Organizowanie ślubu okazało się być stresujące dla obu stron i niestety wynikały też z tego drobne kłótnie, ale para narzeczonych szybko sobie z tym radziła. A przynajmniej się starała i robiła co może. James i Lily okazali się być pomocni, szczególnie przy wybieraniu sali.
I w końcu znaleźli się w miejscu, w którym Remus John Lupin, który wcale nie tak dawno temu w ogóle nie chciał brać ślubu, stał w pokoju Pana młodego przed lustrem i przygotowywał się do wyjścia. Ręce mu się spociły ze stresu i w głowie pojawiły się niemile widziane myśli.
— Niemożliwe, że bierzesz ślub. — powiedział Syriusz.
— Niemożliwe, że ty od miesiąca jesteś ojcem. — powiedział Remus patrząc na czarnowłosego, który wydawał się wyglądać dorosłej, mądrzej i - o zgrozo - prawie nie jak Syriusz.
— Ale się wszystko pozmieniało. — zauważył James.
— No właśnie. — powiedział Remus.
— Kto by pomyślał, że ja faktycznie ożenię się z Lily, Syriusz będzie miał córkę, a ty będziesz brał ślub. — powiedział James.
— Ktoś w ogóle wie dlaczego Peter nie przyszedł jeszcze? — zapytał Syriusz nagle zmieniając temat.
— Nie, ale już wysłałem sowę. — powiedział James.
— Peter się ostatnio dziwnie zachowuje. — powiedział Remus — Ostatnim razem widziałem go tydzień temu w barze, wyglądał na zestresowanego i ciągle mówił, że musi iść, bo ma coś do załatwienia. — dodał.
— Może się boi wojny. — powiedział James — I się nie dziwię. Robi się coraz gorzej.
— Nie myślmy teraz o wojnie. — poprosił Syriusz — Jest dzień ślubu Remusa. Powinniśmy się cieszyć, a nie mówić jak źle teraz jest w świecie. O tym rozmawiamy cały czas i powtarzają nam to na każdym spotkaniu Zakonu. — powiedział.
— Boże chroń, nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale Syriusz ma rację. — powiedział Remus posyłając przyjacielowi uśmiech.
— Jak miło to słyszeć właśnie z twoich ust. — powiedział Syriusz z szerokim uśmiechem — A teraz przepraszam, ale muszę znaleźć moją żoną. Pierwszy raz zostawiamy dziecko z teściami i się ona stresuje...
— Ona czy ty? — zapytał James.
— Ona, oczywiście. — powiedział Syriusz i szybko uciekł z pokoju.
— Co jak co, ale Syriusz to wspaniały ojciec. — powiedział James — Nie spodziewałem się, że stanie się tak odpowiedzialny.
— Tak, ja też. — przyznał Remus poprawiając muszkę — Bonnie się bardzo ucieszyła, gdy poprosili ją na matkę chrzestną. — wyznał Remus.
W końcu usłyszeli dzwony kościelne niczym z filmu, w którym na koniec para się pobiera i żyła długo i szczęśliwie.
Gdy Remus zobaczył zmierzająca ku nim Bonnie, u boku swojego ojca, w pięknej długiej sukni z szerokim rękawem sięgającym do łokcia, rozkloszowanym dołem i odkrytymi plecami i rozległy się dźwięki pianina, na którym grał Syriusz, serca zabiło mu mocniej. Jej blond loki opadały jej na ramiona, a Bonnie uśmiechnęła się do niego promiennie z końca małego kościoła nieopodal ich miejsca zamieszkania.
— Zgromadziliśmy się tutaj dzisiaj aby połączyć więzłem małżeńskim dwójkę ukochanych sobie ludzi. — zaczął niski i tęgi mężczyzna, który prowadził ceremonię — Przysięgi...
Lily podała Bonnie pergamin z przysięgą. Blondynka spojrzała na Remusa i się uśmiechnęła szeroko czując jak łzy zaczynają gromadzić się w jej oczach.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...