Bonnie westchnęła głośno na zadaniem. Puchonka nie miała zielonego pojęcia od czego zacząć. Nagle nawet sufit stał się bardziej interesujący niż nudny podręcznik do historii magii. Nie wiedziała nawet jakim cudem zdała z tego suma, ale przez to musi na to chodzić. Zdecydowanie wolałaby teraz siedzieć nad zadaniem z Numerologii, bo w tym była najlepsza, ale zrobiła to zadanie w pół godziny, przez co musi się teraz męczyć nad resztą. Bonnie założyła długie kręcone blond włosy za ucho kolejny raz wzdychając. Jej przyjaciółka, która siedziała obok niej, Hazel, z krótkimi czarnymi włosami i grzywką narzekała, że dziś na eliksirach Slughorn ciągle krytykował jej pracę. Bonnie tego problemu nie miała. Nie miała oceny z eliksirów, która pozwoliła by jej wciąż uczestniczyć w zajęciach.
- Nienawidzę tego faceta. - warknęła ślizgonka - I tych włosów - znów warknęła Hazel, a Bonnie się głośno zaśmiała - I z czego się śmiejesz? Patrz na historię magii!
- Och przepraszam. - zaśmiała się ponownie Bonnie - Po prostu jesteś zabawna gdy tak marudzisz. - uśmiechnęła się dumnie blondynka.
Bonnie rozejrzała się po bibliotece. Nie było nic szczególnego. Styczeń zapowiadał się jak zawsze, bez zmian. Zauważyła Syriusza Black'a zapatrzonego w swoją dziewczynę, Roselle Cameron, Remus Lupin i Lily Evans siedzących niedaleko, parę krukonów, gryfonów, ślizgonów i puchonów.
Znów spojrzała w podręcznik. Hazel zapatrzona teraz w lusterko, oczywiście robiła to specjalnie by nie musieć pisać tego głupiego wypracowania z eliksirów. Nabazgroliła odpowiedź na kartce i znów spojrzała na kartki podręcznika. Zastanawiała się jak osoby, które mają jeszcze więcej przedmiotów niż ona dają sobie z tym radę. Wszystko wydawało się takie trudne, a zarazem skomplikowane. Aż dziwne, że wiele osób, które ukończyło już Hogwart, mówi, że czas tam był najlepszym w ich życiu. Chociaż, jakby dłużej się nad tym zastanowić, mają rację. Wiele osób znalazło miłość w Hogwarcie. Nawet taki Syriusz Black, który wcześniej nie wyrażał chęci by zacząć się spotykać z dziewczyną na dłużej niż miesiąc. Czasem zazdrościła takiej Roselle czy Lily, a nawet Marlene McKinnon. Huncwoci, mimo, że aktualnie było o nich dziwnie cicho, po prostu żyli jak chcą, nie zwracając uwagi na te wszystkie przepisy.
Bonnie też miała dużą grupkę przyjaciół, była duszą towarzystwa, ale to nie było to samo. Na sam rzut oka, było widać jak bardzo zależy tym chłopcom na przyjaźni.
Gdy po szkole rozległa się plotka, że Syriusz Black miał atak paniki Hazel za każdym razem się śmiała na samo Wspomnienie, lecz Bonnie się to nie podobało. Nie wiadomo co ten chłopak musiał przeżyć. Co takiego sprawiało, że poczuł się na tyle bezradny, że dostał ataku paniki w środku lekcji.
Nie było to normalne zjawisko, bo zazwyczaj wszyscy widzieli go jako roześmianego hunctwota u boku James'a Pottera, Remusa Lupina i Peter'a Pettigrew.
Czasem Bonnie się zastanawiała jak to się stało, że wszyscy są ze sobą tak blisko. Nigdy nie widziała grupki chłopaków, dla której przyjaźń znaczyła więcej.
Czy im zazdrościła? Tak.
Przecież to jedni z najfajniejszych osób w całym Hogwarcie.
- Czy możemy już stąd wyjść Bonnie? - zapytała Hazel - Zaczyna śmierdzieć nudą. - mruknęła.
- Tak, chodźmy, potem to dokończę. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
Po cichu obie dziewczyny wstały i zasunęły krzesła. Uśmiechnęły się promiennie do siebie i wyszły z biblioteki.
Bonnie jednak dość szybko wróciła do swojego dormitorium. Puchonka spojrzała na swoje współlokatorki, które zawzięcie plotkowały.
- Och! Ale ta Roselle jest szczęściarą. - powiedziała Donna, niska brunetka z włosami do uszu.
- Widziałyście jak na nią patrzy? To musi być miłość. - stwierdziła Amy.
Amy była metamorfomagiem co znaczyło, że może zmienić swój wygląd jak tylko chce. Tego dnia jej włosy zmieniły kolor na fioletowy, zaplecione w dwa warkocze.
- Och tak! Zdecydowanie. - mruknęła, nieco sarkastycznie, Delphine. Dziewczyna z długimi, rudymi włosami.
- A ty co sądzisz Bonnie? - zapytała nagle Donna.
- Ach, ja... Ja sądzę, że może się kochają. - mruknęła.
- Ale nje można wykluczyć opcji, że on się jedynie nią bawi. - stwierdziła Delphine.
- No właśnie, może to był jakiś zakład z Potterem. - dołączyła do teorii Amy.
- Nie sądzę. - powiedziała Bonnie - Widziałam ich w bibliotece. Jest w nią wpatrzony w jak obrazek, nie ma nawet mowy by się nią jedynie bawił.
- Totalnie się zgadzam. - powiedziała Donna - Może i Black ma swoje za uszami, ale jedno jest pełne, zakochał się po uszy.
- To została tylko dwójka. - powiedziała Delphine z uśmiechem. Wstała z łóżka i stanęła przed lustrem zakładając rude pasma włosów za ucho. - Pan Jestem Zakochany Tylko W Jednej Dziewczynie Potter i Pan Nie Jestem Zainteresowany Zwiazkami Lupin.
- Nie ma mowy żeby udało się ich przekonać do randki. - powiedziała Amy kręcąc głową.
- Potter wygląda na naprawdę zakochanego w tej całej Evans. - dodała Donna.
- A Remus to dziwadło. - mruknęła Delphine.
- Nie jest dziwadłem. - wtrąciła się Bonnie - Może ktoś go bardzo mocno zranił i nie chce się umawiać na randki.
Bonnie westchnęła głęboko. Ona i Delphine nie przepadały za sobą. Z Amy i z Donną potrafiła normalnie porozmawiać, ale nie z nią. Rudowłosa potrafi dopiec, dlatego Bonnie, jak tylko może, unika jej ognia.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...