— Bonnie. — usłyszała twardy głos Hazel, na co odwróciła się i uśmiechnęła — Mogłabyś mi wytłumaczyć co robiłaś z Remusem Lupinem w bibliotece?
— Uczyłam się. — odparła krótko.
— Ale... Z nim? — zapytała — Rozumiem, że możesz spotykać się z kim chcesz, ale to jeden z Huncotów, największych cymbałów w szkole.
— Hej! — powiedziała z wyrzutem — Nawet nie poznałaś ich bliżej, a ich osądzasz. —powiedziała — To nie jest miłe z Twojej strony.
— Przecież wszyscy dobrze wiemy jacy są. — odparła z prychnięciem Hazel — Biedna Cameron też się na to nabrała i teraz myśli, że Syriusz Black ją kocha, gdy on pewnie się nią jedynie bawi. To Black.
— Czemu tak mówisz? Może Syriusz naprawdę lubi Roselle i nie ma złych intencji. — odparła Bonnie, wzruszając ramionami.
Bonnie naprawdę nie lubiła gdy ktoś oceniał kogoś powierzchownie. Według niej był to cios poniżej pasa. Szczególnie, że mimo ona bliżej nie znała Syriusza, Remus jej o nim opowiadał i wie, że to co Black czuje do Krukonki to najprawdziwsza miłość.
— Wszyscy mówią, że ten Lupin jest lepszy niż Potter i Black, ale spędził z nimi dużo czasu, nie? Pewnie na takie same intencje do Ciebie, jak Black. — Hazel wzruszyła ramionami.
— Co w Ciebie wstąpiło? — zapytała puchonka zakładając ręce na piersi.
— Ja chcę Cię tylko chronić, Bonnie. — powiedziała ujmując dłonie puchonka w swoje.
— Jeśli chciałabyś wiedzieć... — zaczęła Bonnie wyrywając swoje dłonie z jej —... To potrafię zadbać o siebie.
— Uważaj na niego, Bonnie. — poprosiła Hazel.
— Nie żeby to była Twoja sprawa, ale Remus to naprawdę dobry chłopak. — powiedziała blondynka zakładając ręce na piersi.
— Czy możesz mnie posłuchać, Bonnie? — zapytała ślizgonka z nadzieją.
— Już dość powiedziałaś. — stwierdziła Bonnie odwracając się.
Szła w stronę biblioteki, gdzie miała się spotkać z Remusem już pięć minut temu, gdyby Hazel jej nie zatrzymała.
— STÓJ! — krzyknęła Hazel — TO NIE JEST ODPOWIEDNIA OSOBA DLA CIEBIE! — warknęła ślizgonka.
— A kto niby jest odpowiednią dla mnie osobą? — zapytała zakładając ręce na piersi.
— Ja! Ja jestem odpowiednią osobą! — powiedziała Hazel.
Bonnie na chwilę zamórowało, bo jeśli miałaby wyciągać wnioski, to wszystko by znaczyło, że Hazel zakochała w Bonnie. Puchonka nie miała nic do osób, które były innej orientacji. Nie było to nic innego, ani dziwnego. Była to dla niej normalna sprawa. Każdy może kochać kogo chce, ale jej zwyczajnie nie podają się dziewczyny.
Puchonka poczuła poczucie winy, przecież nie może nic zrobić. Nie zmieni swojej orientacji, nie będzie udawała.
— Tak bardzo przepraszam, Hazel. — szepnęła czując jak poczucie winy ją przerasta.
— Ach! Zamknij się! Dobrze wiem, że wolisz chłopaków! — powiedział z wyrzutem.
— A co mam zrobić? — zapytała Bonnie — Nie zmienię się. Tego chyba nie da się zmienić!
— Nie produkuj się. — warknęła.
— Ale nie powinnaś tak obrażać Remusa, on nic nie zrobił, my się tylko przyjaźnimy, razem uczymy, to wszystko. — powiedziała Bonnie.
Hazel wciągnęła powietrze nosem, a jej policzki zaczęły robić się czerwone. Podniosła swoją prawą dłoń i z całej siły zdziliła Bonnie w twarz. Oczy Bonnie zaszły łzami, nawet nie wiedziała za co to było.
— Hej, hej. — usłyszała znajomy głos w pobliżu.
— Och, o wilku mowa. — skomentowała Hazel z chytrym uśmiechem, po czym ruszyła w stronę pokoju wspólnego osób należących do domu węża.
— Co się stało, pokłóciłyście się? —zapytał Remus marszcząc brwi.
— Można tak powiedzieć. — szepnęła Bonnie wciąż w szoku.
— Chodź. — powiedział i pociągnął dziewczynę w głąb korytarza.
Stanęli na końcu korytarza, a Bonnie zdawało się, że widzi go pierwszy raz. Widocznie Filch nawet nie fatyguje się by tu posprzątać, bo aż roiło od brudu, kurzu i pająków na ścianie.
Remus usiadł na ziemi i spojrzał na puchonkę.— Mów co się stało. — powiedział łapiąc ją za ręce, by usiadł obok niego
Bonnie wszystko mu opowiedziała i była pod wrażeniem, jakim Remus b dobrym słuchaczem. O wiele lepszym niż Hazel, która często przerywała jej gdy tylko zaczynała mówić.
— Więc wydaje Ci się, że Hazel się w Tobie zakochała, a ty masz wyrzuty sumienia, że nie podobają Ci się dziewczyny? — podsumował, a Bonnie przytaknęła — Bonnie, to nie jest Twoja wina. Tego się nie wybiera. — odparł zakładając jej włosy za uszy.
— Nawet nie wiedziałam, że Hazel podobają się dziewczyny. — szepnęła — Myślisz, że powinnam ją przeprosić?
— Tyle, że Ty nie masz za co jej przepraszać, Bonnie, bo nie zrobiłaś nic złego. — powiedział Remus z lekkim uśmiechem.
— Czuję się jakbym zrobiła. — szepnęła, a Lunatyk przyciągnął ją do siebie. Bonnie położyła głowę na klatce piersiowej. Remus jedną dłonią gładził ją po ramieniu a drugą położył z tyłu jej głowy i gładził kciukiem..
— To nie Twoja wina. — powiedział.
— Nie mam nic do osób, które są innej orientacji, każdy może kochać kogo chce. — wyjaśniła.
— Wiem, Bonnie. — szepnął — Nie wiedziałaś.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...