~The worst day of my life~

399 24 3
                                    

Odepchnęłam jednego z nich i udało mi się pobiec, lecz ktoś złapał mnie za rękę.
- Hero zostaw mnie!
- Skarbie przestań. Chcę ci powiedzieć, że masz talent.
- Zamknij się.

Biegłam dalej, byłam już cała zapłakana. Szukałam Lou, a on powoli szedł w stronę parku od domu Olivii.
Udało mi się go zatrzymać.
- Lou, Lou czekaj! Stój!
- Lou? Teraz Lou?
- Louis kocham cię rozumiesz?!
- Skoro mnie kochasz, czemu mnie okłamywałaś? Obiecałaś, że będziesz ze mną szczera...
- Chciałam...- nie udało mi się dokończyć, bo ktoś złapał mnie za ramię.

- Harry?!
- Hej przyszedłem ci dać pendrive nikogo nie było w domu, a Niall powiedział, że tu jesteś więc przyszedłem. Czemu płaczesz?
- Pendrive z jej piosenką?- zapytał Louis
- Oo widzę, że w końcu mu powiedziałaś.
- To on o tym wiedział?- zapytał wściekły Louis
- Lou to nie tak. Proszę... Posłuchaj.
- Wiesz co nie mam ochoty z tobą gadać. Nara, a i nie mów do mnie Lou.

Odbiegł, a ja zaczęłam płakać tak jak nigdy. Styles mnie przytulił, a ja go odepchnęłam.
- Chce być teraz sama!
- Em...
- Nie! Zostaw mnie.
Poszłam jeszcze szybko porozmawiać z przyjaciółmi. Oni tylko spojrzeli na mnie ze złością, po tym gdy powiedziałam, że ich przepraszam.
- Błagam wybaczcie mi.
- Horan możesz zostawić nas w spokoju?
- Proszę...
- Nie.

Wyszłam z domu dziewczyny i zaczęłam biec w stronę mojego domu.  Po chwili potknęłam się o kamień na chodniku, upadłam. Strasznie bolała mnie kostka, prawdopodobnie ją skręciłam. Ciężko było mi iść, a nie miałam przy sobie pieniędzy na taksówkę. Do domu było kilka kilometrów...

Po dłuższym czasie widziałam już go w oddali. Nagle usłyszałam za sobą gwizdanie, gdy się obróciłam zobaczyłam jakiegoś mężczyznę.... Zaczęłam uciekać, mimo strasznego bólu biegłam do domu, a on za mną. Na szczęście w ostatniej chwili udało mi się zamknąć drzwi na klucz. Od razu ruszyłam do kuchni by drzwi tam też zamknąć. Zasłoniłam rolety i usiadłam na podłodze koło mojego łóżka. Trzęsłam się i płakałam. Nie potrafiłam przestać.

Zaczęłam dzwonić do Louis'a. Nie wiem ile razy to robiłam, ale na pewno wiele. Nie odbierał...

Po jakimś czasie zrozumiałam, że straciłam przyjaciół i chłopaka. Najcudowniejsze osoby jakie w życiu poznałam. Zrozumiałam, że moje życie nie ma sensu. Dosłownie nic nie myśląc poszłam na łazienki i wyjęłam żyletkę. Zaczęłam się ciąć... Nie robiłam tego, by się zabić, lecz po to by się okaleczyć. Chciałam przez to czuć większy ból od tego, którego obecnie czuję w sercu. Leciało mi strasznie dużo krwi...

Nie pomogło. Zrozumiałam, że nie ma to sensu, gdy cała podłoga w łazience była w mojej krwi.

Po godzinie usłyszałam dzwonek. Nie chciałam rozmawiać, lecz przez myśl przeszło mi, że może być to Louis.
Nie... Lecz chwila to jest Millie!
Założyłam bluzę, by nie widziała moich rąk i otworzyłam drzwi.

- M-millie?
- Tak... Przyszłam do ciebie, bo chcę usłyszeć prawdę.
Usiadłyśmy na kanapie.
- Całą naszą paczką zebraliśmy się z imprezy i poszliśmy do Will'a... Nikt nie ma zamiaru się z tobą już przyjaźnić, lecz ja cię znam najlepiej i sądzę, że nie bez powodu nie powiedziałaś nam o tym...
- Prawda...- ledwo co wydobywałam z siebie słowa.
- Spokojnie...
- Miałam taką jakby t-traumę, ponieważ moja siostra zginęła w wypadku wtedy kiedy stałam na scenie i śpiewałam. Gdybym słyszała telefony od mamy to zdążyłabym się z nią pożegnać...
- Ojeju tak mi przykro...- przytuliła mnie
- Nie jesteś j-już zła?
- Nie byłam zła. Po prostu było mi przykro, że nie byłaś ze mną szczera...
- Miałam zamiar wam powiedzieć, lecz strasznie się stresowałam... Niestety Alice mnie wyprzedziła...
- Rozumiem cię, bo każdy popełnia błędy, a przyjaciółki sobie wybaczają.
- Millie jesteś dla mnie ważna. Przepraszam.
- Ty też jesteś dla mnie i spokojnie wybaczam. Nie wiem czy uda ci się odzyskać zaufanie innych, ale wiedz, że masz mnie.
- Jesteś wspaniała.
Ona od razu mnie przytuliła.

Po dłuższym czasie udało mi się uspokoić i przestać płakać.
- Lepiej?
- Fizycznie tak, psychicznie nie.
- Udało ci się porozmawiać z Louis'em?
- Nie. On mnie nienawidzi...
- Musisz mu wytłumaczyć tak jak mi.
- On nie chce ze mną rozmawiać. Chyba zerwaliśmy... Kocham go jest dla mnie ważny, przy nim czuje się tak idealnie, jak przy nikim innym...
- Strasznie mi ciebie szkoda, ale wszystko się ułoży.
- Zobaczymy, wątpię...

Wstałam i poszłam do kuchni po wodę dla nas.
- Ej Emi czemu kulejesz?
- Ymm no... Biegłam do domu i się przewróciłam...
- Ojeju.
- A później jakiś facet za mną biegł, a ja zdążyłam uciec do domu. To jest najgorszy dzień w moim życiu.
- Tak mi ciebie szkoda...
- To moja wina...
- Miałaś swoje powody.
- Jestem beznadziejna.
- Nie prawda.

- Mogę zostać na noc? Nie chcę cię zostawiać.
- Tak dziękuję...

- To może od razu pójdziemy się umyć. Ja pierwsza!- odparła dziewczyna.
Gdy była na górze przypomniałam sobie coś.
- Niee Millie czekaj!- zaczęłam biec po schodach, mimo bólu
- Czemu?
- No bo w łazience jest trochę brudno... Wytrę i będziesz mogła wejść.
- Spokojnie nie przeszkadza mi to.
Otworzyła drzwi i zobaczyła podłogę we krwi.
- Emma? Wytłumaczysz mi to?
- Ehh...
- Żyletka?! Pokaż ręce.
Nie chciałam podwinąć rękawów, więc ona sama to zrobiła, po czym się popłakała.
- Emma masz tak nie robić. NIGDY! Rozumiesz?
Przytaknęłam głową, a ona mnie przytuliła.

You're my everything • Louis Partridge | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz