jest to 50 rozdział a to oznacza, że jeszcze dziesięć rozdziałów i koniec :/
Jednakże zaczęłam już pisać w roboczych następną książkę, o Charliem Weasleyem, więc na dniach napisze kiedy będzie premiera <3
A teraz miłego czytania×
Remus usiadł obok przyjaciół w Wielkiej Sali po raz ostatni a serce dudniło mu w piersi jak szalone. Denerowawał się. Nie wiedział nawet czym, ale taka była prawda. Stresował się przyszłością i tym co czeka. Przez ostatnie tygodnie wiele ludzi nagle zaczęło się znikać. I mugoli i czarodziejów mugolskiego pochodzenia. Dlatego nie chciał na razie zostawiać rodziców. Mimo, że gdzieś w głowie pojawiła mu się już myśl by zamieszkać z Bonnie, to jednak na razie chciał zostać z rodzicami. O Bonnie również się bał. Była tak jak ona Półkrwi. Jej matka była mugolką tak samo jak jego. Bał się. Poznał już Dorothy i mimo, że nie spędzili ze sobą dużo czasu to bardzo ją polubił. Była przekochaną kobietą i bardzo dobrym sercu.
Remus spojrzał na James'a, który położył dłoń na jego ramieniu i poklepał.
— Kochani. — zaczął dyrektor Dumbledore — Nadszedł dzień Uczty Pożegnalnej! To doprawdy emocjonujący dzień dla wielu z was. Jedni kończą pierwszy rok, drudzy każdy kolejny, a niektórzy z Was kończą szkołą. Będę szczery. W tym roku kończy szkołę wielu wspaniałych, wybitnych uczniów, takich którzy nie tylko mieli najlepsze oceny, ale również znali się na żartach, potrafili się bawić. — mówił — To na pewny koniec pewnej ery, ci uczniowie wkraczają w dorosłe życie, miejmy nadzieję pełne doświadczeń. Życzymy im wszystkiego dobrego, aby zawsze mieli przy sobie wsparcie i dobrze wykorzystali zdobytą wiedzę. A teraz pora jeść!
Syriusz spojrzał na Remusa wymieniając pełne tęsknoty spojrzenie. Zajęli się jedzeniem, mimo, że Remus nie mógł nic przełknąć. Ostatni raz siedzi przy tym stole jako uczeń i ostatni raz razem ze swoimi przyjaciółmi.
Był pewien, że nie raz będzie spotykał się z Syriuszem, Peterem i James'em, ale to nie będzie to samo co w Hogwarcie. I nie mógł pozbyć się tej bolesnej myśli z głowy. Tyle tutaj przeżył. Tyle się wygłupiał z chłopakami, a niekoniecznie było to zgodne ze szkolnym regulaminem. Wiadomo, miał gorsze okresy, ale za każdym razem z pomocą przyjaciół z tego wychodził. Pierwszy dzień pamiętał doskonale.
Profesor McGonagall nakłada mu na głowę Tiarę Przydziału, a ona wskazuję Gryffindor. Siada przy stole, gdzie już są jego przyjaciele, mimo, że jeszcze się do nich słowem nie odezwał. Pamięta jak wyciągnął rękę, nieco niechętnie, do James'a, do Syriusza i do Petera. Za nic by ich nie zamienił na kogoś innego. Doskonale pamiętał sytuację, gdy ktoś nabijał się z Remusa, z powodu, że ma na twarzy tyle blizn i niefortunnie, dla tego chłopak, James to usłyszał.
— Odjazd co? — zapytał entuzjastycznie James — Masz coś do nich? — zapytał.
Ta osoba się już nie odezwała, ale James i tak walnął go z pieści w policzek, a potem zatroszczył się czy z Remusem wszystko dobrze.
Są też rzeczy, o których chciałby zapomnieć, na przykład o tym, że Syriusz miał wielokrotnie ataki paniki, że chciał popełnić samobójstwo. Pamiętał jak Syriusz pierwszy raz im o wszystkim powiedział. Wrócili wtedy ze świat Bożego Narodzenia na pierwszym roku, Syriusz płakał w swoją poduszkę zapominając o zaklęciu wyciszającym. Jego przyjaciele, a w szczególności James, ustawili sobie za punkt honoru aby nie pozwolić by Syriusz był tak okropnie traktowany.
W końcu i nadeszła pora odjazdu. Bonnie miała łzy w oczach opierając się o ramię Remusa. Starali się to traktować jak normalną podróż ale nie mogli. Czuli się inaczej. Remus jeszcze nie wiedział, że za paręnaście lat znów usiądzie w tym samym przedziale, nie u boku James'a, a u boku jego syna i przeżyje szok widząc go. W końcu Harry będzie wyglądał jak James.
— Jesteśmy na miejscu. — powiedziała Lily trzymając dłoń James'a.
— Nie mogę w to uwierzyć. — rzekł Syriusz ściskając Roselle.
Wyszli z pociągu wymieniając spojrzenia. Roselle poszła pożegnać się ze swoimi przyjaciółmi, a Bonnie poszła do Daniela i Melindy.
— Będę za wami tęsknić. — wyznała Bonnie.
— My za Tobą też, dziewczyno! — zawołała Melinda.
— Będziemy w kontakcie. — stwierdził Daniel obejmując dziewczynę.
— Mam nadzieję, że Ty i Remus będziecie bardzo szczęśliwi. — wyznała Melinda gdy Bonnie ją obejmowała.
Pożegnała się z paroma innymi osobami aż w końcu przed nią stanęła Hazel.
— Wiem, że od dłuższego czasu nie mamy ze sobą kontaktu, ale będzie mi Cię brakowało. — wyznała Hazel.
— Mi ciebie też. — powiedziała Bonnie i delikatnie objęła dziewczynę — Mam nadzieję, że będziesz bezpieczna.
Niestety nie tak miało być, bo Hazel tuż po zakończeniu roku wstąpiła do śmierciożerców. Niestety nie skończyła się to dobrze i już we wrześniu chciała stamtąd uciec. Czarny Pan nie był łaskawy gdy się o tym dowiedział, a Bellatriks Lestrange zabiła ją bez wahania.
W końcu Bonnie wróciła do Remusa. Roselle także wróciła, a ona i Syriusz mieli wybrać się do swojego mieszkania. James mocno objął Bonnie.
— Dziękuję. — szepnął — Za to, że sprawiłaś, że Remus jest szczęśliwy. — dodał.
— A ja za to, że się tak o niego troszczyłeś przez te lata. — szepnęła czując łzy oczach.
James niemalże przygniótł Remusa, który westchnął ciężko.
— Nie dasąj się. — powiedział Remus — Nie bądź baba.
— Będzie mi brakowało Twojego ciętego języka. — zaśmiał się przez łzy James.
— Wiesz, że ja też za Tobą będę tęsknił. — odparł Remus — I to bardzo.
— Przestań. — szepnął James — Syriusz. — mruknął przytulając chłopaka — Nie wyjeżdżaj. — poprosił — Zostań, proszę. Nie wyjeżdżaj.
— James... Przykro mi. — powiedział Syriusz — Ale możesz przychodzić cały czas do nas! Na obiady! Na kolacje! Już nawet na śniadanie.
— Mhm, super. — skomentowała Roselle.
— Rose! — powiedział James — Ja mam oczy dookoła głowy. Pamiętaj. Ja wszystko widzę i słyszę!
— Jasne. — powiedziała Roselle tłumiąc śmiech.
— Luniek! — zawołał Syriusz ściskając chłopaka — Gdyby nie ty to mogłoby mnie tu nie być, wiesz o tym? — zapytał cicho — Gdybyś nie przyszedł na wieżę astronomiczną.
— Cieszę się, że jesteś cały. — wyznał Remus — I, ze nic sobie nie zrobiłeś. — szepnął — Nie wiem jakbym sobie poradził gdybyś ty...
— Nie kończ. — szepnął Syriusz gładząc go po plecach.
Remus mocno objął Roselle i Lily. Nie mógł uwierzyć, że być może za parę miesięcy będzie na ślubie James'a i Lily i Syriusza i Roselle. Miał nadzieję, że obie pary będą w szczęśliwym małżeństwach.
W końcu przyszedł czas na pożegnanie z Bonnie. Wiedział, że zobaczył ją za w zasadzie parę godzin, bo już następnego dnia Bonnie miała poznać jego rodziców, ale czując rosnącą tęsknotę czule ją pocałował.
— Kocham Cię. — powiedział.
— Ja Ciebie też, Remus. — szepnęła i znów go pocałowała.
CZYTASZ
Other Side | Remus Lupin
FanfictionRemus miał trochę skomplikowane poczucie humoru. Sarkazm i ironia były jak jego siostry i czasami zdarzało się, że nikt nie rozumiał co próbuje tym przekazać. Nie miał nadziei na szczęśliwe zakończenie. Wojna się nasilała a on się bał. Los postawił...