Rok 1981
— Więc? — zaczęła spoglądając na nią Roselle, miała bladą twarz, fioletowe sińce pod oczami jakby nie spała od wieków i widocznie była zmęczona i osłabiona — Zamierzasz... mu powiedzieć?
— Oczywiście, że tak. — powiedziała Bonnie pocierając czoło — Ale... to świeża sprawa, Remus całe dnie leży w łóżku, rzadko wychodzi, mamrocze pod nosem, zamiast mówić na głos co myśli.
— Bonnie, jesteś w ciąży. — powiedziała Roselle — On musi o tym wiedzieć. Wiemy obie, że to co się stało nie przeminie z wiatrem, będzie się za to za nami ciągnęło. — dodała.
— Wiem. — szepnęła — Ale jak mam w ogóle zacząć rozmowę? — zapytała. Roselle westchnęła wzruszając ramionami — Jak ty się trzymasz?
— Och, ja... jakoś... jakoś leci. — szepnęła — Jest tak jakoś dziwnie.
— Wierzę, że Syriusz jest niewinny, ale jeśli on tego nie zrobił to kto?
— To nie mógł być on... Syriusz kochał Jsmesa i Lily. — dodała Roselle — Byłam ostatnio w Surrey, na Privet Drive. — wyznała — Chciałam zobaczyć Harry'ego... zabronili mi się pojawiać w tej okolicy, nie mogłam go zobaczyć, tylko słyszałam jego płacz i krzyki męża Petunii... nie wierzę, że nie mogę się zająć Harrym. — dodała — Wiem, że ledwo daję sobie radę ale... on nie zasługuje by utkwić w takim miejscu.
— Masz rację, Roselle. — przyznała Bonnie — To niesprawiedliwe, to co przeżywa ten chłopak, a nie ma nawet dwóch lat.
Bonnie wróciła do domu dopiero późnym wieczorem. Remus wciąż leżał w łóżku patrząc w sufit z ponurą miną. Blondynka westchnęła i usiadła na łóżku. Mężczyzna nawet na nią nie spojrzał.
— Musimy porozmawiać. — powiedział, a on zerknął na nią — Wiem, że to nie jest odpowiedni moment, dla nas obojga jest to ciężki czas... i wiem, że może być ciężko, ale wierzę, że damy radę i wierzę, że James, gdziekolwiek jest, trzyma za nas kciuki. — na imię jego najlepszego przyjaciela, Remus odwrócił głową — Jestem w ciąży. — powiedziała.
— Jesteś w ciąży? — zapytał Remus podnosząc się z łóżka — To świetnie. — powiedział.
— Nie wyglądasz jakby cieszyła cię ta wiadomość. — powiedziała Bonnie czując łzy w jej oczach.
— Ale się cieszę, Bonnie, naprawdę. — powiedział przytulając ją — Cieszę się, że będziemy mieli dziecko. — dodał.
Lola Lily Lupin przyszła na świat 16 czerwca 1982 drugiego roku. Z wyglądu była niemalże jak Remus. Miała jasno brązowe włosy i zielone oczy. Była wysoka i piękna i tak jak jej tata uwielbiała czekoladę. Często wraz z nim siedziała przed telewizorem w grudniowe wieczory, piła gorącą czekoladę zrobioną przez ojca i oglądali świąteczne filmy.
Niedługo później, bo w 1983 roku Bonnie poinformowała Remusa, że znów jest w ciąży i 4 maja 1984 roku pojawił się na świecie, nieśmiały i uroczy Mateo James Lupin, nosił imię po tacie Bonnie, który zmarł dwa lata wcześniej. Miał okrągła buzię pokrytą lokali i do małego miał burzę blond loków, których nie dało się ułożyć. Oczy miał po Remusie, zielone. Był chłopcem, który nie lubił za bardzo przebywać w tłumie ludzi, lubił czytać, szczególnie romanse. Mateo trafił do domu borsuka, co było dla niego denerwujące, bo to znaczyło, że Lola nie będzie pod ręką, żeby zapytać ją o radę. Pewna siebie Lola trafiła do Gryffindoru, tak jak Remus.
10 kwietnia 1986 roku na świat przyszło ostatnie dziecko Remusa i Bonnie, słodka i czuła Dorothy Hope Lupin, która również była puchonką. Była jeszcze bardziej nieśmiała niż Mateo, ale Remus z nią nad tym pracował, była też w uroczy sposób niezdarna. Dorothy miała blond loki i brązowe po Bonnie oczy, jej ulubioną porą roku zawsze była jesień bo uwielbiała pić herbatę ze swoimi rodzicami słuchając szkolnych opowieści taty.
