Rozdział 54

1K 79 14
                                    

Mimo, że decyzja o wynajęciu mieszkania była dość spontaniczna to Remus i Bonnie byli pewni, że chcą razem zamieszkać, niemalże od razu zaczęli szukać własnego mieszkania, za pomocą James'a znaleźli niemalże idealny dom w dzielnicy, w której nie było za wiele osób, a domu były od siebie oddalone, co więcej, nieopodal był las co zdecydowanie upraszczało im życie podczas pełni.

— Więc, gdzie jest Roselle, Syriuszu? — zapytał James patrząc na chłopaka podejrzliwie, gdy pomagali wnieść wszystkie pudla do domu.

— Ona... Ona jest u rodziców. — powiedział Syriusz.

Wszyscy czuli, że Syriusz i Roselle coś ukrywają, na początku myśleli, że im nie wychodzi ale to na pewno nie było to, bo byli bardzo szczęśliwy, a James, Remus i Peter potrafili rozpoznać kiedy Syriusz jest naprawdę szczęśliwy. To musiało być coś innego.

— Może jest w ciąży. — zasugerowała Bonnie gdy Syriusz wyszedł na zewnątrz po następne pudło.

— W ciąży? — zapytał głośno Peter.

— Może. — przyznał James — Powiedzą nam jak będą gotowi. — dodał — Lepiej na nich nie naciskajmy.

— Zgadzam się. — powiedział Remus  przytakując.

Bonnie i Remus byli szczęśliwy we własnym domu. Chociaż wciąż towarzyszył im niepokój związany z wojną. Oboje się bali, to jasne. A ich niepokój rosnął jeszcze bardziej, gdy przychodzili do swoich rodziców. Mimo, że oboje mieli matki mugolki, to doskonale zdawały sobie sprawę o sytuacji w czarodziejskim świecie, dlatego Remus wyprowadzając się naumyślnie zostawił wiele rzeczy w domu, żeby później wrócić później z wymówką, że czegoś zapomniał gdy tak naprawdę dogląda rodziców. Mimo, że do tego nie potrzebuje wymówki.

Szczególnie martwił się o swoją mamę, która ostatnio stała schorowana. Nie chciał wiedzieć ile życia jej zostało, bo z dnia na dzień stawała się coraz słabsza, mimo, że jeszcze parę miesięcy temu była pełna energii. Na początku martwił się, że ktoś miotnął w nią jakimś zaklęciem, a to są jego skutki, ale jego ojciec poinformował go, że byli już u lekarza i on nie widzi przyszłości za kolorowo.

— Jak się czujesz, mamo? — zapytał zmartwiony Remus siadając na łóżku matki.

— Lepiej, kochanie. Nie martw się. — powiedziała gładząc go po policzku.

Remus odwrócił wzrok aby kobieta nie zobaczyła piekących łez, które już zdążyły się zebrać w oczach. Ta sytuacja go przerażała.

— Mogę coś dla ciebie zrobić? — zapytał — Zrobię Ci herbatę czy coś...

— Nie musisz, kochanie. — powiedziała Hope — Bonnie ma się dobrze?

— Tak, dzisiaj też jest u swoich rodziców. — powiedział Remus.

— To świetnie... — powiedziała — Wiesz... W pewnej chwili myślałam, że się jej oświadczyłeś...

— Mamo... — zaśmiał się nerwowo — Ja chciałbym ale sama wiesz jaka jest sytuacja...

— No tak wojna...

— Nie chodzi o wojnę. — sprostował — Chodzi o mój problem.

— Zdaję się, że dla Bonnie do żaden problem. — powiedziała Hope patrząc na syna znacząco — Do niczego cie nie zmuszam ale...

— Myślałem nad tym. — wyznał Remus — Ale nie jestem jeszcze w stu procentach pewny. Wiem, że tego chcę, ale na razie wolę poczekać.

— Lepiej późno niż wcale. — skomentowała.

— Chociaż patrząc na te czasy to lepiej wcześniej. — stwierdził.

— Przynajmniej już nie wariujesz, gdy ci się zada te pytanie. — powiedziała — Pamiętam, że kiedyś się cały pociłeś...

— Wiem, mamo, pamiętam. — zaśmiał się Remus — Chyba wszystko się zmieniło, gdy ja i Bonnie zaczęliśmy na poważnie ze sobą chodzić. — dodał chłopak.

— Cieszę się, że ją poznałeś. — powiedziała Hope — Dzięki niej się trochę bardziej otwarłeś. Zawsze miałeś tylko chłopaków... Cieszę się, że wciąż macie kontakt. Wszystko u nich dobrze?

— Tak... Właściwie to podejrzewamy, że żona Syriusza jest w ciąży. — powiedział Remus — Bo wiesz, ostatnio oboje się dziwnie zachowują.

— No tak. — powiedziała Hope — Może nie chcą wam jeszcze tego ogłaszać.

— Może. — przyznał Remus — W końcu wiele się może jeszcze stać. — dodał.

— No właśnie. — przytaknęła — Lepiej nie zapeszać. — dodała — Chciałabym dożyć twojego ślubu. — wyznała.

— Mamo, proszę cię... — szepnął —...nie mów tak. Na pewno dożyjesz. Powiedz mi tylko jak wygląda sytuacja. Nie mam już siedmiu lat. Jestem dorosły, powinienem wiedzieć jak coś dzieje.

— No dobrze. — szepnęła.

Powtórzyła Remusowi wszystko co powiedział jej lekarz, a on słuchał tego z lekkim niepokojem ale i mając nadzieję, że jednak uda się coś zrobić. Musiało się coś dać zrobić. Jego mama nie mogła umrzeć, szczególnie teraz, gdy zaczyna myśleć tak poważnie o swojej przyszłości. Z ojcem nie za bardzo może o tym porozmawiać, bo wciąż waha się co do Bonnie, za to jego matka zawsze jest chętna na rozmowę o tym.

Remus powtórzył wszystko Bonnie, która starała się go w jakiś sposób pocieszyć, ale nic to nie dało.

— Mój tata też się dziś nie czuł za dobrze. — powiedziała Bonnie — Trafiło go jakieś zaklęcie, nie wie jakie. — szepnęła.

— Przykro mi. — powiedział Remus całując Bonnie czule w policzek — Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. — szepnął.

— Ja też, Remi. — powiedziała Bonnie opierając się na jego ramieniu.

Other Side | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz