– Ręka złamana w dwóch miejscach! Rozbita czaszka! – narzekała pani Pomfrey półgłosem. – Czemu ten chłopak wciąż ma takiego pecha?
– Nie wiem, Poppy – odparł Dumbledore. – Ale wierzę, że dasz radę go poskładać.
– Oczywiście, że dam radę! Ale najpierw musi odzyskać przytomność, żebym mogła podać mu Szkiele–Wzro! – westchnęła pielęgniarka. – Aż mi go żal, bo już wystarczająco dużo wycierpiał. A ty, moja droga, natychmiast połóż się do łóżka. Zaraz się tobą zajmę.
Poppy machnęła różdżką w jej stronę i Freya zauważyła, że ma na sobie nową, czystą piżamę. W ogóle poczuła się, jakby wzięła gorący prysznic i z wdzięcznością spojrzała na tę dziwną kobietę, która była apodyktyczna i nadopiekuńcza jednocześnie. Na wszelki wypadek wypełniła jej polecenie i zamierzała robić to dalej, byleby tylko nie wyrzucili jej stąd. Chciała być blisko Severusa.
Leżąc w łóżku, próbowała nasłuchiwać, czy dyrektor i pielęgniarka mówili coś na temat stanu, w jakim znajdował się chłopak, ale oni jak na złość milczeli. Freya najbardziej bała się tego, że to ona mu zaszkodziła, pokazując mu przyszłość. Znużona w końcu zasnęła, a kiedy obudziła się po pewnym czasie nad zamkiem wstawał już świt.
Rozejrzała się. Snape wciąż spał, albo był nieprzytomny, a ona próbowała policzyć, ile godzin spędzili w tej jaskini. Kiedy szli na łyżwy, została im jeszcze jakaś godzina, może półtorej do zachodu słońca. Gdy z niej wyszli, na dworze było już ciemno, a na niebie świeciły gwiazdy, ale wtedy była zbyt zmęczona, by spytać o godzinę. Jednak zakładała, że było już dobrze po północy. Opadła na poduszki. Siedzieli tam pewnie jakieś sześć godzin.
Po chwili poderwała się i na palcach podeszła do łóżka Severusa. Chłopak jednak wcale nie spał, tylko wpatrywał się w sufit. Kiedy ją zobaczył, położył palec na ustach i gestem wskazał jej dyżurkę pielęgniarki. A później spojrzał na szafkę nocną, gdzie spoczywała jego różdżka. Freya zrozumiała i podała mu ją.
– Muffliato! – szepnął. – Teraz będziemy mogli porozmawiać, a ona nas nie usłyszy.
– Czemu mam wrażenie, że ty się jej boisz?
– Nie jej – skrzywił się. – Wiem, czym zamierza mnie leczyć… Nienawidzę tego eliksiru.
– Szkiele–Wzro? – przeczytała etykietkę Freya. – Aż taki niesmaczny?
– To nie to – wyjaśnił. – Jest bardzo skuteczny, odbudowuje i regeneruje tkankę kostną, ale… to cholernie boli.
– Rozumiem – powiedziała i nagle uśmiechnęła się przebiegle. – Mam pomysł.
Wzięła do ręki buteleczkę i wylała jej zawartość do zlewu. Później odstawiła puste naczynie z powrotem na szafkę, i usiadła na skraju jego łóżka.
– Powiesz jej, że wszystko grzecznie wypiłeś – puściła do niego oczko. – A teraz pokaż mi tę rękę.
Stęknął z bólu, ale przesunął w jej stronę złamaną kończynę. Freya usunęła z niej prowizoryczne opatrunki i długo wodziła dłonią, szukając każdego nawet najmniejszego urazu, który zamierzała uleczyć. Później skoncentrowała się, zamknęła oczy i przesunęła palcami wzdłuż jego ręki.
Severus patrzył na to szeroko otwartymi oczami. Jej magia była inna niż jego. Bardziej subtelna i pełna jakiegoś niewypowiedzianego piękna. Zupełnie jak władająca nią dziewczyna. A może kobieta – poprawił się w myślach. Chociaż chciał, to nie potrafił przestać myśleć o tym, czego się o niej dowiedział. Mógł przekonywać i ją i siebie, ale dla niego już nie była zwykłą uczennicą. W zasadzie sam nie wiedział, kim się dla niego stała.
CZYTASZ
Severus Snape || Piaski Czasu
FanfictionDruga Wojna Czarodziejów. Wielka Sala Hogwartu. Remus Lupin ginie pokonany w pojedynku z Dołohowem. Ale po śmierci nie dane mu jest odpocząć. Bogowie, których nie zna i w których nie wierzy, podejmują decyzję, żeby zwrócić mu życie i cofnąć jego dus...