Rozdział 56

1.1K 71 43
                                    

Chciałabym ostrzec, że ten rozdział jest słabszy od pozostałych, bo moja wena co do tej książki co chwilę przychodzi i od chodzi i miałam już paręnaście podejść do tego rozdziału i wreszcie udało się coś napisać.

×

Remus objął mocniej Bonnie ramieniem, gdy ta wpatrywała się w zaręczonowy pierścionek. Musiała przyznać, był to bardzo piękny, lecz skromny pierścionek i zachwycała się już nim od paru tygodni codziennie rano się w niego wpatrując.

— Wciąż nie mogę uwierzyć, że Roselle jest w ciąży. — wyznał Remus obracając się na plecy.

— Ja myślę, że mogliśmy się tego spodziewać. — stwierdziła zaś Bonnie — Chociaż Roselle mi powiedziała, że tego nie planowali to jednak się dobrze ułożyło

— Syriusz będzie świetnym ojcem. — powiedział Remus — A jego dziecko będzie miało ojca, który jest mentalnie w tym samym wieku. — odparł zgryźliwie, a Bonnie się zaśmiała.

— Uwielbiam jak czasem im tak dogryzasz. — powiedziała.

— Oni też to lubią, mimo wszystko. — zaśmiał się Remus, gdy Bonnie spojrzała na zegarek.

— Muszę już lecieć. — powiedziała złączając ich usta w krótkim pocałunku.

— Ile bym oddał byś została ze mną w domu. — powiedział chłopak pocierając twarz.

— Też bym chciała zostać. — powiedziała — Ale wiesz, że praca nie poczeka. — dodał.

Remus miał wyrzuty sumienia, że tylko ona pracuje, gdy on wyleguje się całe dnie w łóżku, czyta książki i je czekoladę. Jednak co wieczór robił jej ciepłą kolację i gorącą czekoladę. Co jak co ale swoje umiejętności kucharskie nieźle podszkolił, gdy siedział w domu, a Bonnie wcale nie marudziła. Dobrze zarabiała, a miała również pieniądze odłożone w banku Gringotta przez jej tatę.

Gdy Bonnie już wyszła, Remus niechętnie zwlekł się z łóżka i poszedł pod prysznic. Owinął się szlafrokiem i usiadł na kanapie. Od paru dni rozważał kogo ma wybrać swojego drużbę. I James i Syriusz dużo dla niego znaczyli, zawsze byli przy nim, nawet gdy przechodził przez najgorsze chwile swojego życia, James zawsze się o niego troszczył, nieważnie jak dziwnie to zabrzmi, ale James był ja jego druga matka, zawsze gotowa pomóc i kontrolująca każdą sytuację, Syriusz zawsze znalazł sposób aby go rozbawić, nawet gdy Remus czuł się okropnie po pełni i spędzał nudne godziny w skrzydle szpitalnym. Dlatego tak ciężko było mu zdecydować, który z nich zostanie jego drużbą. Nie chciał jednak dawać na Syriusza za dużo obowiązków, bo jednak ten mężczyzna na parę miesięcy zostanie ojcem i będzie musiał się przygotować do tej roli.

Cała sytuacja związana z tym, że Roselle i Syriusz spodziewają się dziecka wywołała w Remusie znaczące myśli. Zastanawiał się czy on by podołał w roli ojca. Nie chciał przekazać swojego futerkowego problemu swoim pociechom. Był pewien, że Bonnie będzie świetną matką, która będzie kochała swoje dzieci mimo wszystko, ale on co chwilę zmieniał zdanie. Niby był gotowy na dzieci, szczególnie, że myślał o tym co będzie po ślubie, ale dzieci to jeszcze większa odpowiedzialność. Chociaż Remus musiał przyznać, że kocha dzieci i w zasadzie nie mógł się doczekać, aż Syriusz będzie miał dziecko. Po cichu chciał zostać wybrany na ojca chrzestnego dziecka, mimo, że doskonale wiedział, że najpewniej będzie to James. Mimo, że Remus i Syriusz nie są rodziną to Roselle wyznała Bonnie i Lily, że Syriusz mówiąc o Remusie i Jamesie mówi do nich wujku.

— Sam już nie wiem. — powiedział Remus siedząc na kanapie obok Jamesa, który postanowił go odwiedzić, gdy Lily była na zajęciach w świętym Mungu.

— Remus, byłbyś świetnym ojcem. — powiedział James klepiąc go po ramieniu — Przecież nie ma nikogo kto byłby kochał te dzieci bardziej niż Ty.

— Tylko, że ja...

— Wiem, że martwisz się z powodu likantropi. — powiedział James — Ale uwierz mi, że Twoje dzieci będą bezpiecznie. — szepnął.

— Chciałbym być ojcem. — szepnął Remus — Bardzo bym chciał. To byłoby cudowne. Wychowywać własne dzieci. — dodał — Gdy budzi cię ich śmiech przy twoim uchu. Wiem, że to nie same kolorowe momenty i, że rodzicielstwo wymaga dużo pracy, ale chciałbym... mieć chociaż jedno dziecko.

James uśmiechnął się patrząc na Remusa.

— Nie płacz, Rogacz, wiedziałeś, że kiedyś zostaniesz babcią. — odparł ze śmiechem Remus.

— Po prostu nie sądziłem, że usłyszę to z twoich ust. Kiedyś za każdym razem gdy ktoś wspominał temat dzieci mówiłeś, że ich nie chcesz. A teraz spójrz na siebie. Jesteś zaręczony i wyznajesz mi, że chcesz dzieci. — odparł James — Jestem po prostu wzruszony. — dodał okularnik.

— James, zostaniesz moim drużbą? — zapytał nagle Remus.

— Oczywiście. — powiedział James z uśmiechem — Syriusz wisi mi pięć galeonów. — odparł ze śmiechem.

Remus również się roześmiał. Nagle poczuł, że to rola jego drużby jest po prostu dla Jamesa stworzona. Przecież nikt w życiu nie troszczył się i nie opiekował się Remusem tak jak on. To w końcu James był w stanie wymknąć się z dormitorium o trzeciej w nocy do skrzydła szpitalnego tylko po to aby poprawić swojemu przyjacielowi kołdrę i posiedzieć przy nim by nie czuł samotnie.

Trochę szkoda, że Remus wiedział, że te czasy nie wrócą.

Other Side | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz