Przepraszam, że tak wolno piszę to fanfiction, postaram się poprawić. A teraz, miłego czytania!
Dzień dziesiąty marca Remusowi zawsze nie kojarzył się dobrze. Nie wiedział nawet dlaczego. Nie lubił być w centrum uwagi, a dobrze znał swoich przyjaciół. Dlatego też, dziewiątego marca położył się do łóżku z niepewnością i stresem. Co wykombinują jego przyjaciele. Mimo, że prosił tysiące razy, żeby po prostu nic nie robili, lecz mówienie do nich było jak mówieniem do słupa. Nigdy nie słuchali.
— LUNAAAATYYYYK! — krzyknął James następnego ranka.
— WSZYSTKIEGO DOBREGO LUNIEEEEK! — dołączył do niego Syriusz.
Remus wymruczał przekleństwa pod nosem.
— Musieliście to zrobić? — zapytał, ale po chwili się szeroko uśmiechnął.
Co więcej, Remus wiedział, że pewnie coś zrobią.
— Oczywiście — odparł Peter, który delikatnie się uśmiechnął.
— To Twoje urodziny Luniek! — powiedział James.
— To oczywiste, że będziesz dziś najważniejszy! — dołączył Syriusz.
— Nie sądzę żeby ktokolwiek byłby dla Ciebie ważniejszy bardziej od Roselle, zakochany kundlu. — odparł ze śmiechem Remus
Syriusz spłonął rumieńcami i uśmiechnął się delikatnie.
— Ja jestem dla niego najważniejszy! - odparł oburzony James — Ładne rumieńce. — skomentował.
— Zamknij się — mruknął Syriusz.
Z racji tego, że chłopaki byli wręcz gotowi do wyjścia, czekali na tylko na Remusa, który ubierał się jeszcze wolniej niż zwykle.
— PRZEJŚCIE! — krzyknął James, gdy wyszli przed Wielką Salę.
— PRZEJŚCIE DLA SOLENIZANTA! — krzyknął Syriusz.
Remus przewrócił oczami i warknął w ich stronę przekleństwa. Niektóre osoby krzyknęły w jego stronę życzenia, a on dziękował szybkim skinieniem głowy. Zauważył też Bonnie, która stała z przyjaciółmi i ledwo wytrzymywała ze śmiechu.
Zasiedli przy stole i zjedli szybko śniadanie, gdy skrzaty przyniosły tort z niebieską polewą i napisem:
Wszystkiego najlepszego, Luniek
— Nie musieliście. — powiedział Remus z uśmiechem. Zrobiło mu się naprawdę miło.
— Owszem. Musieliśmy. — odparł James.
— Naprawdę... — zaczął.
— No dalej, Luniek — mruknął Syriusz wkładając świeczki w ciasto i szybkim ruchem różdżki zapalił je.
— Siedemnaście lat ma się tylko raz, mój drogi przyjacielu. — odparł z uśmiechem James.
— Pomyśl Życzenie — powiedział Peter.
Remus spojrzał na przyjaciół i szybko zdmuchnął świeczki. Po czym odwrócił się do James'a, który stał po jego prawej.
— Dziękuję, chłopaki — powiedział przytulając James'a, po czym przytulił też Syriusza, Peter'a i Lily.
Życzeniem Remusa było aby zawsze wszystko pozostało tak jak jest i nic się nie zmieniło. Chociaż jest to niemalże niemożliwe żeby zawsze było to tak jak teraz. Tak przyjemnie i miło.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...