Bonnie przewróciła stronę książki siedząc na ziemi na jednym z korytarzy. Zazwyczaj spędzała czas z wieloma osobami, a tego dnia chciała choć raz spędzić sama. Nie wiedziała, że to przez nieustępujący ból głowy, czy przez dziwne zachowanie Hazel, ale jakoś miała dość tych wszystkich ludzi. To uczucie miała już od jakiegoś czasu. Za każdym razem gdy spędzała czas we większym gronie, nagle czuła dziwną potrzebę zniknięcia. Czuła się już tym bardzo zatłoczona. Znała tyle osób, że obawiała się, że zapomni tych wszystkich imion.
- Ale jak to ona może umrzeć? - warknęła i podniosła książkę, przy czym znów kogoś uderzyła w nos - Matulko! - krzyknęła wstając z podłogi - Przepraszam, przepraszam, bardzo, bardzo przepraszam.
- Nic nie szkodzi. - powiedział Remus z cichym śmiechem.
- To już drugi raz, kiedy Cię uderzyłam. - powiedziała, obejmując dłońmi swoje policzki.
- Nie szkodzi, nic mi nie jest. - powiedział.
- Przepraszam. - powiedziała.
- Nie musisz tyle razy przepraszać. - powiedział Remus z delikatnym uśmiechem - Co tym razem Cię zdenerwowało?
- Och, czytam książkę i taka jedna dziewczyna jest chora i może umrzeć i się zdenerwowałam. - mówiła wymachując rękami na wszystkie strony.
- Spokojnie. - powiedział łapiąc ją za ręce. Uśmiechnął się delikatnie, po czym usiadł na ziemi opierając się plecami o ścianę. Tak samo usiadła Bonnie - Co czytasz? - zapytał.
- „Małe Kobietki” - powiedziała - Mugolska książka. - dodała.
- Tak, słyszałem o niej. - przytaknął.
- Jest genialna! - powiedziała rozemocjonowana, a Remus ponownie się uśmiechnął.
- Nie wiedziałem, że jesteś typem dziewczyny, która lubi czytać. - wyznał.
- Uwielbiam czytać! - powiedziała.
- Mogę wnioskować, że lubisz romanse, prawda? - zapytał.
- Tak. - odparła z cichym śmiechem - Moja mama mi zawsze mówiła, że romanse dają nadzieję, że miłość będzie szczęśliwa.
- Mądre. - powiedział.
- W każdym razie, co tu robisz? - zapytała.
- Och, ja przechodziłem i stwierdziłam, że czemu by nie się dosiąść. - odparł - Zazwyczaj widzę Cię z tłumem ludzi. - dodał.
- No tak. - westchnęła.
- Coś nie tak? - zapytał.
- Nie, wszystko gra. - powiedziała - Po prostu potrzebowałam przerwy od tych wszystkich ludzi. Nie wiem dlaczego.
- Też tak czasem mam. - wyznał - Chociaż teraz się trochę zmieniło. Syriusz ma dziewczynę i...
- Och on i Roselle są przeuroczy. - powiedziała.
Lupin się cicho zaśmiał.
- Jest mocno zakochany. - powiedział Remus.
- Jak to w ogóle się stało? - zapytała.
Remus wszystko jej opowiedział, a ona nie wierzyła własnym uszom. Brzmiało to jak jakaś książkowa historia miłosna, dwóch osób, które kiedyś nie sądziły, że mogą na siebie spojrzeć w ten sposób. Najwidoczniej Syriusz Black i Roselle Cameron byli po prostu szczęściarzami.
Czasem Bonnie chciała przeżyć taki książkowy romans, który wydaje się być tandetny i przerysowany i dzieje w nim praktycznie cały czas to samo, ale miało to w sobie jakiś urok. Coś co Bonnie przyciągało do tego.
- Wow. - podsumowała Bonnie.
- Tak to można skomentować jednym słowem. - powiedział Remus - W końcu jest szczęśliwy. Jego zachowanie zaczynało być niepokojące. - wyznał.
- I zauważalne. - powiedziała.
Remus się jedynie delikatnie uśmiechnął. Po chwili rozmawiali na tysiące tematów, śmiejąc się. Bonnie nie sądziła, że ten chłopak - z pozoru poważny - potrafi być tak zabawny.
Następnego dnia gdy Bonnie wyszła wreszcie do z dormitorium, gdzie między dziewczynami wywiązała się kłótnia, a Bonnie nie miała nawet pojęcia o co, podeszła do Daniela i Melindy. Z uśmiechem się z nimi przywitała i usiedli razem przy stole.
- Gdzie byłaś wczoraj? - zapytała Melinda.
- Och, chciałam spędzić trochę czasu sama. - powiedziała z uśmiechem.
- Wszystko w porządku? - zapytał Daniel - Zazwyczaj otaczasz się tysiącem osób!
- Tak, wszystko gra. - powiedziała z przytaknięciem.
- Oni są tacy słodcy. - rozmarzyła się Melinda, patrząc na siedzących obok siebie Syriusza i Roselle.
Bonnie również spojrzała na parę. James spojrzał na przyjaciela z irytacją, a gdy Remus powiedział coś do niego wybuchnął śmiechem, który było słychać nawet przy stole puchonów. Syriusz za to, szturchnął Lunatyka.
Remus spojrzał na Bonnie i delikatnie się do niej uśmiechnął. Puchonka to odwzajemniła.
Czasem żałowała, że to ona nie ma takich naprawdę szczerych i prawdziwych przyjaciół. Była w domu, w którym odznaczała się szczerość i przyjaźń była naprawdę ważna, a ona się przyjaźniła się z tyloma ludźmi, a nikogo nie mogła nazwać najlepszym przyjacielem. Jak patrzy się na huncwotów od razu widać, że jest to prawdziwa przyjaźń.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...