Rozdział 49

1.2K 74 86
                                    

Bonnie oparła się o ramię Remusa z westchnięciem. Siedzieli nad błoniami i każde z nich w myślach wspominało minione lata w Hogwarcie. To był ich ostatni dzień. Już z frustrującą tęsknotą patrzyli na zamek, który następnego dnia mają opuścić. Bonnie za każdym razem zbierały się łzy w oczach. Chciała cofnąć czas. Chciała znów pierwszy raz przeżyć pierwszą rozmowę z Remusem, chciała znów spędzać czas w gronie przyjaciół. Życie jednak mimo wszystko płynie dalej i wszystko co dobre się kiedyś kończy.

— Myślisz, że kiedyś uda nam się tam jeszcze wrócić? — zapytała Bonnie patrząc na Remusa, który uśmiechnął się patrząc w niebo.

— Jestem tego pewien. — powiedział z uśmiechem — Och pamiętam gdy pierwszy raz spotkałem chłopaków. — zaśmiał się — Ile się zmieniło. Nie sądziłem, że teraz będę o nich mówić jako o moich najlepszych przyjaciołach. — wyznał — Nie brałem pod uwagę nawet dwa lata temu, że będę miał dziewczynę.

— Wspominam nasze pierwsze spotkanie. Gdy walnęłam Cię książką w głowę. — powiedziała ze śmiechem — Nie chcę z stąd wyjeżdżać. Chcę zostać tu, cieszyć się życiem. — dodał.

Oboje brali pod uwagę wojnę i sami nie sądzili, że kiedyś tyle na niej stracą. Remus w obecnej chwili nie mógł dopuścić do siebie myśli, że będzie opłakiwał śmierć James'a i Lily, gdy za parę lat właśnie to się stanie. Na samą myśl, że może go stracić czuł się niespokojny.

Wszyscy jego przyjaciele byli dla niego ważni, ale James zawsze najmocniej się nim przejmował. Zawsze najdłużej z nim zostawał w skrzydle szpitalnym, przynosił czekoladę, martwił się. Remus wiedział, że to jego natura, że on po tak już ma, że się martwi nie o siebie a o swoich najbliższych. Lunatyk wiedział, że jeśli on i Lily będą mieli dziecko będzie ono miało szczęście. James już zachował się jak rodzic, ale i był trochę nadopiekuńczy. Lily również miała troskliwą naturę, często trochę za bardzo. Wiedział, że oboje byliby w stanie oddać życie za swojego dzieciaka.

— Nie sądziłem, że kiedykolwiek powiem, że będę tęsknił za Syriuszem. — powiedział Remus ze śmiechem — Na początku on mnie denerowawał najbardziej. Zawsze się wtrącał, zawsze się dużo nabijał z innych, ale gdyby nie on miałbym zero wyczuciu stylu... Wciąż go nie mam, ale Syriusz zawsze się mieszał w mój ubiór.

— Syriusz to królowa mody. — powiedziała Bonnie — I królowa dramatu w jednym.

— Nawet nie mów! Kiedyś James wziął go na bieganie o piątej a on po dwóch minutach się zmęczył i kazał się odprowadzić do pani Pomfrey bo myślał, że miał zawał. — powiedział Remus. Bonnie się zaśmiała — Wiem, że ostatnio byłem kiepskim chłopakiem, ale postaram się poprawić ten błąd.

— Rozumiem, że musiałeś się uczyć Remus. — powiedziała Bonnie — Tęskniłam za Tobą, ale nie obwiniam cię o to. Nauka jest dla ciebie ważna.

— Dziękuję. — powiedział Remus z lekkim uśmiechem i nachylił się składając pocałunek na jej ustach — Kocham Cię. — powiedział. Ich twarze wciąż były blisko siebie, stykali się nosami.

— Ja Ciebie też. I to do szaleństwa. — szepnęła Bonnie i złączyła ich usta ponownie.

Gdy Remus wrócił do dormitorium i usiadł w swoim łóżku coś w nim pękło. To było ostatnia noc w zamku. Następnego ranka obudzi się, zbierze na ucztę i zanim się obejdzie wyjedzie stąd i zacznie nowe życie jako osoba dorosła. Na chwilę nawet oczy zaszły mu łzami, ale szybko się ich pozbył, bo Syriusz wywalił całą zawartość walizki na podłogę.

— Nie mogę! — zawołał — Ja się pakować nie będę!

— Syriusz nie po raz dwudziesty. — zawołał skołowany Peter.

— Ale... O co chodzi? — zapytał rozbawiony Remus.

— Syriuszowi ciężko jest się spakować i pożegnać z zamkiem i już dwadzieścia razy wyrzucił wszystko na ziemię i oznajmia, że nigdzie nie wyjeżdża. — powiedział James — Łapcia. Wiem, że to dziwne i smutne, że jutro już się z tym pożegnamy, ale chłopie, być może za jakiś czas weźmiesz ślub! Może za jakiś czas będziesz miał własne dzieciaki! Ty i Roselle razem zamieszkacie i będzie cudownie!

— Ale jest wojna...

— Wiem, Syriusz, ale przecież... Nic nam nie będzie! — powiedział James — Jakoś to będzie, wszystko będzie w porządku. A teraz proszę Cię spakuj się. — dodał — Peter czy ty jesteś spakowany?

— Nie...

— Peter! Wyjeżdżamy jutro! Kiedy ty się zamierzasz spakować? Nie! Ty masz zawsze czas! A potem w połowie podróży powiesz mi, że czegoś zapomniałeś! — krzyczał James.

Remus i Syriusz nie mogli powstrzymać uśmiechu.

— Nie mogę uwierzyć, że to ostatni raz słyszę jak nam matkujesz. — powiedział Remus kręcąc głową.

— Jeśli myślisz, że to ostatni raz to się grubo mylisz młody człowieku. — powiedział James — A teraz pakujemy się! Remus pomóc Ci?

— Dam sobie radę. — powiedział Remus wstając z łóżka.

James latał z pomocą od Petera do Syriusza, od niego zaś do Remusa i tak w kółku.

— To jest moja koszulka! — zawołał Syriusz.

— Nie! Jest moja! — krzyczknął James ciągnąć za drugi koniec.

— Jest moja! — krzyknął Syriusz.

— Nie!

Drzwi pokoju nagle się otworzyły i weszła Lily, która patrząc na swojego chłopaka, ciągnącego za jeden koniec koszulki i Syriusza ciągnącego za drugi, uśmiechnęła się kręcąc głową.

— James, oddaj koszulkę Syriuszowi. — powiedział Lily — Remus twoja książka. — odparła podając mu przedmiot.

— Lily... Pożyczyłaś już ją trzy lata temu. Myślę, że już należy do ciebie. — powiedział Remus.

— Łapa! — krzyknął Peter wskakując na łóżko.

Syriusz zamienił się w psa. Lily otwarła zdziwiona buzię, gdy Łapa wystawił język i zaczął szybko merdać ogonem, po czym na nią skończył.

— Jaki piękny pies. — powiedziała głaszcząc go za uszami — Jaki piękny.

— To wciąż jest Syriusz. — powiedział James.

— Wiem... Ale nie mówiłeś, że Syriusz jest takim pięknym pieskiem. — odparła.

— Peter, przecież dobrze wiesz, że Syriusz ci nic nie zrobi. — powiedział James, gdy tym razem Łapa skończył na niego.

Do dormitorium przyszła również Roselle, z pewnością do Syriusza by się upewnić, że wszystko w porządku, a pies od razu na nią skończył, przewrócił ją i lizał po twarzy.

— Mój Boże. — zaśmiała się — Syriusz!

— Dałoby się go wytresować? — zapytał Lily.

— Nie. — mruknął Remus — Próbowaliśmy.

— Peter schodź z tego łóżka! — warknął James.

Syriusz znów przemienił się w człowieka i pomógł Roselle wstać z podłogi po czym ją czule pocałował.

— Czy ty się boisz animagicznej formy Syriusza, Peter? — zapytała Roselle.

— Ale widzicie jaki jest ogromny! — powiedział płonąć rumieńcem.

— Jest przeuroczy! — zawołała Lily w tym samym czasie co Roselle.

Other Side | Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz