40.

357 40 18
                                    

– Kto to był? – spytał Severus, podchodząc bliżej.
– Hel, bogini strzegąca naszego odpowiednika piekła – odpowiedziała Freya. – Garm, ten stwór, który opętał twojego ojca, to jeden z jej sług.
– Myślisz, że wiedziała o tym, co tu się wydarzyło?
– Sądzę że dowiedziała się o tym dopiero dzisiaj – stwierdziła bogini, zbyt zmęczona, by wdawać się w szczegółowe wyjaśnienia. – Jak twoi rodzice?
– Kiepsko – odparł Snape. – Rozmawiają ze sobą, co już można uznać za postęp, ale chyba nigdy w życiu nie dojdą do porozumienia.
– A chciałbyś, żeby się dogadali?
– Tak. Naprawdę bym tego chciał. Chociaż nie sądzę, żeby to było możliwe.
– To... jest możliwe – Freya była wyjątkowo ostrożna. – Każde z nich nosi w sobie ślady uczucia, które kiedyś ich połączyło. Jeśli się postarają, to uda im się porozumieć.
– To jest coś, czym ty się zajmujesz, prawda?
– Powiedzmy, że zwykle pomagałam takim parom. Czemu o to pytasz?
– Myślisz, że oni... że udałoby ci się im pomóc?
– Jestem tego pewna.
– To czemu tego nie zrobisz?
– Uświadomiłeś mi, że być może nie powinnam się wtrącać.

Freya nie patrzyła na niego. Czekała, aż on potwierdzi, że może zrobić to, do czego została stworzona.

Chłopak przyglądał się jej i nie wierzył, że udało mu się podkopać jej pewność siebie. Czyżby zaczęła mieć wątpliwości? Zrobił krok do przodu i uniósł jej podbródek, zmuszając ją, by na niego spojrzała.

– Jakby to miało wyglądać? – spytał głosem pełnym nadziei.
– Pokazywałam ci, jak to działa – odparła. – Kiedyś twoi rodzice się kochali. Żar ich uczucia nadal się w nich tli. Mogę sprawić, że zapłonie ciut mocniej. Tak, by byli w stanie spokojnie ze sobą rozmawiać, ale niekoniecznie od razu paść sobie w ramiona.
– Czy... gdybyś chciała, to oni mogli by znowu się pokochać?
– Nie wiem – Freya wzruszyła ramionami. – Nie mogę decydować za nich. Zawsze są jakieś granice, których nie wolno mi przekraczać. W tym wypadku mogę tylko uspokoić ich emocje, żeby mogli sami zdecydować, czego naprawdę chcą.
– Zrobisz to? – spytał prosząco.
– Mogłabym... – wciąż się wahała.
– Tak czy nie? – naciskał.
– Sądzisz, że powinnam? – upewniła się po raz ostatni.
– Tak... myślę, że nikomu to nie zaszkodzi – Severus w końcu powiedział to, co chciała usłyszeć.
– Zrobię wszystko, żeby im pomóc – obiecała. – I, Sev, zrozumiem, jeśli w tej sytuacji będziesz chciał zostać z nimi.

Nie czekała na jego odpowiedź, tylko wróciła do domu Snape'ów. Narzuciła na ramiona plecak i podeszła do rodziców Severusa.

– Mam nadzieję, że nie mają mi państwo za złe, że interweniowałam, ale nie mogłam spokojnie patrzeć na wasze cierpienie – powiedziała.
– Daj spokój, Freyo, gdyby nie ty... – Eileen ze łzami w oczach uściskała dziewczynę.

Tobias podszedł do nich i pokłonił się.

– Dziękuję ci, pani – szepnął.

Freya ścisnęła ich dłonie. Łagodziła ich ból, ukoiła nerwy, dotknęła żaru i sprawiła, by nie zgasł. Nic więcej nie mogła dla nich zrobić. Miłość, nawet odwzajemniona, to czasem zbyt mało, żeby stworzyć szczęśliwy związek. A ci ludzie zasługiwali na to, żeby w końcu zaznać szczęścia i spokoju. Tylko że nikt nie mógł im nakazać, aby wciąż byli razem.

– Do widzenia – powiedziała Freya i odwróciła się, żeby odejść.

*

Severus, zaskoczony jej propozycją, przez chwilę stał samotnie przed domem i zastanawiał się, co powinien zrobić. Być może Freya dała mu w ten sposób do zrozumienia, że wcale nie życzy sobie jego towarzystwa? W końcu zapowiedziała mu, że ich misja nie potrwa tak długo, jak planowali. Przez tę całą sytuację z jego rodzicami nie dokończyli rozmowy, a on wciąż jeszcze jej nie przeprosił. Uznał, że nie powinien tego odkładać, bo w tym przypadku może nie być żadnego później.

