dołohowem. Ale po śmierci nie dane mu jest odpocząć. Bogowie, których nie zna i w których nie wierzy, podejmują decyzję, żeby zwrócić mu życie i cofnąć jego dus...