~Shopping~

425 20 2
                                    

W domu sobie trochę pośpiewałam. Lekcje miałam do późna, więc już za półtorej godziny miał przyjść po mnie Lou, bo na 17 spotykamy się z innymi. Ruszyłam w kierunku garderoby, wybrałam ubrania i założyłam to:

 Ruszyłam w kierunku garderoby, wybrałam ubrania i założyłam to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zeszłam na dół i w tym samym czasie zadzwonił do drzwi dzwonek.
- Hej Loui.
- Hej piękna.
Podszedł do mnie i pocałował.
- To co idziemy?
- Tak pewnie.

Partridge złapał mnie jak zwykle za rękę, lecz strasznie mnie zabolało.
- Ojeju strasznie cię przepraszam, daj drugą rękę.
Nic odpowiedziałam tylko go złapałam.
- Bardzo boli nadgarstek?- zapytał, po chwili Louis
- No niestety...
- Przep...- przerwałam mu mówiąc:
- Nie masz za co przepraszać. Okej?-
Pokiwał głową na tak.

Z daleka widziałam już napis "Royal Night". W środku przy jednym z naszych ulubionych stolików siedzieli już wszyscy.
- Hejkaa!- powiedzieli
- Hejj.
- To co zamawiamy?- zapytał Finn
- Hmm ja chętnie to.- wskazałam na jedną z potraw w menu.
Wszyscy stwierdzili, że będzie to smaczne, więc zjedli to samo co ja.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, lecz nagle przypomniało mi się coś.
- Ej Will.
- Tak?
- Co zrobiłeś Diego?
- Aa.. no ogólnie słyszałem jak obgaduje mnie z tymi swoimi kolegami i zaczęli mnie wyzywać i źle mówić o mojej rodzinie, a takiego zachowania nie szanuję. Wiedziałem, że jeżeli go uderzę to będę miał wiele problemów, więc przerobiłem takie jedno... Może 6 zdjęć... Lecz oczywiście poskarżył się tatusiowi no i on zaczął "śledztwo".
- Ajć a masz jakieś problemy?
- Dyro powiedział, że jutro na ten temat porozmawiamy.
- A okej.
- Emma chciałbym cię przeprosić za to co ci zrobili.
- To nie nie twoja wina.
- Ale...
- Nie. Żadnych ale.

Kelnerka przyniosła nam posiłek, a my go po chwili skończyliśmy. Nagle Millie się coś przypomniało i powiedziała:
- Ej ludzie musimy kupić prezent urodzinowy dla Olivii.
- Racja.
- To co wy na to, aby nie iść jutro do szkoły i pójść na zakupy.
- Świetny pomysł!- odparłam
- Nie nie nie.- dodał Louis
- Co? Czemu?
- No bo muszę iść z Em do dyrektora, powiedzieć o tym co jej zrobili.
- Nie Lou to nie jest konieczne...
- Jest!
- Partridge ma rację, w takim razie musimy iść teraz, bo w piątek musimy być w szkole, bo jest sprawdzian.
- Okej to ruszmy się, bo o 21 zamykają galerię.- dodała Sadie

Wstaliśmy, zapłaciliśmy i poszliśmy na przystanek. Mieliśmy takiego farta, że właśnie podjechał i nie musieliśmy długo czekać.

Autobus był pełny. Wszystkim udało się znaleźć miejsca, lecz zostało ostatnie.
- Chodź usiądź u mnie na kolanach.- powiedział Lou
- No... Dobra.
Nagle tak zatrzęsło, że przytuliłam chłopaka.
- Od razu lepiej.- szepnął mi do ucha
Zaśmiałam się, a on mnie pocałował w szyję.
- Przepraszam, ale tu są dzieci.- powiedział jakiś starszy, zrzędliwy mężczyzna.
Obydwoje próbowaliśmy powstrzymać się od śmiechu.

Gdy w końcu zatrzymaliśmy się na odpowiednim przystanku, jak najszybciej wybiegliśmy z autobusu.
Odnaleźliśmy się, bo każdy siedział w różnych końcach pojazdu i weszliśmy do pięknego centrum handlowego.

- To co rozdzielamy się chłopaki i dziewczyny i idziemy kupić jakieś ubrania?- zapytała Addi
- Chciałem iść z Millie.- powiedział smutny Will
- Ehh radzę się przyzwyczaić.- dodał Louis niezadowolony.
- No już nie smućcie się i chodźmy w końcu, bo sklepy nam zamkną.

Byłyśmy z dziewczynami w czterech sklepach i nic ładnego nie znalazłyśmy, no może oprócz Addi, która kupiła ładną niebieską, błyszczącą sukienkę. W kolejnym sklepie znalazłam właśnie to czego szukałam.
- Wow będziesz w tym wyglądała pięknie.- stwierdziła Sadie
- Hmm no mi też się podoba. Lecę ją przymierzyć.

***

- Okej biorę ją!
- Dobry wybór.
- A ja i Sadie też znalazłyśmy!- dodała Brown
- Piękne. To co idziemy płacić?
- Tak.

Na koniec poszłyśmy kupić prezent. Addi wzięła szarą bluzę i czerwoną, naprawdę ładną sukienkę. Sadie kupiła jakieś ubrania. Mills wspólnie z Will'em kupili deskorolkę. Chłopaka przy niej nie było, ale nie robiło jej to różnicy. Ja natomiast napisałam do Louis'a, by mu powiedzieć, że zajmę się kupieniem prezentu. Oczywiście zgodził się, bo i tak nie wiedziałby co wziąć. Kupiłam jej paletkę z chyba aż 50 kolorami i parę kosmetyków.

***

Umówiliśmy się z chłopakami przy drzwiach.
- No w końcu jesteście.- stwierdził Will
- No bez przesady.

Żadnych autobusów na drogę powrotną nie było, więc musieliśmy się przejść. Strasznie bolały mnie nogi i zrobiłam się zmęczona.

Partridge spojrzał na mnie i wziął na ręce.

Każdy poszedł do swojego domu, a mnie mój chłopak zaniósł do mojego pokoju. Wyjął z garderoby piżamę i mi ją dał. Szybko się przebrałam i położyłam.
- Ej Lou zostaniesz?
- Jeśli chcesz.
- Tak bardzo.
- Dobrze to idę się umyć, a ty idź spać, bo widzę, że jesteś strasznie zmęczona. Nie dziwne.

Pokiwałam głową i zasnęłam.

~POV Louis~

Umyłam się i założyłem jakieś ubrania, które zostawiłem u Emi. Gdy wszedłem do jej pokoju, ona już spała.   Przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło.

Jeszcze długo na nią patrzyłem. Jest taka słodka... Tak się cieszę, że mam ją przy sobie. Jest najcudowniejszą osobą jaką spotkałem w całym moim życiu.

You're my everything • Louis Partridge | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz