– Cześć – powiedziała niepewnie.
Przystanęła obok niego, opierając się łokciami o barierkę. On, stojąc w identycznej pozycji, nawet na nią nie spojrzał.
– Cześć – odparł. – Miałaś niezłe wejście.
– No wiesz, jestem kobietą, lubię czasem zrobić wrażenie – starała się zażartować, ale głos odmawiał jej posłuszeństwa.
– Długo kazałaś na siebie czekać – zauważył cierpko Severus i upił łyk ze swojej szklanki.
– Musiałam się ze wszystkimi przywitać, a rozmowę z tobą zostawiłam sobie na deser.
– I co? Wpadłaś w odwiedziny czy zjawiłaś się tutaj z jakąś nową misją? – nie chciał dostrzec, że Freya próbowała rozluźnić atmosferę.
– To niezupełnie misja – stwierdziła poważnie, rezygnując chwilowo z prób przełamania lodów. – Raczej pewien plan.
– I na długo zostaniesz? – dopytywał.
– To zależy…
Snape przestał kontemplować przestrzeń przed sobą. Odwrócił głowę, by Freya nie mogła dojrzeć wyrazu jego twarzy. Chciał dopytać, co dokładnie miała na myśli, ale nie mógł się na to zdobyć. Możliwe było, że wcale nie wróciła do niego, jak obiecała. Jeszcze nie. A on nie zamierzał się angażować, nie mając pewności, jak długo to potrwa. Znowu spojrzał przed siebie i westchnął.
– Strasznie namieszałaś mi w głowie poprzednim razem. Ciężko było mi się pozbierać – odpowiedział po chwili.
– Jednak poradziłeś sobie doskonale – zauważyła. – Gratuluję tytułu mistrzowskiego.
– Dzięki – mruknął tylko. Nadal nie powiedziała tego, co chciał usłyszeć.
– I chyba podobało ci się na studiach? – Freya podtrzymywała rozmowę czekając, aż Snape się w końcu rozluźni.
– Owszem – czuł, że zaczyna się rumienić, a już był pewien, że dawno z tego wyrósł. – Obserwowałaś mnie?
– Czasami nie mogłam się powstrzymać – przyznała i uśmiechnęła się pod nosem. – Zresztą, nie tylko ja. Podobno miałeś niezłe powodzenie?
– Bez przesady – mruknął, spoglądając na nią ukradkiem. I odważył się spytać: – Nie jesteś o to zła?
– Oczywiście, że nie – zapewniła go. – Chociaż byłam trochę zazdrosna, gdy się dowiedziałam.
– To nie miało żadnego znaczenia – szepnął, czując potrzebę usprawiedliwienia się. – Żadna z dziewczyn, które poznałem, nie była w stanie zastąpić mi ciebie.
– Szukałeś takiej, która mogłaby to zrobić? – spytała spokojnie.
– Nie szukałem – wyznał.
– Dlaczego?
– Domyśl się.
– Miałeś żyć normalnie... Miałeś nie czekać – przypomniała mu ostrożnie.
– Łatwo ci mówić – odezwał się po dłuższej chwili. – Po tym wszystkim...
– Sev, miałeś szesnaście lat kiedy zniknęłam – uśmiechnęła się ciepło. – I całe życie przed sobą. Naprawdę nie miałam prawa oczekiwać, że będziesz czekał i...
Urwała, bo kolejne słowa nie chciały jej przejść przez gardło. Na szczęście nie musiała nic więcej mówić. Severus przysunął się do niej odrobinę.
– Czekałem na ciebie pięć lat, ale gdyby było trzeba czekałbym kolejne pięć, dziesięć, a nawet dwadzieścia...
Stał obok niej i milczał. I wciąż na nią nie patrzył. Nie zamierzał się więcej odzywać, jeśli ona nie zapewni go, że też czekała, że także tęskniła. Gdy cisza przeciągała się ponad miarę, spojrzał na nią z ukosa. Freya myślami błądziła gdzieś daleko.
– Po tym, co zrobiliśmy, w całych zaświatach panował nieopisany chaos... – zaczęła. – Nie mieliśmy chwili wytchnienia. Jednak nawet przez chwilę nie przestawałam o tobie myśleć.
– Miałaś czas, żeby mnie obserwować. Nie mogłaś się choć raz pokazać? – spytał z mimowolną pretensją.
– Nie wolno nam było opuszczać stanowisk – wyjaśniła i uśmiechnęła się. – Zakradałam się więc na tron Odyna, skąd widać każdy zakątek, każdego ze światów. Nie masz pojęcia, jak strasznie dłużył mi się ten czas, jak bardzo tęskniłam…
– Chyba jednak mam – dopił whisky i odstawił szklankę na bok. – A teraz już możesz mnie odwiedzać?
– Teraz wróciłam na dłużej. Jeśli będziesz mnie chciał.
– Chciałbym, żeby tak było – tym razem on potrzebował chwili dla zebrania myśli. – Żeby to było takie proste...
– To może być proste, Sev.
– Wiesz, jak ja się teraz czuję? – spytał i w końcu spojrzał na nią.
– Jak chłopak, którego była dziewczyna zjawiła się nagle po kilku latach i oznajmiła mu, że chce do niego wrócić? – podsumowała i odwróciła się twarzą do niego. – Pewnie jesteś skołowany i zagubiony...
– Nie czytaj mi w myślach – burknął pewny, że to zrobiła.
– Nie muszę – stwierdziła cicho. Bawiła się swoim kieliszkiem, z którego jak do tej pory ubyło niewiele płynu. – Ja też się tak czuję. Nie wiem, czy mi kiedykolwiek wybaczysz... Czy dasz mi jeszcze jedną szansę... Wiem tylko, że warto było zaryzykować i przyjść tu dzisiaj.
Freya zadarła głowę. Był od niej wyższy, co niezmiernie jej się podobało. Tylko co z tego, skoro wciąż uciekał wzrokiem? Może bał się, że znowu będzie przez nią cierpiał? Nie mogła zagwarantować mu, że nigdy tak się nie stanie. Zwłaszcza, że wciąż nie powiedział, że on także chciałby z nią być.
– I nie jesteś tu tylko dlatego, że masz jakiś plan do zrealizowania? – spytał Severus zmuszając się do tego, by spojrzeć jej w oczy.
– W planach mam między innymi znalezienie pracy, wynajęcie mieszkania i... normalne życie – odpowiedziała licząc na to, że zrozumie, co tak naprawdę chciała mu przekazać.
Patrzył na nią ze zmarszczonym czołem. Nie wierzył w to, co usłyszał, chociaż bardzo chciał, żeby to była prawda. A może tak właśnie było? Może stojąca przed nim bogini naprawdę chciała zwykłego, normalnego życia? I to w dodatku u jego boku?
– Nie możesz... Nie możesz pojawiać się tak nagle i mówić takich rzeczy – gardło miał wysuszone z emocji, więc jego głos zabrzmiał bardzo szorstko. – Co ja mam ci teraz powiedzieć?
Freyi skończyły się pokłady cierpliwości. Ile razy mogła powtarzać to samo? Jak długo miała się przed nim kajać, żeby wreszcie zrozumiał? Nie chciał jej, to trudno. Będzie musiała nauczyć się z tym żyć. Ale takie trzymanie w niepewności doprowadzało ją do szału.
– Nie musisz mówić nic więcej – stwierdziła ze smutkiem. – Przepraszam, że w ogóle zawracałam ci głowę.
– Czekaj! – krzyknął, gdy zaczęła się odwracać. – Nie odchodź...
– Severusie, co jeszcze chcesz ode mnie usłyszeć? – zdenerwowała się. – Powiedziałam ci, że wróciłam na Ziemię, bo nie mogłam bez ciebie żyć. Nie będę tego więcej powtarzać.
– I... zostaniesz? To znaczy... Tym razem nie znikniesz na kolejne pięć lat? – spytał szeptem.
– Jeśli tylko będę miała powód, żeby tu zostać, to zostanę – odparła nieco ostrzej niżby chciała.
Snape wreszcie zrozumiał, że to do niego należy decyzja. Jeśli teraz jej nie zatrzyma, to straci ją na zawsze. Ta myśl wydała mu się przerażająca. Zrobił krok w jej stronę i spojrzał na nią z góry.
– Nie wierzę, że tu jesteś – szepnął i ostrożnie złapał jej dłoń. – I że chcesz... że chcesz być ze mną.
– To lepiej w to uwierz – uśmiechnęła się. – Bo nie zamierzam się powtarzać.
– Nie musisz – odpowiedział uśmiechem. – Już załapałem.
– No nareszcie – roześmiała się. – Bałam się, że będziemy tu stać do rana... I że nic z tego nie wyjdzie.
– Ja bałem się uwierzyć... – zaczął, ale urwał w pół słowa. – Co teraz?
– Aż się dziwię, że udało ci się kogokolwiek poderwać na tych studiach – Freya nie mogła się powstrzymać od złośliwego komentarza. – Naprawdę nie wiesz, co powinieneś teraz zrobić?
Stała przed nim roześmiana, radosna, bezczelna i pewna siebie. On także się uśmiechnął. I skrócił dzielący ich dystans. Chwycił ją w ramiona, przyciągnął do siebie i pocałował prosto w usta. Mocno, pewnie, ale z uczuciem.
– Tak lepiej – szepnęła zarumieniona, kiedy się odrobinę odsunął.
– Tęskniłem za tobą – powiedział na to. – Czasami traciłem nadzieję, ale wciąż czekałem. Dlatego wybacz, że byłem zbyt ostrożny...
– Sev, rozumiem... Może powinnam była cię jakoś uprzedzić, ale chciałam zrobić ci niespodziankę – wspięła się na palce i pocałowała go czule.
– To ci się udało – roześmiał się. – I mówisz, że chcesz znaleźć pracę i wynająć mieszkanie?
– Tak, właśnie taki mam plan – potwierdziła.
CZYTASZ
Severus Snape || Piaski Czasu
FanfictionDruga Wojna Czarodziejów. Wielka Sala Hogwartu. Remus Lupin ginie pokonany w pojedynku z Dołohowem. Ale po śmierci nie dane mu jest odpocząć. Bogowie, których nie zna i w których nie wierzy, podejmują decyzję, żeby zwrócić mu życie i cofnąć jego dus...