Rozdział 35

1.8K 116 47
                                    

Wybieranie prezentów nie należało do najłatwiejszych czynności. James wymyślił tajemniczego mikołaja. Remus wylosował Bonnie, chociaż nawet gdyby nie wylosował jej miał już dla niej prezent, dlatego Lunatyk nie miał żadnych problemów.

W innym przypadku była Bonnie, która wylosowała Syriusza. Co miała mu kupić? Żel do włosów? Lusterko aby ego wzrosło mu jeszcze dwa razy bardziej? Bonnie uwielbiała Łapę, bo jak można nie lubić go, ale nie miała pojęcia co mu kupić. Nie mogła się nikogo poradzić, bo było to ściśle prywatne.

Sterczała w sklepie z prezentami chyba z godzinę zastawiając się co się spodoba Syriuszowi.

— Hej. — powiedział Remus do jej ucha, a ona podskoczyła — Skończyłaś już? Bo chciałbym Cię zaprosić na piwo kremowe.

— Jeszcze nie. — powiedziała — Nie wiem co mam tej osobie kupić. — wyznała.

— Może coś co ci się z nią kojarzy? — zaproponował.

Z czym Syriusz kojarzy się Bonnie? Z dramatami. Z długimi prysznicami, na które zawsze narzeka Remus, z przesadnym dbaniem o włosy.

Wtedy Bonnie olśniło. Co Syriusz Black bardzo lubi? Mugolską muzykę! Remus ostatnio mówił, że Syriusz poluje na jedną z płyt Davida Bowie.

— No tak. — szepnęła namierzając wzrokiem płytę — Musisz wyjść na chwilę! — powiedziała do Remusa — Dołącze do Ciebie za sekundkę. — dodała wspinając się na palce i całując delikatnie jego policzek. Remus - całkowicie czerwony na twarz  - wyszedł ze sklepu.

W ramach żartu Bonnie kupiła Syriuszowi pokaźne lusterko. Zapłaciła za wszystko i wyszła ze sklepu. Stanęła obok Remusa, który uśmiechnął się do niej promiennie.

— Co kupiłaś? — zapytał z nadzieją, że mu odpowie.

— Nie powiem Ci. Od razu zgadniesz kto to. — powiedziała.

Remus zaśmiał się cicho i niespodziewanie wziął Bonnie za rękę i złączył ich palce. Puchonka spojrzała na ich ręce z lekkim uśmiechem, ale i rumieńcem na twarzy. Jej serce zabiło mocniej gdy jeszcze bardziej przysunęła się do Remusa.

— Zajmij stolik, a ja pójdę zamówić. — powiedział do jej ucha.

— Dam Ci pieniądze. — powiedziała, ale gdy się odwróciła od już szedł w stronę Madame Rosmerty.

— Ja stawiam! — zawołał za nią.

Bonnie zajęła miejsce pod ścianą i rozsiadła się na kanapie. W knajpie było ciepło dlatego zdjęła z siebie kurtkę. Remus usiadł na przeciwko niej uprzednio dając jej piwo kremowe. Poprawił szybko włosy i zdjął kurtkę i szalik.

Było to ostatnie wyjście przed świętami do Hogsmeade, dlatego Bonnie cieszy się, że udało jej się kupić prezent dla Syriusza, który siedział kilka stolików dalej z Lily, James'em i Roselle, którą obejmował.

Bonnie trochę ciekawiło dlaczego ona i Remus siedzą tutaj gdy jego przyjaciele są praktycznie tuż obok. Nie przypominała sobie żeby Remus mówił coś o kłótni między nimi.

— Mają podwójną randkę. — wyjaśnił Remus zauważając, że Bonnie się wpatruje w stolik jego przyjaciół.

Puchonka spojrzała w jego kierunku. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.

— Może następnym razem też pójdziemy do Hogsmeade razem? W sensie, na randkę? — zapytał niepewnie.

— A to nie jest randka? — zapytała zagryzając wargę.

— A chciałabyś żeby to była randka? — zapytał poczerwieniały na twarzy.

— Czasem zadajesz naprawdę głupie pytania, Lupin. — zauważyła puszczając mu oczko.

— Czyli to jest randka, tak? — zapytał Remus dla upewniania.

— Tak. — zaśmiała się biorąc kufel piwa kremowego do ręki i upiła z niego trochę napoju.

Zanim wrócili do zamku poszli jeszcze do Miodowego Królestwa. Remus kupił bardzo dużo czekolady i mnóstwo innych słodyczy.

— Masz Petera? — zapytała.

— Nie. — odparł gdy wychodzili — Nie powiem Ci. — powiedział znów splatając ich palce razem.

— Jesteś brutalny. — powiedziała a Remus się zaśmiał.

— Dowiesz się w swoim czasie. — powiedział puszczając jej oczko.

— Masz James'a? — zapytała — Lily?

— Będę milczał jak głaz. — powiedział.

Wiatr rozwiał jego włosy przez co on w uroczy sposób zmarszczył nos. Bonnie uśmiechnęła się delikatnie na jego widok.

— Chcesz iść jeszcze na herbatę do kuchni? — zapytał zanim weszła do pokoju wspólnego.

— Jasne, tylko zostawię kurtkę, dobrze? — powiedziała.

Szybko pobiegła rzucić kurtkę na łóżko i wróciła do Remusa. Miał odpiętą kurtkę i jeszcze bardziej rozwalone włosy, które próbował na ślepo ułożyć.

— Kiedyś go zabije. — mruczał pod nosem.

— James'a czy Syriusza? — zapytała roześmiana podchodząc do Remusa.

— Obu. — odparł stanowczo.

Remus połaskotał gruszkę i weszli do kuchni. Postawił przed nią kubek z herbatą i uśmiechnął się delikatnie. Rozmawiali o wszystkim, śmiejąc się. Remus na chwilę przestał myśleć o nadchodzącej pełni. Bonnie tak na niego działała. Zapominał o problemach, gdy ta dziewczyna była blisko. W jego głowie pojawiła się myśl, żeby jej powiedzieć, ale tylko by zepsuł przyjemny wieczór. Bonnie zaś myślała czy nie powiedzieć mu, że wie. Rozwiązałoby to wiele problemów, ale w końcu się nie odważyła. Bała się, że popsuje mu humor. Jego uśmiech był zaraźliwy. Bonnie wiedziała, że przez ostatnie tygodnie było mu ciężko przez sytuację z James'em.

Chciał już po prostu jej powiedzieć, że jego uczucia do niej są bardzo silne i, że chce z nią być, ale bał się, że ją skrzywdzi.

W kuchni siedzieli do późna. Skrzaty domowe ich mijały, nawet kolację przesiedzieli w kuchni jedząc posiłek tam.

— Było dzisiaj bardzo miło. — przyznał Remus z uśmiechem.

— Zgadzam się. — powiedziała.

Remus spojrzał głęboko w jej oczy, a potem, bez dłuższego namysłu, złączył ich usta w pocałunku. Całował ją delikatnie, z czułością, starając się dać jej do zrozumienia, że ją szczerze kocha. Bonnie wplątała jej dłonie w jego włosy, przez co były rozwalone jeszcze bardziej, a Remus położył dłonie na jej talli przyciągając ją jeszcze bardziej do siebie. Gdy się od siebie odsunęli Remus się nie odsunął bardziej, wciąż obejmował ją w talii.

— Więc... — zaczęła.

— Kto tam jeszcze jest? — zapytał zachrypnięty głos z drugiego końca korytarza.

— Filch. — szepnął Remus — Muszę iść. Dobranoc.

Lunatyk złożył krótki pocałunek na ustach blondynki i poszedł do swojego dormitorium tak szybko jak tylko mógł. Wszedł cicho, ale okazało się, że chłopaki nie spali.

— I jak było? — zapytał James.

— Świetnie. — powiedziała Remus — Pocałowałem ją. — odparł.

Syriusz i James pisnęli jakby byli dwiema przyjaciółkami, które widzą obiekt swoich westchnienien.

— To teraz zostaje Ci powiedzieć. — odparł Peter.

— Wiem. — szepnął.

Other Side | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz