Wydostali się z jaskini i ze zdziwieniem odkryli dwie rzeczy. Pierwszą z nich było to, że na zewnątrz zapadła już noc, a drugą, że ciemności wokół nich przeczesywało ostre światło reflektorów zamontowanych na kilku motorowych łodziach chwiejących się na mrocznych wodach zatoki. Nie słyszeli warczenia silników, które ginęło w huku fal rozbijających się o głazy, ale widzieli promień światła szperacza pełznący po ścianie klifu i zbliżający się do nich.
Freya złapała Severusa za rękę i wciągnęła głębiej w mrok jaskini.
– Nie wiesz, co tam się dzieje? – spytała.
– To wygląda na akcję poszukiwawczą – odparł i zadrżał lekko. – Chyba... szukają naszych ciał.
– Pewnie masz rację. Musimy się stąd teleportować – powiedziała. – Tylko dokąd? Planowaliśmy wrócić do tego miasteczka...
– Tego nie możemy zrobić, bo i tak już za bardzo narozrabialiśmy – zauważył chłopak. – Może... wrócimy do mnie do domu?
Od razu zrozumiała, że bardzo mu na tym zależy, ale nie wiedziała, czemu posmutniał, gdy to zaproponował.
– To żaden problem, Sev – uśmiechnęła się. – Nie mówiłeś, że chcesz się zobaczyć z rodzicami.
– Wcześniej... wcale nie chciałem – wyznał trochę zakłopotany. – Ale najpierw ta wizyta w sierocińcu, później... ten eliksir...
– Już dobrze – objęła go. – Nie mam nic przeciwko temu, ale nie sądzisz, że nie powinniśmy wpadać niezapowiedziani w środku nocy do twoich rodziców?
– Myślę, że zrozumieją – mruknął.
– W takim razie, najpierw ukryjemy horkruksa, a później przeniesiemy się do ciebie – zadecydowała. – Obejmij mnie mocniej.
*
Po chwili stanęli w Sali Wejściowej Hogwartu gdzie Freya zostawiła Severusa, a sama pobiegła gdzieś na wyższe piętro, żeby w swojej kryjówce zostawić trzeciego horkruksa. Po kwadransie wróciła do czekającego na nią chłopaka i przeniosła ich w pobliże jego domu.
*
Wylądowali i stanęli jak wryci. Cały parter domu był rzęsiście oświetlony, a w szybach widać niebieski poblask telewizora. Pełni złych przeczuć ostrożnie zakradli się do środka.
– ...nad brzegiem morza doszło do tragedii – usłyszeli głos spikera. – Dwójka nastolatków popełniła samobójstwo, skacząc z klifu wprost na leżące poniżej głazy. Akcja ratunkowa trwa już kilka godzin, ale do tej pory nie odnaleziono ciał. Dzisiaj jest już zbyt niebezpiecznie, żeby kontynuować poszukiwania, ale szef ekipy ratunkowej zapewnił mnie, że z samego rana akcja zostanie wznowiona. Zaraz przeniesiemy się do studia, gdzie Johnny Meyers poda ponownie rysopisy ofiar...
– Cześć – powiedział Severus cicho. – Chyba nie myślicie, że to o nas chodziło?
Eileen poderwała się na nogi i złapała się za serce, a Tobias podszedł do Severusa i mocno go uścisnął. Zaskoczony chłopak nie bardzo wiedział, co zrobić. Zrozumiał już, że przesadził i zamiast uspokoić rodziców, to tylko ich wystraszył.
– Puść mnie... tato – jęknął zażenowany. – Nic mi nie jest.
– Na brodę Merlina! – krzyknęła Eileen. – Jak mogłeś nas tak nastraszyć? I jeszcze nie dać znaku życia! Od kilku godzin wszędzie o tym trąbią – wskazała ręką na telewizor – Podali wasze rysopisy i myślałam...
Zalała się łzami, więc Tobias w końcu puścił syna i objął żonę. Chłopak na wszelki wypadek odsunął się poza zasięg jego ramion.
– Naprawdę nic nam nie jest – powiedziała Freya uspokajającym tonem. – Nie wiedzieliśmy, że ktoś nas widział...
– Ale czemu w ogóle to zrobiliście? – ryknęła zapłakana Eileen. – Mogliście zginąć!
– Mamo, Freya miała wszystko pod kontrolą – zauważył ostrożnie Severus. – Nic nam nie groziło, naprawdę.
– Jesteście niepoważni, doprawdy – westchnęła Eileen i przytuliła ich oboje. – Usiądźcie, zaraz zrobię wam coś do jedzenia.
Poszła do kuchni, a oni, chociaż marzyli już tylko o tym, żeby pójść spać, karnie usiedli przy stole.
– Trzeba to jakoś odkręcić – szepnęła bogini.
– Nikt się przecież nie dowie – stwierdził Severus. – Czarodzieje nie oglądają telewizji. A już na pewno nie śmierciożercy...
– Nie masz racji, Severusie – wtrąciła się jego mama. – W Ministerstwie jest specjalna komórka, która właśnie tym się zajmuje.
– Nie wiedziałem – mruknął i spojrzał na Freyę pytająco. – To co teraz? Myślisz... że ktoś mu o tym doniesie?
– Nie wiem – westchnęła bogini. Była tak zmęczona, że nie potrafiła myśleć rozsądnie. – Porozmawiam o tym z Dumbledore’em... jutro, bo dzisiaj już nie dam rady się teleportować.
Zjedli w milczeniu. Eileen w tym czasie przygotowała Freyi pokój gościnny, co wprawiło Severusa w podły nastrój, ale tego dnia nie chciał już bardziej podpadać matce. Siedział markotny, czekając, aż Freya zwolni łazienkę, a później powlekł się pod prysznic.
Kiedy szli do sypialni, bogini zauważyła niewesołą minę swojego chłopaka i poczuła ciepło napływające do serca. Ścisnęła lekko jego dłoń, pocałowała go w policzek i weszła do gościnnej sypialni. Odczekała, aż rodzice Severusa także się położą i pogaszą światła, a wtedy zdobyła się na jeszcze jeden, ostatni wysiłek.
– A mówiłaś, że nie masz siły na kolejną teleportację – wyszeptał zaskoczony chłopak, kiedy miękko wylądowała obok jego łóżka.
– Stwierdziłam, że warto zaryzykować, żeby być bliżej ciebie – z uśmiechem wsunęła się pod kołdrę.
Severus uśmiechnął się i przyciągnął ją do siebie.
– Wiesz, coś czuję, że nieźle się nam oberwie za tę akcję – szepnął. – Ale... nigdy w życiu nie bawiłem się tak dobrze.
– Ja też sobie nie przypominam... – urwała, bo zasnęła wtulona w jego ramię.
*
Za to następnego ranka Severusa spotkała przykra niespodzianka. Najpierw odkrył, że Freya zniknęła z jego łóżka, ale pomyślał, że być może wróciła do sypialni gościnnej, żeby zachować pozory przed jego rodzicami. Zapukał do drzwi jej pokoju, jednak ten okazał się pusty. Zbiegł na dół, ale tam Freyi także nie było. Zaniepokojony postanowił spytać o nią rodziców.
– Widzieliście Freyę?
– Nie, myślałam, że jeszcze śpi – odparła Eileen. – Mówiła wczoraj o tym, że musi porozmawiać z Dumbledore’em, więc może jest w Hogwarcie.
– Możliwe – mruknął niepocieszony.
– Słuchaj, Severusie, to, że jej nie ma, to akurat się dobrze składa – zaczęła ostrożnie jego mama. – Nie powinieneś się z nią zadawać.
– Niby czemu? – spytał ze złością.
– To bogini – stwierdziła Eileen stanowczo. – Oni... są inni niż my. Kierują się innymi pobudkami i nie można im ufać.
– Mama ma rację, Severusie – wtrącił się Tobias. – Zobacz, co spotkało naszą rodzinę...
– To nie moja wina, że mama miała pecha trafić na niewłaściwego boga! – warknął Severus. – Freya jest zupełnie inna! Ona...
– Ona cię wykorzystuje – przerwała mu matka. – I naraża cię na niebezpieczeństwo... A ty jesteś jeszcze taki młody i lekkomyślny... narwany...
– Nie masz pojęcia, co robię... co razem robimy... – Snape był bliski płaczu z wściekłości. – Jeśli ona mówi, że nic nam nie groziło, to tak było! Nie macie prawa jej krytykować!
– Severusie, posłuchaj mamy... – zaczął Tobias, ale przerwało mu pełne irytacji prychniecie syna.
– A ty co? – Snape naskoczył na ojca. – Teraz będziesz już zawsze trzymał jej stronę?
– Zapominasz się, chłopcze – zdenerwował się Tobias i wstał, a Severus odruchowo się cofnął i zasłonił głowę, spodziewając się ciosu.
Jego rodzice popatrzyli na siebie bezradnie. Mieli miesiąc, żeby na nowo się do siebie przyzwyczaić i wyjaśnić sobie wiele spraw, jednak Severus był przez ten czas daleko od nich i nie miał szansy poznać swojego ojca. Zareagował tak, jak pamiętał, że powinien reagować.
– Spokojnie, synku – Eileen podeszła do niego i chciała go przytulić, ale odsunął się od niej nerwowo. – Tata nie chciał cię wystraszyć.
– Nie dotykaj mnie – warknął chłopak i bez słowa wyjaśnienia uciekł na górę.
Zabarykadował się w swoim pokoju, gdzie usiadł na łóżku i w trzęsącej się dłoni trzymał różdżkę wymierzoną w drzwi. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego reakcja była niewspółmierna do sytuacji, ale po tym, co przeżył poprzedniego dnia, kiedy spróbował Eliksiru Rozpaczy... Nie potrafił nad sobą zapanować.
![](https://img.wattpad.com/cover/233817744-288-k62680.jpg)
CZYTASZ
Severus Snape || Piaski Czasu
FanfictionDruga Wojna Czarodziejów. Wielka Sala Hogwartu. Remus Lupin ginie pokonany w pojedynku z Dołohowem. Ale po śmierci nie dane mu jest odpocząć. Bogowie, których nie zna i w których nie wierzy, podejmują decyzję, żeby zwrócić mu życie i cofnąć jego dus...