— Ja też chcę posłuchać jak tata uczy! — krzyknął Mateo, gdy Lola pochwaliła się, że jako jedyna będzie miała szczęście, że ich tata będzie ją uczył — To niesprawiedliwe. — Bonnie się zaśmiała, obejmując dziesięciolatka.
— Jestem pewna, że wasz tata zrobi dla was specjalną lekcję. — powiedziała Bonnie.
— Tato! — zawołała Dorothy zaczynając biec w kierunku taty, potknęła się o leżące na środku salonu buty i prawie by upadła, gdyby Remus jej mocno nie chwyciła i posadził na swoim romansach.
— Gdzie tak biegniesz urwisie? — zapytał, wyglądał nieco marnie, był blady i zmęczony, bo nadchodziła pełnia.
— Ja też chcę byś mnie uczył. — powiedziała.
— Zastanówmy się... czego ja was mogę nauczyć. — powiedział Remus — Na przykład, że nie zostawiamy butów na środku pokoju, żeby zaplanować morderstwo siostrzyczki. — odparł — Albo mogę was nauczyć, że... nigdy, ale to przenigdy, nie słucha się rad do spraw miłości Jamesa Pottera.
— Wujek James musiał być super. — powiedział Mateo śmiejąc się.
— Oj był... gdy nic nie mówił... znaczy przez cały czas, był cudownym człowiekiem, przez cały czas, nikomu nie wyrządził krzywdy, nie obrażał nikogo. — odparł z lekką ironią.
Gdy Voldemort się odrodził w 1995 roku Bonnie i Remus znów dołączyli do Zakonu Feniksa i musieli zmierzyć się z najgorszym. 2 maja 1998 roku znów znaleźli się w Hogwarcie ale w okolicznościach, w jakich zdecydowanie nie chcieli się znaleźć. Walczyli dzielnie u boku Harry'ego.
— Mateo, weź Dorothy i się schowajcie. — powiedział Remus, gdy Bonnie całowała swoje dzieci — My znajdziemy. Lolę, która zaraz do was dołączy.
— Obiecujecie? — zapytał Mateo.
— Oczywiście, kochanie. — powiedziała Bonnie całując go raz jeszcze.
— Kochamy was. Idźcie już. — powiedział Remus.
Znaleźli Lolę. Ich córka właśnie rzuciła zaklęcie, które uniemożliwiło oprawcy. Niedaleko był Fred, Percy i Shey walczący przeciwko dwóm zamaskowanym śmierciożercą.
— Lola uważaj. — krzyknął Neville Longbottom, chłopak Loli, odpychając ją i sam rzucił zaklęcie, które skutecznie pokonało śmierciożerca.
— Świetnie, Neville! — zawołał Remus, gdy chłopak odciągnął Lolę.
— Neville, skarbie zaprowadź Lolę do profesor McGonagall, niech pójdzie do Mateo i Dorothy. — powiedziała Bonnie.
— Świetna robota. — pochwalił go Remus.
Kilka sekund po tym jak Neville i Lola odeszli rozległ się wybuch. Remus i Bonnie wylecieli w powietrze i leżeli w gruzach. Przez chwilę zapanowała ciemność, a minuty leciały jak długie. Słychać było krzyki z oddala, gdy Remus i Bonnie wygrzebali się z pośród brudu i kamieni. Mieli parę ran, Remus miał rozcięta rękę i z rany mocno sączyła się krew, ale pani Pomfrey szybko załatwiła sprawę. Obok nich leżeli zmarli i Remusa zatkało widząc tyle znajomych twarzy.
Jednak wojnę wygrali. Harry'emu się udało i Remus nie mógł być bardziej dumny z tego dzieciaka.
— Nie masz pojęcia jak Twój tata byłby z ciebie dumny, dzieciaku. — powiedział Syriusz ściskając go mocno, jakby Harry miał wyparować.
Ich dzieci dorastały w spokojnych warunkach. Mateo stał się bardziej pewny siebie, a na swoim piątym roku wyznał Loli, że jest homoseksualny. Myślał, że jego rodzina go nie zaakceptuje, ale było i odwrotnie. Byli z niego dumni. Dorothy wciąż była nieśmiała i niezdarna, ale gdy sprawiała drobne kłopoty i robiła żarty w Hogwarcie, tak jak jej tata.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...