Tygodnie mijały jak szalone, nastąpiła kolejna, niespodziewanie bardzo męcząca i bolesna pełnia dla Remusa. Był tak poobijany, miał zwichniętą lewą rękę i ranę na drugim nadgarstku, że musiał zostać w skrzydle szpitalnym. Jego przyjaciele spędzali z nim dużo czasu, ale to nie poprawiło jego samopoczucia. Dawno nie czuł się tak okropnie jak w tamtej chwili.
Po lekcjach, gdy Remus leżał patrząc w sufit, do skrzydła szpitalnego weszła Bonnie. Lunatyk spojrzał w stronę drzwi i lekko się uśmiechnął. Blondynka podała mu czekoladę a on ją przyjął z wdzięcznością. Na jej twarzy pojawił się grymas widząc jego bladą twarz.
— Biedak. — szepnęła całując delikatnie jego czoło.
Bonnie wiedziała, że to przez pełnię, ale wolała nie wspominać o tym.
Remus spędził w skrzydle szpitalnym dwa dni i wrócił do swojego pokoju. Było mu wstyd, że nie miał odwagi powiedzieć Bonnie o tym wszystkim. Był cholernym gryfonem a nie potrafił zrobić czegoś, wydawało by się, tak prostego.
Bonnie zaczynało to nieco irytować. Remus ją unikał, odsuwał się od niej. Już nie wiedziała co ma czuć. Czy zirytowanie czy jednak smutek, że chłopak znów, może i nieco nieświadomie, się od niej oddala.
W końcu, po Numerologii, udało jej się go złapać i zaciągnęła go w pusty korytarz. Chwilę patrzył na niego nie widząc co powiedzieć — szczerze wątpiła, że uda jej się go zatrzymać.
— Czemu znów to robisz? — zapytała, a w jej głosie była troska.
— Co robię? — zapytał Remus, mając nadzieję, że dziewczyna zmieni temat.
— Nie udawaj idioty. — powiedziała — Znów mnie unikasz. — odparła.
— Po prostu... Byłem zmęczony. — powiedział.
Bonnie zraniło nieco to kłamstwo. Ogarnął ją smutek i nieco złości.
— To tylko wymówki. — stwierdziła prychając — Remus... Co się mogło zmienić przez miesiąc? — zapytał — Jeszcze niedawno byliśmy... Niemalże parą. — powiedziała — Jeśli nie chcesz ze mną być to mi o tym powiedz, Remus! — zawołała.
— Ale ja chce z Tobą być. — powiedział spokojnie Remus — Ale...
— Oczywiście, że musi być jakieś ale. — powiedziała.
— To bardziej skomplikowane niż myślisz Bonnie. — powiedział.
— Co jest skomplikowane? — zapytała skołowana — Remus, próbuję się do Ciebie zbliżyć, próbuję akceptować, że czasami potrzebujesz chwili dla siebie! Każdy czasem potrzebuje, ale jeśli masz cały czas kłamać albo ukrywać coś przede mną to, to nie wyjdzie. — powiedziała czując jak łzy zalśniły w jej oczach — Jak ma wyjść jeśli nie uwasz mi na tyle by mi wszystko powiedzieć?
— Bonnie. — szepnął skołowany Remus — Proszę... Ja naprawdę muszę przemyśleć jak ci to powiem. To nie takie łatwe jak myślisz. — powiedział — Daj mi kilka dni!
— Nie wiem czy wiesz, ale już jakiś czas prosiłeś mnie o to samo. — powiedziała — I mam dość. Mam wrażenie, że tylko ja chcę tego związku.
— Chcę go. Chcę go, bardzo. — powiedział — Jednak musisz zrozumieć, że muszę się zastanowić nad czymś ważnym. — odparł — Nie chce mieć przed Tobą żadnych tajemnic...
— Wiem o Twoim futrzanym problemie. — wypaliła Bonnie.
Remus otworzył zdziwiony oczy. Nagle zakręciło mu się w głowie. Nie mógł uwierzyć w to, że wiedziała. Gdy on robił z siebie idiotę omijając temat jak tylko się da, a nagle się dowiaduje, że Bonnie, dziewczyna, która mu się podoba, wie.
— Od kiedy? — zapytał słabo, przełykając ślinę.
— Już od jakiegoś czasu. — powiedział.
— Aha. — mruknął.
Nie wiedział co ma z tym zrobić. Ucieszyć się? Uciec?
— I... I jak... Znaczy...
— Remus, wiem, że powinnam Ci powiedzieć szybciej ale nie chciałam Cię zranić. — powiedziała.
— To ja powinienem Ci powiedzieć. — stwierdził — Jak się dowiedziałaś?
— Domyśliłam się. — mruknęła — Dużo czytałam o wilkołakach. — powiedziała po chwili — I to tylko jedna noc, tylko w jedną noc zamieniasz się w wilkołaka. Poza tym... To nie Twoja wina. Nie jesteś sobą podczas pełni.
Remus nie mógł ukrywać. Ulżyło mu, mogła od niego już dawno uciec a wciąż została przy nim.
— Więc... Co z tym zrobimy? — zapytała.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...