Rozdział 19

1.9K 111 48
                                    

Mimo tego, że Bonnie spotykała się co drugi dzień z inną osobą strasznie brakowało jej Remusa. Był on z pozoru spokojny ale prawda była taka, że to z nim się bawiła najlepiej. Imponował jej inteligencją i poczuciem humoru. Niestety do spotkania z Remusem pozostało jeszcze trochę czasu.

Zbliżały się także urodziny Bonnie, a wszystko wskazywało na to, że spędzi je sama. Większość jej znajomych wyjechało na wakacje, więc nikt nie ma tego czasu nawet godziny wolnego.

Trzynastego sierpnia, bo wtedy Bonnie miała urodziny, siedziała w swoim pokoju czytając książkę, jej rodzice pracowali do późna.

Czytanie przerwał jej dzwonek do drzwi. Zbiegła w pośpiechu na dwór i otwarła drzwi.

— Hej.

— Remus co tutaj robisz? — zapytał z lekkim uśmiechem.

— Nie mogłem Cię zostawić samą w urodziny. — powiedział.

— Nie wierzę, że Ty naprawdę... To urocze. — powiedziała.

— Myślałem, że z kimś się spotkasz. — wyznał — Ale zacząłem się pakować już kilka dni temu, więc stwierdziłem, że choć raz mogę być spontaniczny i przyjadę do Ciebie trzy dni szybciej niż planowaliśmy.

— Dziękuję. Jesteś przeuroczy. — powiedziała rzucając mu się na szyję.

Remus z nieśmiałością ją objął, a jego policzki znacznie się zaróżowiły. Serce Bonnie gwałtowanie przyspieszyło, gdy spojrzała Remusowi w oczy. Nie mogla oderwać wzroku więc przez parę minut się wpatrywał w jego zielone oczy.

— Dziękuję, że przyjechałeś. — szepnęła.

Bonnie doskonale zdawała sobie sprawę, że zauroczyła się Remusem. Był naprawdę uroczy, to trzeba przyznać. Wątpiła jednak żeby Remus również coś do niej czuł. Przynajmniej nic na to nie wskazywało.

— Pamiętasz jak pisałem do Ciebie o ognisko, które James i Syriusz robią na koniec wakacji? — zapytał, gdy siedzieli na łóżku Bonnie jedząc czekoladowe lody, które przyniósł Remus.

— Tak. — powiedziała.

— Więc, chcesz jechać ze mną? Napiszemy do chłopaków, na pewno się zgodzą, chcą się Ci poznać przy okazji. — powiedział.

— Mam się bać? To coś w stylu poznawiania rodziców? — zapytała.

— Nie. — zaśmiał się — Jest gorzej. — odparł, a Bonnie rozszerzyła oczy — Żartuję, po prostu, wiem, że mają dobre intencje, ale robią straszy wstyd przy innych ludziach. — powiedział — Pamiętasz co robili w moje urodziny? Było mi wstyd przez cały tydzień.

— Liczą się intencje. — zauważyła słusznie Bonnie.

Puchonka nawet nie zdawała sobie sprawy, że jeszcze nie miała okazji poznać bliżej jego przyjaciół. Co prawda dużo o nich słyszała, ale nigdy nie rozmawiała z nimi. Widzieli ją z Remusem w zasadzie tylko raz, na peronie.

— To nie jest tak, że się mnie wstydzisz? — zapytała nieśmiało.

— Nie! — krzyknął — Nie wstydzę się Ciebie, nie ma czego się wstydzić, ja po prostu...

— Nie musisz się tłumaczyć. — powiedziała z lekkim uśmiechem.

— Nie chciałem Ci sprawić przykrości. — wymruczał.

— Wszystko w porządku. — zapewniła.

— Nie wstydzę się Ciebie! Naprawdę! — odparł — Ja po prostu chciałem Cię bliżej poznać zanim Cię przedstawię chłopakom.

— Rozumiem. — powiedziała.

— To dla mnie ważne. — dodał po chwili — Byście się polubili, bo ty jesteś dla mnie ważna... I powinienem przestać mówić, Boże.

Bonnie pokręciła rozbawiona głową.

— Jesteś uroczy. — powiedziała sprawiając, że policzki Remusa zrobiły się jeszcze bardziej czerwone.

— Prezent! Mam dla Ciebie prezent na urodziny. Rety, prawie bym zapomniał. — powiedział odkładając pudełko lodów na szafkę i sięgając do kufra skąd wyciągnął małe pudełko — Proszę, wszystkiego najlepszego.

— Dziękuję. — powiedziała również odkładając lody na stolik nocny.

Pociągnęła za wstążkę i otwarła pudełko patrząc uprzednio na jeszcze nieco zawstydzonego Remusa.

— Wow. — szepnęła wyciągając z złotą bransoletkę z motylkami — Jest przepiękna, ale musiała Cię dużo kosztować. — powiedziała wstając z łóżka.

— Jak Ci się nie podoba mogę wymienić. — powiedział.

— Nie, głuptasie, jest cudowna. — powiedział przytulając go po raz kolejny tego dnia.

— Cieszę się, że Ci się podoba. — wyznał.

Fakt, że wydał na to połowę swoich oszczędności wolał zostawić dla siebie.

— Dziękuję, nie musiałeś mi nic kupować. — powiedziała.

— Chciałem byś miała udane urodziny. — wyznał — Bo na to zasługujesz.

— To poczekaj na swoje urodziny, bo wymyślę coś co naprawdę Cię powali. — powiedziała zakładając bransoletkę.

— Bonnie, wróciliśmy! — krzyknęła Dorothy.

— Moi rodzice. Chodź przedstawię Cię. — powiedziała i zanim on zdążył coś powiedzieć pociągnął go dół.

— Bonnie, przynieśliśmy tort, zaraz go pokroimy i zjemy. — zaczął Mateo — Och, super, nieznajomy chłopak w naszych domu.

— To jest Remus! Przyjechał szybciej. — powiedziała Bonnie.

— Dzień dobry. — mruknął zawstydzony.

— Remus. — odparł tata Bonnie — Miło Cię poznać, Mateo. — powiedział wyciągając dłoń w stronę chłopaka.

— Remus. — powiedział ściskając jego dłoń.

— Dorothy. — powiedziała mama dziewczyny, a Remus znów powtórzył swoje imię ściskając jej dłoń..

— Zawołamy Was za chwilę na tort. — odparł Mateo z uśmiechem.

Other Side | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz