~Fight~

413 22 0
                                    

W połowie lekcji wszedł dyrektor.
- Już wiemy kto przerobił zdjęcie.
- Który to?- zapytał Diego
- Panie William'ie zapraszam do mojego gabinetu.

Wszyscy spojrzeliśmy zdziwieni na chłopaka, bo wiedzieliśmy, że nie zrobił tego bez powodu. On wstał i poszedł z dyrektorem.

Kiedy wyszliśmy na korytarz. Bardzo dużo osób szło w kierunku stołówki, więc stwierdziliśmy, że pójdziemy za nimi. Zauważyliśmy Will'a bijącego się z tymi dwoma "kumplami" Diego. 

Jak Louis zobaczył co się dzieje bez zastanowienia poszedł bronić chłopaka bo walka dwóch na jednego jest co najmniej nie fair. Nie chciałam aby szedł i nie chciałam, by coś mu się stało, więc złapałam go za rękę. On jednak się wyrwał i poszedł do tego większego.

W pewnym momencie nie mogłam wytrzymać, gdy jeden z nich prawie dusił Partridge, więc podeszłam by ich rozdzielić.

- Nie Emma nie idź.- powiedziała zmartwiona Mills
- Widzisz co on mu robi?!
- Idę z tobą.

Mills rozdzieliła Will'a i chłopaka, a ja poszłam do Loui'ego.
- Uspokójcie się.

Niestety tylko dostałam pięścią w wargę od jednego z tamtych i drugi zaczął wykręcać mi rękę. Partridge od razu jak to zauważył szybko podbiegł do mnie i zapytał:

- Ej wszystko okej? Bardzo boli? Pójdziemy do pielęgniarki. Czemu tu weszłaś?
- Bo się o ciebie martwiłam idioto.

Zauważyłam, że Loui ruszył w kierunku chłopaka, który mnie uderzył i mocno przywalił mu w nos, tak że zaczęła mu lecieć krew.

Podbiegł do mnie, wziął na ręce i poszedł do pielęgniarki.
- Ej Lou umiem chodzić.
- Wiem...

***

- Ojeju co się stało Horan?- zapytała kobieta
- Taki jeden ją uderzył.
- O biedulka chodź do mnie.

Usiadłam na krzesełku, a pani zaczęła mi odkażać ranę, którą miałam na dolnej wardze.
- Wiesz co może zrobię ci od razu badanie kontrolne. Dobrze?
- Tak...
- Musisz podwinąć koszulkę.
Lou cały czas się patrzył, ale już mnie widział w staniku, więc nie robiło mi to różnicy.

- Okej wszystko w porządku, ciśnienie masz dobre, tylko serce trochę ci szybko bije, ale rozumiem, bo to przez emocje.
- Dobrze mogę już iść?
- Nie założę ci bandaż na nadgarstek, bo widzę, że cię boli jak nim ruszysz.

Pokiwałam głową na to, że się zgadzam. Louis podziękował pielęgniarce za pomoc i wyszliśmy.

- Przepraszam...
- Za co?
- Mogłem tam nie wchodzić, przeze mnie ci się to stało.
- Po pierwsze poszedłeś pomóc William'owi. Po drugie to nie twoja wina, po prostu nie mogłam patrzeć jak ci coś robi, bo się martwiłam.
- Pamiętaj na przyszłość nie rób tego, bo nie chcę, żeby coś ci się znowu stało. Dobrze?- mówiąc to położył mi dłonie na policzkach i pocałował.
- Nie przeszkadza ci, że mam na ustach ranę?
Pokręcił przecząco głową i się uśmiechnął. Ja odwzajemniłam to i go przytuliłam.
- Kocham cię wiesz?- dodał chłopak
- Tak wiem, ja ciebie też.
- Nie odpuszczę im tego i jutro idziemy do dyrektora, bez żadnego ale.
- No dobrze...

Poszliśmy do klasy, bo zaczęła się lekcja. Pani od hiszpańskiego nie wstawiła nam spóźnień, bo wytłumaczyliśmy co się stało.

Jak usiadłam z Brown. Od razu mnie przytuliła i zapytała czy wszystko okej.
- Tak tak jest w porządku. Pielęgniarka zrobiła mi jeszcze takie ogólne badanie.
- Oo czyli musiałaś podwinąć koszulkę 😏?
- Tak musiałam, a co w tym złego.
- Nie nic, pewnie Lou cię widział w staniku.
- Millie! To nic takiego!
Powiedziałam to na tyle głośno, że pani na mnie spojrzała i powiedziała:
- Horan proszę trochę ciszej.
Lou się zaśmiał, a ja na niego spojrzała takim wzrokiem jakbym chciała go zabić. Natomiast on jeszcze bardziej się śmiał.

~POV Louis~

Kiedy zauważyłem jak biją William'a od razu chciałem mu pomóc. Bez wachania uderzyłem jednego z nich i się zaczęło. Spojrzałem na Emmę, ona była wyraźnie przestraszona. Przez nie uwagę zaczął mnie podduszać. Uderzyłem go i nawet nie wiem kiedy przyszła Em, żeby nas rozdzielić. Jak on ją uderzył, miałem ochotę go zabić, ale skończyłem na mocnym uderzeniu w nos. Martwiłem się o nią bardzo. Na szczęście nie jest aż tak bardzo źle...

•Po lekcjach•

- Hej co wy na to, aby wyjść dzisiaj gdzieś razem ze wszystkimi?- zapytał Finn
- Chętnie, ale gdzie?
- Może do "Royal night".- zaproponowała Addison.
- Tak!! To co o 17 się widzimy?
- Jasne.

- Ej ej poczekajcie chwilę.- krzyknęła Olivia jedna z dziewczyn chodzących do naszej klasy.
- Chciałbym zaprosić was na moją imprezę urodzinową w ten piątek. Mam nadzieję, że będziecie mogli przyjść.
- Tak pewnie.- odparła Millie.
- To o 17³⁰ u mnie w domu *podała adres". To do zobaczenia.
- Pa pa.

Olivia jest bardzo miłą dziewczyną, więc chętnie do niej pójdziemy. Ma parę przyjaciółek, lecz niestety zadaje się z takimi jednymi plastikami. Bardzo się lubią, ale ona do nich nie za bardzo pasuje. Tak czy siak stwierdziliśmy, że się wybierzemy.

You're my everything • Louis Partridge | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz