63.

290 31 15
                                    

Pięć lat po Wielkiej Bitwie, 31 sierpnia 1981

Pojawiła się na Ziemi w rozbłysku białego światła. Bezbronna i naga stała przez chwilę i oddychała głęboko, żeby na nowo przyzwyczaić się do panujących tu warunków. Nie chciała wzbudzać sensacji, więc zawczasu wybrała miejsce nieskażone ludzką obecnością. Skoncentrowała się, żeby stworzyć sobie odzienie adekwatne do panującej temperatury.

Było zimno i jasno, ale jej to nie przeszkadzało. Ani też to, że czekała ją jeszcze długa droga. Miała cel i tylko on się liczył. Zostawiła za sobą całe dotychczasowe, a jednocześnie bardzo długie, życie. Pracę, dom i kilka bliskich jej osób. Przed sobą za to miała jedną wielką niewiadomą.

*

Dzień był piękny i upalny, jak przystało na ostatni dzień wakacji. Severus po raz pierwszy od dawna nie oczekiwał rozpoczęcia kolejnego roku szkolnego. Przeciwnie. Dwa miesiące wcześniej odebrał dyplom ukończenia trzyletnich studiów i zaczął swoją pierwszą pracę. Mimo to atmosfera radosnego oczekiwania udzieliła się także jemu. Być może dlatego, że dawno już nie miał okazji spotkać się ze znajomymi? Tak przypuszczał.

Rok temu Lily Potter urodziła synka, ale nie czuła się najlepiej po porodzie, później dla odmiany chorował Harry, jeszcze później wszyscy pisali egzaminy końcowe, więc dopiero teraz udało jej się zrobić imprezę z tej okazji.

Snape naprawdę się ucieszył, kiedy go zaprosiła. Mina mu trochę zrzedła, gdy dowiedział się, że prócz niego będą na tej imprezie same pary. Nie chciał za bardzo od nich odstawać, więc zdecydował się, że zaprosi Mary, dziewczynę, która pracowała w księgarni na Pokątnej.

Poznali się przypadkiem, kiedy w tym samym momencie szukali pracy. I od tej pory utrzymywali ze sobą luźny kontakt. Dopiero kiedy ta młoda kobieta zareagowała trochę zbyt entuzjastycznie na jego zaproszenie, pomyślał, że być może oczekiwała od niego czegoś więcej. Czegoś, czego on nie chciał i nie mógł jej dać.

Spotkali się pod jej domem i deportowali się do Doliny Godryka. Mary kurczowo ściskała jego ramię, bojąc się, że gdy tylko je puści, to on się jej wymknie. Czekała dwa miesiące, żeby zwrócił na nią uwagę i nie zamierzała zaprzepaścić szansy, którą dał jej los.

Severus nie chciał jej od razu uświadamiać, że i tak nic z tego nie będzie. Zamierzał się dobrze bawić, być może nawet z raz z nią zatańczyć, a po imprezie odstawić ją do domu. Ewentualnie, gdyby bardzo nalegała, to mógł z nią zostać do rana. I tyle. W jego życiu nie było miejsca dla żadnej kobiety.

*

Na wsi upał nie dawał się tak bardzo we znaki, jak w mieście. Pożółkła roślinność świadczyła o tym, że tu już skończyło się lato i nadeszła jesień. Snape oddychał pełną piersią i rozglądał się ciekawie dookoła. Podobało mu się to miejsce. Ale nie chciałby się zamienić z Potterami. Zdecydowanie wolał mieszkać w Londynie.

Ciszę gorącego popołudnia przeciął nagle odległy skrzek sokoła. Severus poderwał gwałtownie głowę i uważnie zlustrował nieboskłon. Nigdzie nie dostrzegł majestatycznego ptaka, ale jego serce zabiło mocniej. Nie, to niemożliwe. Coś mu się musiało wydawać.

To nie pierwszy raz, gdy jakiś dźwięk czy zapach przypominał mu o niej. O tym, ile razy widział jej twarz w twarzach mijanych na ulicy kobiet nawet nie chciał myśleć. Chociaż ostatnio zdarzało mu się to coraz rzadziej. Może dlatego, że przestał tęsknić? Albo miał teraz tak dużo różnych zajęć, że nie starczało mu już sił na tęsknotę? Nie wiedział, czym to było spowodowane, ale czasami łapał się na myśli, że jest mu lepiej, gdy nie rozpamiętuje tego, co minęło.

Mary także miała wrażenie, że usłyszała skrzeczenie jakiegoś ptaka. Tylko że w niej ten dźwięk budził grozę. Czuła, że jakaś wyjątkowo nieżyczliwa, obca wola zakrada się do jej serca i umysłu. Jakby ktoś ją obserwował i to bardzo intensywnie. Zerknęła na idącego obok niej zamyślonego mężczyznę, ale nie wyglądało na to, by jego coś niepokoiło. Uczepiła się mocniej jego ramienia i od razu zapomniała o swoich lękach.

*

Dotarli wreszcie do domu Jamesa i Lily.
Snape przedstawił swoją towarzyszkę i tylko rzucił okiem na małego Harry’ego. Dzieci jakoś nigdy go nie interesowały. I nie rozumiał, czemu Tonks, Mary i Dorcas tak się rozpływały stojąc nad kołyską. On wybrał męskie grono i razem z Lupinem dobrał się do zapasów whisky Potterów.

Impreza powoli się rozkręcała.

*

Sokół krążył wysoko na niebie, uważnie wpatrując się w sylwetki dwójki młodych ludzi niespiesznie idących ulicami miasteczka. Kiedy zniknęli mu z oczu za jakimś wyższym budynkiem, zawrócił i wylądował w nieco bardziej odludnym miejscu. Ledwie jego pióra dotknęły ziemi, zmienił się w piękną młodą kobietę, której nagie plecy zdobił tatuaż przypominający sokole skrzydła. Resztę jej ciała okrywała zwiewna sukienka z delikatnego materiału.

*

Nalewał sobie właśnie drugiego drinka, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Po minach gospodarzy widać było, że nikogo więcej się nie spodziewali, ale mimo to Lily pobiegła otworzyć. Przez chwilę panowała cisza, a później pani Potter wydała z siebie dziwny dźwięk, ni to okrzyk ni to pisk. Wszyscy wpatrywali się z napięciem w wejście do przedpokoju, gdzie najwyraźniej pojawił się ktoś zupełnie nieoczekiwany.

Po chwili Lily weszła do salonu, a zaraz za nią ukazała się... Freya.

Wszyscy rzucili się, żeby ją uściskać. Jedynie Severus pozostał niewzruszony. Mając do wyboru zbiorowy wybuch radości albo zachwyty nad niemowlakiem, skorzystał z trzeciej opcji i ze szklaneczką whisky wymknął się na taras.

Miał nadzieję, że Freya nie zauważyła, jakie wrażenie na nim zrobiła. Nie chciał, żeby wiedziała, że zaparło mu dech na jej widok. Bo jego była dziewczyna wyglądała zjawiskowo. Już nie jak nastolatka, ale jak młoda kobieta. Była trochę starsza niż wtedy, gdy widzieli się ostatni raz, ale równie zgrabna, pełna wdzięku i seksapilu. A jej uśmiech... radosny, ale odrobinę nieśmiały nie zmienił się w ogóle.

Poczuł, że pocą mu się dłonie. Bardzo chciał się z nią przywitać, ale nie potrafił zdobyć się na to, by wrócić do salonu. Freya zaś nie kwapiła się, żeby wyjść na zewnątrz. A on jak ostatni idiota czekał tam na nią.

Ktoś jednak pofatygował się, by go odszukać. Mary podeszła do niego i uśmiechnęła się zalotnie.

– Severus, kim jest wasza koleżanka?
– Dawna znajoma – odparł Snape chłodno.
– Widać, że dawno się z nią nie widzieliście – zauważyła kobieta. – Czemu ty nie poszedłeś się przywitać?
– To długa historia.
– Możesz mi ją opowiedzieć. Mamy dla siebie cały wieczór...

Odwrócił głowę, by spojrzeć na nią. Była ładna, całkiem zgrabna i zupełnie niepodobna do tej, która dawno temu zawładnęła jego sercem. Wpatrywał się w jej twarz o delikatnych rysach i nie wiedział, co właściwie powinien powiedzieć lub zrobić. Nie było sensu udawać, że jest nią zainteresowany. Może wcześniej miał nadzieję na kilka upojnych chwil, ale sytuacja się zmieniła i teraz nie chciał jej okłamywać.

Przysunął się do Mary, złapał ją pod ramię i zdeportował się pod jej dom. Tam w dosyć oszczędnych słowach wyjaśnił jej, że ich spotkanie było pomyłką. Był z nią szczery, ale nie liczył na to, że kobieta go zrozumie. Już prędzej, że da mu w twarz. I w tej kwestii go nie zawiodła. Zaczerwieniony policzek wciąż go piekł, kiedy wrócił do Doliny Godryka.

*

Freya zauważyła go od razu. Nie podeszła jednak do niego, tylko przywitała się z resztą swoich znajomych. Trochę obawiała się tego spotkania, więc postanowiła najpierw oswoić się z sytuacją.

Nie była na Ziemi od pięciu lat. Jej poprzednie ciało rozpadło się w chwili, gdy Heimdall siłą wciągnął ją do Asgardu. Wróciła do domu, do swojej pracy, do dawnego wizerunku. Wszystko było tak, jak być powinno. Jednak bogini cały czas czuła, że jej miejsce jest tu, na Ziemi, u boku Severusa. Kiedy uporała się ze skutkami cofnięcia czasu, wróciła. Wiedziała, że minęło pięć lat i że będzie musiała stawić czoła komuś, kogo prawdopodobnie bardzo skrzywdziła.

Odyn użył tego samego zaklęcia, co poprzednio. Znowu była boginią w ludzkim ciele. Całkiem nowym ciele. Podobało jej się i nie ukrywała tego. Dlatego zdecydowała się na cienką, letnią sukienkę odsłaniającą tatuaż zdobiący jej plecy.

Swoim niespodziewanym pojawieniem się zrobiła wrażenie na dawnych znajomych. A jej strój wzbudził podziw wśród koleżanek. Widziała, że Severus tylko rzucił na nią okiem i uciekł na taras. Kiedy chciała do niego podejść, rozmawiał z jakąś dziewczyną a później zniknął razem z nią. Nie zdążyła się zdenerwować, bo po chwili mężczyzna wrócił.

Tak właśnie. Mężczyzna nie chłopiec. Serce biło jej zdecydowanie zbyt szybko, kiedy ukradkiem go obserwowała. W końcu przeprosiła Lily, wzięła od niej kieliszek wina i wyszła na taras.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz