Rozdział 53

1.1K 80 38
                                    

Bonnie potarła czerwone policzki stojąc nad grobem osoby, która niegdyś była nazywana jej najlepszym przyjacielem i zastanawiała jak szybko działa Voldemort i w jak wielkim niebezpieczeństwie oni są. Wiedziała, że Hazel dołączyła do śmierciożerców, bo zostało to ujawnione w jednej z gazet, ale nie sądziła, że Hazel posunie się do czegoś takiego, że będzie w ogóle chciała być zwolennikiem Voldemorta.

Remus pogładził Bonnie po ramieniu. Nie lubił Hazel, to prawda, szczególnie za to co zrobiła jego dziewczynie, ale nie życzył jej źle. Co chwilę spoglądać na Bonnie, a ciągle wydawało mu się, że ta dziewczyna ma za dobre serce na ten świat. Mimo, że nie układało się czasem w ich przyjaźni to jednak ona zawsze wiedziała co zrobić.

Gdy wrócili do mieszkania Bonnie ona usiadła na krześle, gdy Remus postanowił zrobić jej kubek ciepłej herbaty, aby ukoić jej nerwy. Podsunął jej pod nos czekoladę i beżowy, dużych rozmiarów, kubek, a ona uśmiechnęła się delikatnie do niego. Drugi położył na przeciwko jej, gdzie usiadł. Od razu porwał kawałek czekolady i wziął sobie do ust.

— To moja czekolada, Lupin. — powiedziała. Jej głos brzmiał jakby miała katar przez to, że dużo płakała.

— Ja ci ją dałem. — zauważył Remus — Więc sobie wziąłem. — dodał, znów wziął kawałek i włożył na buzi.

Bonnie pokręciła głową. Już sam jej wygląd spowodował, że Remus miał powód do zamartwiania się. Miała jaskrawo czerwony nos i podkrążone oczy. Włosy miała spięte w niechlujnego koka, a coraz więcej kosmyków nieposłusznie wymykało się na zewnątrz.

— Nie mogę uwierzyć, że to ją spotkało. — powiedziała Bonnie kręcąc głową.

— Wiem, kochanie. — powiedział Remus chwytając ją za rękę.

— Ja wiem, że ostatnio w ogóle się rozmawialiśmy. Nie mogłam jej znaleźć na peronie, więc nawet nie się nie pożegnałyśmy, ale nie chciałam by ona...

Remus ścisnął jej rękę mocno i przyłożył do ust składając delikatny, ale czuły pocałunek. Od jakiegoś czasu chciał ją o coś zapytać, ale albo brakowało mu odwagi, albo sytuacja na to nie pozwoliła. Ostatnim razem zostali zaatakowani, a teraz, gdy już się za to wziął i miał przechodzić do sedna sprawy, Bonnie wyczytała w gazecie listę osób zmarłych, a w tym Hazel. Obwiniał się, że nie potrafi prosto z mostu zapytać czy z nim zamieszka. I tak spędza u niej każdą chwilę. Czasem pójdą do jego rodziców, albo jej rodziców to prawda, ale o wiele częściej siedzą u niej, a z każdym przyjściem Remus ma tam więcej rzeczy. Takie małe mieszkanie na razie im by starczyło, bo na razie Lupin nie planował dzieci, ale po prostu chciałby z nią mieszkać. Czuł się na to gotowy.

— Jestem pewny, że była po prostu wystraszona. — powiedział Remus.

— Kiedyś się z nią przyjaźniłam. — powiedziała Bonnie kręcąc głową — Jakbyś ty zareagował gdyby, któryś z Twoich przyjaciół zdradził drugiego?

Remus wypuścił powietrze głośnym swistem. Wstał z krzesła i oparł się o blat stołu i spojrzał w sufit.

— Nie mam pojęcia, Bonnie. — powiedział kręcąc głową — Byłbym... W rozsypce. — wyznał — Ale głęboko wierzę, że moi przyjaciele pozostają wierni do samego końca. — dodał.

— Masz za wielką wiarę w ludzi, Remusie Lupinie. — powiedziała.

— A ty za dobre serce, Bonnie Green. — powiedział nachylając się i złączając ich usta w czułym pocałunku.

Kilka dni później był ślub Syriusza i Roselle, na którym się świetnie bawili, a dla Remusa patrzenie jak Syriusz zawiera małżeństwa, a kiedyś wydawało się to niemożliwe, było przyjemnością. Gdy wrócili do domu w nocy od razu położyli się do łóżka. Bonnie jednak nie za bardzo mogła spać.

Zastanawiała się czy Remus zastanawia się nad małżeństwem z nią. I mimo, że ona tego nie wiedziała to on się nad tym zastanawiał już od dawna. Nie wiedział czy to będzie dobre posunięcie. Nie są razem wcale aż tak długo, a przez wojnę ludzie się szybko pobierają, ale czuł, że to z nią chce wziąć ślub. Czuł się, że to jest ta jedyna.

— Remus. — zaczęła przytulając się do jego klatki piersiowej.

— Hmm... — mruknął nieco zaspany obejmując ją ramieniem.

— Nie myślałeś kiedyś żebyśmy się pobrali? — zapytała prosto z mostu.

To pytanie zdecydowanie rozbudziło Remusa. Rozszerzył oczy do rozmiarów dwóch galeonów i westchnął ciężko.

— Myślałem. — powiedział w końcu.

— I? — zapytała.

— I co? — zapytał — Czy ty mi się teraz oświadczasz?

— Nie. — zaśmiała się Bonnie — Po prostu, chcę wiedzieć... W jakim kierunku idziemy. — powiedziała.

— Na razie nie... Ale nie mówię nigdy. — powiedział — Po prostu najpierw bym chciał razem zamieszkać.

— Chciałbyś ze mną mieszkać? — zapytała.

— Tak, o to próbuje cie zapytać od paru tygodni. Chcę. — powiedział — Ale za każdym razem albo coś się dzieje, albo ja się poddaje i w końcu tego nie robię.

— Oczywiście, że chcę z tobą mieszkać! — wrzasnęła czym na pewno obudziła sąsiadów — Remus... Nawet nie masz pojęcia jak bardzo!

— Naprawdę? — zapytał uśmiechając się.

Oboje się podnieśli z łóżka w nadmiarze euforii.

— Pewnie. — powiedziała przechodząc na drugą stronę łóżka — Tylko musimy mieć większe łóżko, strasznie się rozpychasz, panie Lupin.

— Wypraszam sobie. — powiedział Remus, nie mogąc ukryć uśmiechu — Nie widziałaś Jamesa.

— Nie będę pytała skąd to wiesz. — powiedziała ze śmiechem — Ale jest szósta rano, a ja jestem wykończona.

— Tak, masz rację. Chodźmy spać. — powiedział Remus całując Bonnie w usta.

I mimo euforii i szczęścia zasnęli. Remus zapomniał na chwilę o tym, że jest wilkołakiem i, że muszą również omówić tę kwestię zanim się wprowadzi, był pewny, że chce z nią mieszkać.

Other Side | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz