Już od początku października wszyscy myśleli o nadchodzących urodzinach Syriusza. Gdy jednego wieczora Łapy nie było w pokoju wszyscy zgromadzili się w dormitorium chłopaków, aby ustalić plan działania. Pierwszy raz Bonnie widziała coś takiego na oczy. Nigdy nie widziała by ktoś tak bardzo starał się żeby czyjeś urodziny wypaliły.
— James. Skąd masz tę tablicę? — zapytała Lily marszcząc brwi, jej chłopak nieśmiało się uśmiechnął i spojrzał na Lunatyka.
— Znaleźliśmy. — odparł Remus, a tym razem to Bonnie spojrzała na niego ze zmrużonymi oczami.
— Gdzie znaleźliście? — zapytała blondynka.
— W takim miejscu. — mruknął Potter — Ale wracając! Syriusz, urodziny! — zawołał — On musi mieć udane urodziny.
— Myśliliśmy o czymś co przywoła jego wspomnienia. — powiedział Remus.
— Ja i chłopaki postanowiliśmy się w tym roku na prezent. — powiedział James wymieniając spojrzenie z Peterem i Remusem.
— Oo, co takiego mu kupiliście? — zapytała Roselle.
— Ramkę z naszym zdjęciem. — odparł James — Wiecie jakie wspomnienia to przywoła, mieliśmy wtedy po dwanaście lat!
— A teraz przejdźmy do rzeczy. — dodał Remus — Numer jeden. — odparł wskazując na tablicę — Kostiumy.
— Czuję się jakbym brała udziału w jakimś napadzie. — powiedziała Bonnie do dziewczyn stojących obok, Lily i Roselle się cicho zaśmiały i się zgodziły z Bonnie.
— Syriusz zawsze marudzi, że nie ubieramy się w garnitury, dlatego ten jeden raz to zrobimy. Ale tylko raz! Więc Wam radzimy zrobić zdjęcie czy coś. — powiedział James — Numer dwa. Jego ulubiona muzyka.
— The Beatles, David Bowie, Queen. — wymieniał Remus — Niektóre piosenki są dla niego ważne.
— Numer trzy. Impreza. — dodał Peter.
— To nie może być, zwykła impreza. To musi być najlepsza impreza na jego urodziny! — zawołał Potter.
— Widzieliście gdzieś moją kurtkę? — zapytał Syriusz wchodząc z pokoju.
— Łapa! — krzyknął James — Nie mam pojęcia gdzie jest? Może zgubiłeś. Weź poszukaj!
— Jest na Tobie, pacanie. — powiedział Syriusz — Co robicie?
— My? Nic. — powiedział Remus — Co my mielibyśmy robić?
— Już o tym rozmawialiśmy, nie chce nic na urodziny. — powiedział Syriusz — Żadnej imprezy, żadnych niespodzianek.
— To świetnie, po my nie planujemy imprezy. — powiedział James.
— Roguś, ja nie jesteś ślepy, jak ty i widzę tę tablicę. — zauważył.
— Kur... — zaczął Remus, ale w porę Roselle mu przerwała.
— Chodź, kochanie, pójdziemy się przejść. — powiedziała biorąc od James'a kurtkę.
— Było blisko. — przyznał James gdy wyszli.
— On już wszystko wie. — zauważyła Lily.
— To coś zmienimy. — mruknął Remus — Wracając...
Chłopaki potrafili mówić tak godzinami, gdy Lily i Bonnie siedziały przed nimi i ledwo słuchały. Blondynka zaś była zajęta wpatrywaniem się w Remusa, miała wrażenie, że nie widziała u niego tyle energii co teraz.
Bonnie, w porównaniu do Remusa, który na samą myśl, że się zakochał w puchonce zaczynał panikować, przyjęła to spokojnie. Właściwie sądziła, że nie było lepszego chłopaka. Remus był wręcz chodzącym ideałem.
— Bonnie. — powiedział Remus jeszcze raz ją szturchając.
— Hmm. — mruknęła patrząc na niego rozkojarzona.
— Idziemy się przejść? — zapytał.
— Tak. — powiedziała wstając z jego łóżka.
Gdy wyszli na zewnątrz poczuli przyjemny wiosenny wiatr. Remus nieśmiało objął Bonnie, a ona przysunęła się jeszcze bliżej niego.
— Jesteś uroczy. — wypaliła nagle. Remus spojrzał na nią speszony, jego twarz stała się nagle czerwona. Bonnie się zaśmiała cicho i potargała jego włosy.
— Jest trochę zimno. — mruknął po chwili. Bonnie pokręciła głową z lekkim uśmiechem — Zrobiłaś już wypracowanie z Numerologii? — zapytał.
— Już zaczęłam, ale jeszcze nie skończyłam. — wyznała — Ale skończę to jutro. Jestem zmęczona.
— Chodźmy już. — powiedział — Odprowadzę Cię. — dodał gdy weszli do zamku.
— To, dobranoc. — powiedziała przytulając się do niego.
— Dobranoc. — mruknął, Bonnie spojrzała na niego opierając brodę o klatkę piersiową.
Po chwili jednak się delikatnie od niego odsunęła wpatrując się w jego intensywne zielone oczy. Ich twarze się do siebie przybliżyły i może gdyby nie hałas z drugiego końca korytarza, który sprawił, że się speszyli i odsunęli od siebie, to może Remus by odważył się ją pocałować.
Lunatyk popedził szybko do pokoju wspólnego gdzie byli jeszcze przyjaciele i usiadł obok nich zamyślony.
— Co jest Luniek? — zapytał James.
— Nic. — pisnął nienaturalnie wysokim głosem Remus.
— Stało się coś? — zapytał Syriusz marszcząc brwi.
— Nie. Nie. Nie. — mówił szybko — Kiedy czujecie, że jest dobry moment żeby pocałować dziewczynę? Pierwszy raz?
— Całowaliście się? — zapytał James z uśmiechem, ale i nadzieją.
— Nie. — powiedział Remus — Prawie. — dodał — I nie wiem czy powinienem ją wtedy pocałować czy nie.
— Odsunęła się, uciekła, zdawała się być niechętna? — zapytał Syriusz.
— Nie. — odparł — To ona się przybliżyła pierwsza.
— To miałeś ją całować, Luniek. — powiedział Syriusz.
— To był znak, że ona tego chce. — powiedział James.
— Czyli zawaliłem sprawę? — zapytał Remus.
— Tak. — odparli w tym samym momencie.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...