Rozdział 42

1.6K 93 39
                                    

Remus poprawił beżową koszulę i spojrzał na siebie w lustrze. James walił w drzwi łazienki, a Peter siedział w swoim łóżku czytając jakiś mugolski komiks.

Było dziś wyjście do Hogsmeade i w zasadzie mieli już wychodzić, ale niestety Syriusz znów siedział w łazience.

— Łapa. Wychodzimy! — zawołał Remus.

— No już idę! — wrzasnął Syriusz — Na Merlina, czy wy musicie mnie tak poganiać? Wiem, że mam piękną twarz, ale muszę ją pielęgnować. — odparł z wyrzutem Syriusz.

— Ty wciąż się łudzisz, że Cię słuchamy? — zapytał, pół żartem, pół serio, Remus, a James się zaśmiał.

— Ale się  uśmiałem. — powiedział Syriusz — Gdybyście mnie słuchali to bym nie musiał Wam pół godziny wykładać, że zielony i żółty razem nie wygląda zbyt atrakcyjnie. — odparł patrząc na James'a.

— Ale za to mamy dodatkowe piętnaście minut na rozmyślanie. — powiedział James.

— Nad tym czemu się w ogóle z Tobą zaprzyjaźniliśmy. — powiedział Remus.

— Bo jestem cudownym człowiekiem, którego uwielbiacie. — odparł pewny swoich słów Syriusz.

— Błąd. — stwierdził James.

— Jak się jak do Ciebie odezwaliśmy to już tak zostało. — stwierdził Remus.

— Poza tym. Ty wiesz o nas wszystko. Ryzykowne byłoby, żebyśmy zerwali przyjaźń. — odparł Rogacz.

— Poczekaj, Jamie, aż będziesz miał dzieciaka. — stwierdził Syriusz — Pierwszą rzeczą jaką mu powiem to „Wiesz... Twój ojciec to był idiotą za młody”. A ty będziesz siedział obok, niemalże łysy, bo nie dbasz wystarczająco o włosy i próbował to naprostować.

James na te słowa oczywiście przewrócił oczami. Jednak i on i Remus doskonale wiedzieli, że jeśli kiedykolwiek Syriusz będzie miał dziecko albo zostanie ojcem chrzestnym będzie nim najlepszym na świecie.

Remus też wiele razy zastanawiał się czy chce mieć dziecko. Przez ostatnie lata sądził, że nie chce, że to nie dlatego, że nie znosił dzieci, kochał dzieci, ale przez swoje wilkołactwo. Dzięki Bonnie jednak zaczynał siebie tolerować i mimo krótkiego związku już kochał jak strasznie mocno. Przez jakiś miał wrażenie, że to sen, z którego się obudzi a Bonnie zniknie. Nie wierzył w szczęście jak dostał.

W końcu wyszli z pokoju. Dziewczyny czekały obok wielkiej sali. Remus pocałował delikatnie Bonnie w policzek i pociągnął w stronę wyjścia.

Gdy udało im się dotrzeć do Hogsmeade, zamówili sobie po kremowym piwie i usiedli przy stoliku. Chłopaki na zmianę wspominali, a Bonnie przekonała się, że oni wszyscy są szaleni.

— Ale wyglądałem dobrze! — krzyknął niemalże na cały lokal Syriusz — We wszystkim wyglądam dobrze, jak mógłbym wyglądać źle w sukience? — zapytał.

— Wyglądałeś jak jakaś owłosiona małpa w sukience. — powiedział James.

— To następnym razem się ogolę. — odparł Syriusz.

— Następnym razem? — zapytał zdumiony Remus

— Och, ty też robiłeś głupie rzeczy, Luniaczku. — stwierdził James.

— Pamiętasz jak na trzecim roku nie potrafiłeś spać w nocy i spałeś w każdym możliwym miejscu? Pamiętasz jak zasnąłeś na lekcji u McGonagall i nie można było Cię obudzić? Spałeś w tej klasie nawet gdy wszyscy wyszli. — odparł Syriusz.

— Byłem zmęczony! — zawołał oburzony Remus.

— Przez? W tamtym dniu nie było pełni. — zapytał James.

— Wy jesteście męczący. — powiedział Remus.

— Wypraszam sobie! — powiedział Syriusz — Jakoś Roselle nie twierdzi, że jestem męczący. — powiedział wskazując na swoją dziewczynę.

— To zależy od głupoty Twojego pomysłu. — powiedziała.

Gdy wyszli z lokalu główna ulica Hogsmeade była niemalże pusta. Remus rozejrzał się jedną rękę trzymając na różdżce a drugą zaś na dłoni Bonnie, która scisneła jego dłoń.  Wiatr zaczął mocno wiać, a przed ich oczami pojawiły z początku osoby nie do poznania, ale po chwili Remus rozpoznał parę osób. W tym Bellatriks, kuzynkę Syriusza.

Remus musiał puścić Bonnie i machnął różdżką, a czerwony promień trafił mężczyznę w pierś. Bonnie również sobie poradziła cudownie rzucając zaklęcie na kobietę prosto w jej brzuch, a ta padła na ziemię.

Ta chwila była jak cios prosto w serce. Bo coraz więcej osób zaczynało rzucać zaklęcia. Remus ledwo zdążył się obronić, a chciał pomóc Bonnie.

Nagle na ulicach pojawili się nauczyciele Hogwartu, a Remus rozpoznał Alastora Moody'ego. Moody polecił im, aby stąd szybko uciekali. Bonnie chwyciła Remus mocno za rękę i pociągnęła go w jedną z uliczek. Chłopak od razu przyciągnął ją do siebie mocno dysząc w jego ramię. Niedaleko od nich był James i Lily. Potter gładził rudowłosą po włosach i szeptał coś do niej. Był nieco roztrzęsiony.

— Nic Ci nie jest? — zapytała Bonnie, a w jej oczach zaświeciły się łzy.

— Wszystko w porządku. — szepnął kładąc dłonie na jej policzkach — A ty?

— Też. — szepnęła.

Nagle usłyszeli kroki w uliczce. Remus wciągnął zakurzone powietrze do nosa i od razu był gotów, w razie czego, zakryć Bonnie własnym ciałem.

— Tutaj jesteście! — zawołał profesor Flitwick — No już! Nic wam nie jest?

— Nie. — powiedział Remus.

— To do zamku. Raz dwa. — powiedział Flitwick odchodząc.

James od razu podbiegł do Remusa i mocno go objął.

— Jesteś cały? — zapytał.

— Tak, James. — powiedział — A ty?

— Też. — powiedział przytakując głową.

— Gdzie jest Syriusz? — zapytał James.

— Spokojnie, Łapa się znajdzie. — odparł Remus.

— A co jak?

— Nic mu się nie stało. — zapewnił Remus.

— Idźcie już do zamku. Ja na nich poczekam. — powiedział James.

Remus przytaknął i ruszył z Bonnie w stronę zamku. Szli w ciszy i wciąż nieco wystraszeni. Zdecydowanie się nie spodziewali takiego obrotu spraw.

Gdy wszyscy byli już w zamku i w skrzydle szpitalnym, bo Roselle została zraniona, Dumbledore przyszedł i powiedział, że ma do nich propozycję Zakonu Feniksa.

Walczyli oni przeciwko Voldemortowi i Dumbledore sądził, że ta grupa osób będzie idealna w tym Zakonie. Wszyscy to potem przegadali i się zgodzili dołączyć.

Other Side | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz