Chłopak krążył nerwowo po pokoju. Eileen szlochała rozdzierająco, a Freya miała wielką ochotę wezwać Lokiego i zmusić go, żeby po sobie posprzątał. Nie zrobiła tego, bo sprawa mogłaby się jeszcze bardziej zagmatwać. Musiała poradzić sobie sama.
Severus wreszcie się zatrzymał i podszedł do matki. Objął ją ramieniem i szepnął:
– Uspokój się. Musimy coś z tym zrobić, zamiast się użalać.
– Nic się nie da zrobić... próbowałam...
– Ależ oczywiście, że się da! Gdyby nie to, że ktoś postanowił zabawić się pani kosztem, to sama by pani zdjęła to zaklęcie.
– O czym ty mówisz?
– Symbole głowy i serca zostały nieznacznie zmienione – wyjaśniła Freya. – Nie tylko uwięziły Tobiasa wewnątrz jego własnego umysłu, ale też... podczas rzucania zaklęcia przywołała pani coś, co opanowało jego ciało.
– Co? Czyli to naprawdę nie jest mój ojciec?
– Przykro mi, Sev. To tylko powłoka, którą zamieszkuje ktoś inny – Freya spojrzała na niego ze współczuciem.
– A Tobias? Czy on jeszcze gdzieś tam jest? – spytała nagle Eileen.
– Jest... cały czas żyje. I walczy.
– Czy można mu pomóc? – dopytywała kobieta.
– Można a nawet trzeba – stwierdziła bogini. – Tylko musi być pani gotowa na to, że on... może mieć sporo żalu o to, co mu pani zrobiła.
– Żalu? Ma prawo być na mnie wściekły! – Eileen uniosła głowę i spojrzała jej prosto w oczy. – Może mnie nawet nienawidzić, ale chcę, żeby znowu był sobą. Żeby był wolny!Bogini przyglądała się jej uważnie i dostrzegła cień uczucia, którym kiedyś ta kobieta darzyła Tobiasa. Skinęła głową.
– Dobrze, odsuńcie te meble, będę potrzebowała więcej miejsca – oznajmiła im.
Posłuchali jej bez słowa protestu. Po kilku minutach środek pokoju był już pusty. Freya cofnęła swój czar ciemności. Teraz wnętrze było zalane ostrym światłem. Na podłodze bogini narysowała okrąg i przez chwilę się zawahała. Ten dziwny, znajomy zapach... Uśmiechnęła się drapieżnie. Rozpoznała istotę, która zamieszkiwała ciało Tobiasa. Wypisała runami imię piekielnego ogara Garma. Dodała kilka sigili wzmacniających krąg przywołania i ożywiła go swoją magią.
– Garmie, strażniku bram Niflhel, wzywam cię – jej głos wibrował potęgą i magią. – Opuść ciało tego śmiertelnika! Pokaż się Piekielniku! Przyjdź na me wezwanie!
Z ciałem leżącego na podłodze pośrodku kręgu Tobiasa zaczęło dziać się coś dziwnego. Ogromny czarny cień oderwał się od niego i zmaterializował się pod postacią psa. Jego sierść śmierdziała siarką, z nozdrzy sypały się iskry, a w oczach płonął prawdziwy ogień.
Garm był wściekły i całość tego uczucia skierował na Freyę, której w pierwszej chwili nie rozpoznał. Dopiero gdy spojrzał w jej ptasie oczy i wyczuł jej zapach, cofnął się o krok.
– Zabierzcie Tobiasa poza obręb kręgu – zarządziła bogini. Severus z matką odciągnęli ciało nieprzytomnego mężczyzny i ułożyli je na kanapie, a Freya wciąż wpatrywała się w oczy bestii. – Wracaj do domu, Garm. Wracaj tam, gdzie twoje miejsce.
Ogar rzucił się w jej stronę, ale zderzył się z niewidzialną barierą, która była jednocześnie granicą kręgu. Podłoga pod jego stopami zaczęła drżeć i się rozsuwać, ale on wciąż próbował dopaść boginię, która psuła mu całą zabawę. Raz po raz uderzał w barierę licząc na to, że uda mu się przez nią przebić. Jednak w końcu podłoga rozstąpiła się do końca, a on nie mógł znaleźć oparcia dla nóg i zwyczajnie runął w głąb otchłani.
Freya szybko zamknęła i zabezpieczyła przejście, usunęła symbole z podłogi i otarła pot z czoła. Była wykończona. Uwięziona w ciele śmiertelniczki zużyła mnóstwo energii, żeby utrzymać krąg i otworzyć wrota do podziemi.
Severus patrzył na nią z lękiem, co bardzo jej się nie podobało. Ale nawet jeśli miałby teraz odrzucić ją za to, kim była, to i tak wiedziała, że podjęła słuszną decyzję. Podeszła do niego.
– Tobias powinien za chwilę się obudzić – powiedziała bardzo cicho. – Chcesz, żebym tu była...?
– No pewnie – odparł zaskoczony. Kiedy zrozumiał, że ona czegoś się obawia złapał ją za rękę. – To co dla nas zrobiłaś... nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie ci się odwdzięczyć.
– Nie ma o czym mówić – uśmiechnęła się nieśmiało. – Mam nadzieję, że to zadziałało.Tobias zaczął się budzić. Otworzył oczy, nieprzytomnym wzrokiem powiódł po otoczeniu i nagle poderwał się na nogi. Wszyscy równie nagle odskoczyli od niego. Mężczyzna był tak osłabiony, że tylko zatoczył się i opadł na kanapę, na której wcześniej go ułożyli. Wbił dzikie spojrzenie w twarz skruszonej Eileen i poruszał ustami, jakby chciał coś powiedzieć.
– Dlaczego? – wyszeptał w końcu pełnym bólu głosem.
Kobieta opadła na kolana i łkając zaczęła się tłumaczyć i przepraszać, a zażenowany Severus odwrócił się do rodziców plecami. Freya także nie chciała tego słuchać. Widziała w Tobiasie ogrom cierpienia, ocean żalu i pretensji, ale też odrobinę żaru, który kiedyś zapewne płonął silnym płomieniem. Nie miała odwagi rozpalać go na nowo.
– Mogłaś poczekać, aż przyswoję sobie wiedzę o tym, że magia istnieje! – powiedział Tobias nieco mocniejszym głosem. – Czy ty w ogóle masz pojęcie, co mi zrobiłaś? Byłem świadomy przez cały ten czas! Widziałem wszystko, co ten stwór wam robił! Jak myślisz, jak ja się z tym czułem? Zwłaszcza że ty... że wy cały czas myśleliście, że to ja... że ja was krzywdzę!
– Tobias... ja nie wiedziałam... przepraszam – jęknęła załamana kobieta.Severus drżał. Te kilka zdań, które usłyszał z ust ojca, obudziło w nim dziecięcą tęsknotę za kimś, kogo nigdy nie znał. A bardzo chciał go poznać. Chciał, żeby ojciec był przy nim. Nawet teraz, gdy był już prawie pełnoletnim, młodym mężczyzną. Chciał również, żeby jego mama przestała się bać, żeby rodzice jakoś się dogadali. Nie był pewien, czy to w ogóle możliwe, ale bardzo gorąco tego pragnął.
Bogini zakręciło się w głowie ze zmęczenia. Było jej też bardzo zimno i wykorzystując to, że nikt nie zwracał na nią uwagi, wyszła przed dom. Wystawiła twarz do słońca, żeby trochę się rozgrzać. Ale nagle wyczuła, że to zimno, które tak jej doskwiera, wcale nie znika, tylko wprost przeciwnie, zbliża się do niej. Otworzyła oczy i rozejrzała się.
Przed furtką stała dziewczyna. Szczuplutka, chorobliwie blada, z długimi, poplątanymi, czarnymi włosami. Jej wargi były całkiem sine, wręcz fioletowe, a czarne, upiorne oczy, pozbawione były białkówki. Chociaż teraz wyglądała na jakieś dwanaście lat, to Freya rozpoznała ją bezbłędnie.
– Hel – podeszła do niej. – Co ty tu robisz?
– Chciałam ci podziękować – głos bogini podziemi brzmiał, jakby dochodził gdzieś z oddali. – I zapewnić, że Garm zostanie ukarany za to, co zrobił.
– To niezupełnie jego wina – zauważyła Freya. – Twój ojciec maczał w tym palce.
– To oczywiste, że to jego sprawka – zgodziła się z nią Hel. – Jednak moi słudzy mają wyraźny zakaz opuszczania swoich stanowisk. A Garm wykorzystał okazję i uciekł ode mnie, gdy tylko wyczuł otwarty przełaz... Nie puszczę mu tego płazem.
– Dobrze wiedzieć – uśmiechnęła się Freya.
– Co z tym śmiertelnikiem? Dojdzie do siebie?
– Myślę że tak, chociaż nigdy o tym nie zapomni.
– A twój... chłopak? – zaśmiała się Hel.
– On też sobie z tym poradzi... podobnie jak jego matka – Freya objęła się ramionami.
– Kłócą się – Hel przeniknęła wzrokiem i słuchem mury domu. – Myślisz, że kiedykolwiek będą umieli się dogadać?
– Czemu cię to interesuje?
– Zależy ci na tym chłopaku... a ja cię lubię... – bogini wzruszyła ramionami, jakby to, co powiedziała było oczywiste.
– Coś jeszcze się w nich tli – wyjaśniła Freya.
– To na co czekasz? Pomóż im – ponagliła ją Hel.
– Wyjątkowo nie wiem, czy powinnam.
– A co czujesz? Zawsze byłaś nieomylna w tych sprawach.
– Czuję, że mogłabym im pomóc.
– To zrób to – powiedziała Hel i uśmiechnęła się paskudnie. – Idzie tu ten twój śmiertelnik, więc będę wracać do siebie.
– Cieszę się, że przyszłaś.
– Mam u ciebie ogromny dług moja droga. I możesz być pewna, że go spłacę.
– Bez przesady...
– Mówię poważnie. Możesz prosić, o co zechcesz...Hel zniknęła, a wraz z nią całe otaczające Freyę zimno. Młoda bogini odetchnęła głęboko i odwróciła się w stronę nadchodzącego chłopaka.

CZYTASZ
Severus Snape || Piaski Czasu
FanfictionDruga Wojna Czarodziejów. Wielka Sala Hogwartu. Remus Lupin ginie pokonany w pojedynku z Dołohowem. Ale po śmierci nie dane mu jest odpocząć. Bogowie, których nie zna i w których nie wierzy, podejmują decyzję, żeby zwrócić mu życie i cofnąć jego dus...