Remus i Bonnie nie wspomnieli o tym co prawie się stało ani słowem. Oboje czuli się zbyt skrępowani. Remus żałował, że tego nie zrobił, a Bonnie najchętniej cofnęła czas, żeby to zrobić. Nadszedł dzień, w którym Remus nie pojawił się na zajęciach. Bonnie szybko popedziła do James'a, który wyjaśnił, że Lunatyk się gorzej czuł i został w pokoju. Tylko, że to do niego niepodobne. Gdy był chory Bonnie prawie musiała użyć siły, żeby go zaciągnąć do dormitorium.
Tylko, że gdy poszła do dormitorium, Remusa tam nie było.
— Syriusz, gdzie jest Remus? — zapytał.
— W dormitorium. — powiedział poprawiając włosy, Bonnie go uszczypnęła w ramię —Au! Za co to?
— Byłam w Waszym dormitorium i go tam nie ma. — powiedziała.
— Ale, że jak to go nie ma? — zapytał James — Gość sobie skręcił kostkę i gdzieś polazł? — zapytał.
— Czemu sobie skręcił kostkę? — zapytała — Mówiliście, że źle się czuje.
— Spokojnie, Bonnie, my go znajdziemy. — powiedział Syriusz.
— Idę z Wami. — powiedziała.
— Nie, to nie będzie dobry pomysł. — powiedział James.
— Jest to świetny pomysł. — powiedziała.
— Bonnie... — zaczął okularnik, ale tym razem blondynka go uszczypnęła — To boli! Dobra możesz iść z nami.
— Ale James, Luniek nie będzie zadowolony, gdy Bonnie zobaczy go po peł... — zaczął Peter, ale Syriusz w porę zakrył mu usta.
— Po czym go nie mogę zobaczyć? — zapytała ostrym głosem — Co Remus przede mną ukrywa i dlaczego? — zapytała.
— Nic! Nic przed Tobą nie ukrywa. — powiedział Syriusz.
— Czy ty oszalałeś Glizdek? — szepnął James.
— Idziemy go szukać. — powiedziała
Bonnie była zaniepokojona, wściekła i smutna w jednym momencie. Sama nie wiedziała dlaczego Remus ma przed nią tajemnice i dlaczego ją to tak bardzo boli. Szła za chłopaki, którzy szli z pomocą jakiejś mapy. Normalnie Bonnie zainteresowała się by tą mapą, ale była zbyt wściekła. Stres zdawał się zapanować nad całym jej ciałem zostawiając dziwne uczucie niepokoju. W końcu zobaczyła Remusa. Siedział pod drzewem czytając książkę. Zauważyła bandaż na jego kostkę i parę zadrapań na jego dłoniach co sprawiło, że poczuła się jeszcze bardziej zmieszana. Jednak teraz czuła sie przygnębiona i zmartwiona jego stanem.
— Tu jesteś kolego. — powiedział James z lekkim uśmiechem podchodząc do niego.
Oboje ściszyli głos, a Remus spojrzał na Bonnie i widocznie się zdziwił, ale jednocześnie jakby wystraszył. Syriusz i Peter szybko do nich dołączyli. Rozmawiali cicho, tak, że stojąca niedaleko Bonnie nic nie słyszała co sprawiało, że martwiła się jeszcze bardziej.
Czuła się oszukana. Remus najwidoczniej nie mówił jej o czymś naprawdę ważnym. A ona chciała wiedzieć. Przecież się przyjaźnią. W dodatku Bonnie myślała, że może naprawdę od odwzajemnia jej uczucia i, że może mają szansę na związek.
W końcu znów ogarnęła ją wściekłość. Czuła się jakby nie znała Remusa. Przecież cokolwiek co przed nią ukrywa nie może być takie złe.
— Moge wiedzieć o co chodzi? — zapytała podchodząc do nich bliżej.
— Nie teraz, Bonnie. —powiedział James.
— Remus jest zmęczony, zabierzemy go do dormitorium i wszystko będzie dobrze. — powiedziała Syriusz.
— Co, cała Wasza czwórka, przede mną ukrywa? — zapytała.
Syriusz i James wymienili spojrzenia z Remusem. Podnieśli go z ziemi i ruszyli do zamku bez odpowiedzi. Remus kulał przez skręconą kostkę, dlatego James i Syriusz mu pomogli.
Bonnie w frustracji pobiegła do łazienki, trzasnęła mocno drzwiami i usiadła i przemyła twarz wodą.
— Ojoj, komuś się coś stało! — zaskrzeczała jęczącą Marta.
— Spadaj stąd, Marta! — powiedziała ostro.
— No tak, po co rozmawiać z brzydką Martą! — jęknął duch — Chodzi o chłopaka. Remusa Lupina. — zaskrzeczała — Jesteście razem.
— Nie jesteśmy. — powiedziała.
— Nie dziwię się! Kto by chciał spotykać się z kimś takiej rasy jak on. — zaskrzeczała — Oj, chyba powiedziałaś za dużo.
I zniknęła.
— Rasy? — zapytała samą siebie — Kim on jest?
— Bonnie, tu jesteś. — rozległ się głos Lily, która weszła tu wraz z Roselle.
— Chcecie powiedzieć, że Remus nie chce mnie widzieć? — zapytała.
— Nie. — odparła Roselle, wymieniając spojrzenie z Lily.
— Co on przede mną ukrywa? — zapytała skołowana.
— Jestem pewna, że niedługo Ci powie. — powiedziała Lily — Lepiej żebyś nie dowiadywała się tego od nas.
— Czyli wy wiecie? — zapytała.
— On naprawdę sobie z tym nie radzi. Sama dowiedziałam się przez przypadek. — powiedziała Roselle.
— Remus po prostu się boi, że Cię straci. — dodała Lily.
— Nie odwrócę się od niego. —powiedziała — Nieważne o co chodzi, będę go wspierać.
— Musisz zrozumieć, że to dla mnie trudne. — powiedziała Roselle.
— Czy on nie widzi, że mnie tym krzywdzi? — wybuchnęła czując jak gorące łzy pojawiły się w jej oczach — I mam dość słuchania, że to dla niego trudne. Myślałam, że... Myślałam, że ja też mu się podobam! — powiedziała.
— Bo mu się podobasz! Dlatego to robi. — powiedziała Lily — Tylko, że Remus jest trochę... Słaby w te sprawy i nigdy nie był zakochany, więc sam nie wie co robi.
— Wątpię bym mu się podobała skoro najwidoczniej okłamuje mnie na każdym kroku. — powiedziała.
— Ja też myślałam, że Syriusz mnie okłamuje, ale oni to robią z troski. — powiedziała Roselle — Uwierz mi, że Remus celowo nigdy by Cię nie skrzywdził. — dodała.
— Ale to zrobił! Może nie celowo! Ale to zrobił! — krzyknęła — Mam tego dość. Mam jego dość i jego głupich sekretów. Albo mi powie co się dzieje, albo mu powiem, że cokolwiek między nami jest to koniec.
— Nie rób tego! — powiedziała z nadzieją Lily — Proszę, zrozum, że to ciężkie chwile dla niego!
— Czemu te ciężkie chwilę dzieją się... Co miesiąc. — jej krzyk osłabł.
Faktycznie, dzieją się co miesiąc. W konkretny dzień, a raczej jedną noc.
— Przepraszam, idę do biblioteki. — powiedziała wybiegając z łazienki.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...