Wszedł do domu i zdążył jeszcze zobaczyć, jak Freya magicznie złączyła dłonie jego rodziców. Po czym pożegnała się z nimi i wyminęła go bez słowa. Chłopak szybko zarzucił plecak na ramiona i podszedł do rodziców.

– Myślę, że lepiej będzie, jeśli załatwicie swoje sprawy w cztery oczy – powiedział drżącym głosem. – Ja... muszę iść.
– Goń ją – poradził mu ojciec i po raz pierwszy w życiu po prostu go przytulił. – I nie pozwól jej odejść, synu.
– Podziękuj jej od nas – szepnęła jego mama.
– Tak zrobię – obiecał chłopak. – Do zobaczenia.

Wybiegł z domu i rozejrzał się po okolicy. Freya szła wolno ścieżką, więc bez trudu ją dogonił.

– Chciałaś odejść bez pożegnania?
– Myślałam, że tak będzie lepiej – odparła cicho.
– To źle myślałaś – stwierdził ze złością. – Mieliśmy wyruszyć razem.
– Naprawdę tego chcesz? Bo sądziłam, że będziesz wolał zostać...
– Idę z tobą – oznajmił jej. – Gdzie najpierw chcesz się udać?
– Skoro tak stawiasz sprawę, to do najbliższego motelu – odpowiedziała. – Jestem nieludzko zmęczona.
– Wiesz, nie jestem pewien, czy stać mnie na nocleg w motelu – zawstydził się Snape, ale wolał to zaznaczyć już na początku wyprawy, żeby później uniknąć nieporozumień w tej kwestii.
– Tym się nie musisz przejmować – zaśmiała się cicho. – To Odyn sponsoruje naszą wycieczkę.
– W takim razie nie mam nic przeciwko – uśmiechnął się.

Snape przejął prowadzenie, bo lepiej znał okolicę. W mieście było kilka miejsc, gdzie mogliby się zatrzymać, więc spodziewał się, że nie będą mieli problemów z zameldowaniem się. Ledwie o tym pomyślał, kiedy uświadomił sobie, że przecież żadne z nich nie ma wymaganych przez mugoli dowodów tożsamości.

– Cholera jasna, zapomnieliśmy o tym, że będziemy potrzebować dokumentów – zatrzymał się niedaleko wejścia do motelu.
– Ty o tym zapomniałeś – powiedziała z wyższością Freya. – Proszę, to twój dowód.
– Że niby mamy po osiemnaście lat? – Severus zerknął na dane wypisane na dokumentach. I zbladł, gdy poznał datę jej urodzenia.
– No cóż, ja czuję się pełnoletnia już od jakiegoś czasu – przypomniała mu. – A ty nie marudź. Dzięki temu nie będziemy musieli się zbytnio tłumaczyć.
– Pewnie masz rację – westchnął tylko. – To co, wchodzimy?
– Tak, muszę się jak najszybciej położyć.

W recepcji motelu nie robiono im żadnych problemów, chociaż wyglądali trochę za młodo, jak na osoby pełnoletnie. Jednak dokumenty, które przedstawili, były podrobione tak idealnie, że nikt nie mógł się zorientować, że były fałszywe.

Weszli do pokoju, który wynajęli i Freya z prawdziwą ulgą pozbyła się ciężkiego plecaka. Jednak nie czuła się zbyt komfortowo, wiedząc, że między nią a Severusem było jeszcze kilka kwestii do wyjaśnienia. Nie miała siły, żeby od razu wracać do przerwanej w pociągu rozmowy. Najpierw chciała się umyć, zjeść coś i porządnie odpocząć.

– Idę do łazienki – powiedziała, gdy krępująca cisza przeciągała się ponad miarę.
– Zaczekaj... – Severus zaczął iść w jej stronę, więc odwróciła się i spojrzała na niego przekornie.
– Chyba nie zamierzasz iść tam ze mną?
– Nie... nie... – zaczął się jąkać, a jego policzki pokryły się szkarłatem. – Chciałem tylko pogadać.
– Może później. Teraz muszę trochę się ogarnąć.

Zniknęła za drzwiami prowadzącymi do łazienki, a on usiadł ciężko na jednym z dwóch krzeseł stojących w pokoju. Wcześniej wydawało mu się, że uda im się spokojnie porozmawiać. Teraz zrozumiał, że ona była na niego zła i że być może wcale nie będzie chciała słuchać jego tłumaczeń. Zamknął oczy i zaczął planować, co jej powie, żeby jakoś ją przekonać, by od niego nie odchodziła.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz