Rozdział 7

2.2K 113 39
                                    

Zimny wiatr, który zawiał przez otwarte drzwi, rozwiał włosy Bonnie. Stłumiła ziewnięcie patrząc na zegarek, który wskazywał siódmą dziesięć. Poprawiła spódniczkę widząc jak jej bliski przyjaciel Malcolm idzie i boku pewnego znajomego ślizgona.

Chłopak miał blond włosy z przedziałkiem na środku, przeciągłą twarz, idealne kości policzkowe, zgrabny nos, na jego policzkach widniały piegi miał intensywne niebieskie oczy. Andrew, bo tak miał ta imię owy krukon, miał wyraziste brwi i małe usta, jego bladą twarz rozjaśniał teraz uśmiech.

- Benny! - zawołał z radością Andrew. Blondyn zawsze używał zdrobnienia, którego nikt inny nie używał.

Tak się składało, że Bonnie nie za bardzo lubiła swoje imię, a żadne istniejące zdrobnienie jej się nie podobało. A te co używał Andrew - przynajmniej tak zdawało się Bonnie - brzmi jak męskie imię.

Blondynka postanowiła tym razem to zignorować. Były tego dnia walentynki, a on zaprosił ją by spędzić we dwójkę ten dzień. Zgodziła się - ale jako przyjaciele. Puchonka nie szukała na chwilę obecną nikogo więcej.

Bonnie była romantyczką, lubiła czytać romanse, mimo, że sama w żadnym nie była, dawała rady co do związków innym. Jej zdaniem miłość przychodzi sama, gdy przyjdzie na to odpowiedni czas. Nie należy szukać miłości tak jak szukać szczęścia. Hazel czasem uważała ją z tego powodu za wariatkę, ale Bonnie ogólnie odnosiła wrażenie, że czasem Hazel po prostu jej nie rozumie.

- Chodźmy. - powiedział Malcolm uśmiechając się.

- Widzimy się po śniadaniu. - odparł Andrew z uśmiechem.

Bonnie posłała mu uśmiech idąc u boku bruneta na miejsce przy puchońskim stole.

- On wie, że ja nie zamierzam się z nim wiązać? - zapytała nakładając sobie kromkę chleba.

- Nie jestem tego pewien. - zaśmiał się Malcolm - Och nie jest taki zły.

- Może i nie jest. - zgodziła się - Ale...

- Ale miłość sama przyjdzie. Tak wiem. - powiedział przewracając oczami.

Bonnie potrafiła się bawić, ale nie w tej kwestii. Dużo wie o złamanych sercach, widziała wiele osób, które przez to były w kompletnym dołku. A ona chciała siebie ochronić przed tym.

- Walentynkowe kartki! - zaśpiewał Daniel wraz z Melindą.

Bonnie dostała parę kartek. Nie każda była podpisana, ale jak już były, nie miała zielonego pojęcia kto to był. Daniel dostał dwie, choć blondynka podejrzewała, że sam sobie je przysłał, a Melinda jedną. Malcolm za to dostał cały stos. Był to naprawdę przystojny chłopak, musiała przyznać Bonnie, ale nie w jej typie.
Chociaż jakby o tym pomyśleć, puchonka nie ma typu chłopaka.

Na chwilę jej wzrok spotkał z wzrokiem Remusa Lupina, który wyglądał na nieco zaspanego. Czasem zastanawiało ją co takiego sprawia, że Lunatyk, tak często jest straszliwie blady, ma fioletowe sińce pod oczami. Bonnie po prostu myślała, że często choruje.

Remus jednak odwrócił wzrok i dalej rozdawał walentynki wręczając teraz ją - znanej dzięki Syriuszowi - Roselle Cameron. Wieść o ich związki poruszyła wiele serc - w tym Melindy, której Syriusz przez wiele lat się podobał. Szybko jednak się pozbierała tłumacząc sobie, że to Syriusz Black, pewnie niedługo i tak się rozstaną. Według Bonnie, nie zapowiadało się na to. Syriusz po prostu wpatrywał się w swoją nową dziewczynę jak w obrazek, a puchonka uważała to za urocze. Był nią wręcz oczarowany.

- Nie mogę zrozumieć dlaczego tak bardzo nie chcesz wdawać się w związki. - powiedział Daniel.

Bonnie wzruszyła ramionami.

- Czekam na odpowiedniego faceta. - wyznała.

- Nie ma idealnych facetów. - odparł Melinda.

- Może i nie ma, ale znajdzie się taki, który zaakceptuje moje wszystkie wady i zalety. - powiedziała - Taki, który będzie sprawiał, że moje serce wariuje za każdym razem gdy go widzę, a nie tylko w pierwszy rok.

- W takim razie pozostaje nam Ci życzyć powodzenia, bo wątpię by taki się znalazł. - wyznał Malcolm.

Bonnie to nieco przygnębiło, czy naprawdę miała tak wiele wymagań? Przecież nie chce żeby niepotrzebnie miała złamane serce.

Tego popołudnia siedziała w pokoju wspólnym z Andrew, który nie przestawał gadać o sobie i swoich osiągnięciach. Pod pretekstem, że musi się uczyć uciekła do biblioteki.

Other Side | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz