~Why are you crying?~

385 19 3
                                    

- Niestety nie możemy się teraz spotkać, ale przyjdę po ciebie wieczorem i pójdziemy do naszego miejsca co ty na to?- zaproponował mój chłopak gdy odprowadzał mnie do domu

- Tak wiem... Musisz się uczyć roli. Rozumiem to.- pocałowała go w policzek i zamknęłam drzwi.

Tak, Lou dostał rolę w nowym filmie historycznym, więc musi się uczyć.

***

Strasznie mi się nudziło. Marcus pojechał gdzieś na swoim motorze, więc już obecnie nie miałam z kim porozmawiać.

Siedziałam u siebie w ogródku na fotelu i czytałam pierwszą lepszą książkę jaką znalazłam u siebie w szafce.

Na chwilkę odwróciłam się i spojrzałam na ulicę. Zauważyłam, że Henryk, czyli rzecz jasna mój sąsiad cały czas się na mnie patrzy. Nawet, gdy zauważył, że się na niego spojrzałam dalej spoglądał na mnie takim wzrokiem, jakby analizował co robię lub próbował ze mnie wyciągnąć jakieś informacje.

Odwróciłam się nie chcąc utrzymywać kontaktu wzrokowego i zajęłam się lekturom.

Po kilku minutach usłyszałam moje imię.
- Emmo!
Ponownie spojrzałam się i zobaczyłam pana Henryka.
- Dzień dobry? Co pan tu robi?
- A tak przyszedłem pogadać sobie z moją sąsiadką.
- Czemu?
- Tak po prostu.
- Ymm no dobrze. Zapraszam.

Usiedliśmy przy stole w kuchni i zapytałam:
- Chce pan coś do picia?
- Tak poproszę kawę.
- Już się robi.

Odwróciłam się i zajęłam się robieniem kawy nie odzywając się lecz on cały czas się na mnie patrzył.
W końcu nie wytrzymałam i zapytałam:

- Czemu się Pan tak na mnie patrzy?
- Hmm bo jesteś bardzo interesująca.
- Że co proszę?
- Naprawdę.

Podszedł do mnie i położył dłonie na moich ramionach. Sparaliżowało mnie, ale po chwili je zrzuciłam.

- Co ty robisz?!
- No proszę cię, nie udawaj że nie wiesz.
- Ale o czym nie wiem?
- O tym, że jest między nami pewna więź.
- Żartujesz sobie?! Zostaw mnie.- On ponownie się zbliżył i przejechał palcami po mojej ręce.
- Nie musisz się mnie bać.
- Zostaw mnie!
Zaczęłam szybko odchodzić, ale do mnie doszedł.
- Odwal się ode mnie! I stąd wyjdź!!! Teraz!!!!
- Nie tak agresywnie kwiatuszku.
- Kwiatuszku?- próbowałam go wypchnąć przed drzwi, ale był silniejszy ode mnie i złapał moje ręce tak, że nie dosłownie nie mogłam się ruszyć.

Na szczęście usłyszałam kogoś.
- Zostaw ją!
- Marcusie nie przesadzaj, my tylko rozmawiamy.
- Odwal się od niej.
- A jeżeli nie to??
- To.- uderzył go prosto w nos i zaczęła mu lecieć krew, po czym wyrzucił go przed drzwi.
- Chodź.- odparł szybko, po czym złapał mnie za rękę.
- Gdzie idziemy?- zapytałam zapłakana.
- Jak najdalej stąd.
Wsiedliśmy na jego motor, przytuliłam go by nie spaść i pojechaliśmy do parku.

Usiedliśmy na ławce.
- Dz-dziękuję ci bardzo Marcus.
- Nie ma za co. Każdy by tak postąpił.
- Ale to ty mnie uratowałeś.
- Zdążył cię dotknąć?
- Nie tak jakby nie...
- Chodź się przytulić.
- Dzięki.
- Nie dziękuj.
Wtuliłam się w niego lecz wciąż się trzęsłam.

- Emma?- zapytał dobrze znany mi głos.
- Lou?- odwróciłam się i odsunęłam się od Marcusa.
- Co tu się dzieje? Czemu go przytulasz? I czemu płaczesz?
- Marcus wytłumaczysz?- poprosiłam
- Z tego co się dowiedziałem to do twojej dziewczyny przyszedł sąsiad, który wcześniej się na nią patrzył cały czas. Nazywał ją kwiatuszkiem itp. nie chciał wyjść. Kładł ręce na jej ramionach i jest szansa, że by ją zgwałcił, ale zobaczyłem ją z jakimś facetem przez okno i szybko przyszedłem i ją stamtąd zabrałem.
- Pierwszy raz się przydałeś.- odparł niechętnie Louis- A teraz chodź do mnie Em.
Wstałam i przytuliłam go, a on pocałował mnie w czoło.
- Spokojnie... Csii jestem już przy tobie. Nie musisz się bać.- ciągle się trzęsłam- Już wszystko dobrze. Nic cię nie boli?

Pokręciłam głową przecząco. On mnie jeszcze bardziej przytulił.

- Chodź jedziemy do mnie.
- Dziękuję ci bardzo Marcus.
- Nie ma sprawy Emi. Proszę uważaj na siebie.
- Postaram się.
- Tak dzięki Marcus, a my już idźmy.- dodał Partridge
- Papa do zobaczenia.
- Do zobaczenia.

***

- Przepraszam, że znowu mnie przy tobie nie było.- powiedział brązowooki gdy siedzieliśmy u niego na łóżku
- Nie masz za co. Nie spodziewałam się tego...
- Yhh... Dobrze że był tam Marcus...
- Może powinniście się w końcu dogadać on jest naprawdę w porządku.
- Nie dzięki... Jakoś nie dażę go sympatią, co nie zmienia faktu, że dobrze się zachował.

Po dwóch godzinach w trakcie, których oglądaliśmy Netflixa odparłam:

- Loui ja muszę już wracać do domu.
- Co? Chyba żartujesz.
- Nie.
- Nigdzie nie idziesz. Jest ciemno, w dodatku sama i jeszcze jakiś nienormalny typ jest twoim sąsiadem.
- Ja wiem... Ale muszę kiedyś tam wrócić.
- Okej dobra zrobimy tak jak chcesz.
- Serio?
- Tak.
Doszedł do szafy i wyjął dużą sportową torbę.
- Co robisz?
- Pakuję się.
- Czemu?
- Zostanę u ciebie.
- Nie musisz.
- Nie zostawię cię.

Po kilkunastu minutach powiedział:
- Już jestem gotowy. Możemy już jechać.
- Możemy się przejść.
- Nie no jedziemy autem.
- Ale u mnie nie ma gdzie zaparkować.
- To zostawię samochód na parkingu, który jest nie daleko twojego domu.
- No dobrze, jak wolisz.

You're my everything • Louis Partridge | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz