Stoję na dworcu Kings Cross i żegnam się że swoimi rodzicami, ponieważ zaraz wsiądę do pociągu i pojadę do nowej szkoły, Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Nie wiele wiedziałam o tej szkole. Tak naprawdę nawet się tym tematem nie zainteresowałam. Nie pytałam i nie szukałam. Czemu? W sumie to sama nie wiem. Lenistwo? Bardzo możliwe. Wcześniej chodziłam do Koldovstoretz w Rosji, jednak zostałam z niej wyrzucona przez " Nieodpowiednie zachowanie ". Mam nadzieję że chociaż tu zostanę do końca swojej nauki. To co zrobiłam nie było umyślne, nie sądziłam że mogą mnie z niej wyrzucić. Teraz jednak nie mialam za dużo do gadania. Wszyscy rzucili do mnie jakże inteligentnym spostrzeżeniem: mogłaś myśleć wcześniej. No jasne...
- Dobra, to już czas. Będziemy za tobą tęsknić Anno...
- Tak, jasne. Przyjadę na święta.
Ogólnie nie miałam z nimi za dobrej relacji. Mało ze sobą spędzamy czasu. Jednak jak zwykle "musimy stwarzać pozory". Przyzwyczaiłam się do tego, jednak ten fakt był uciążliwy. Brak miłości z ich strony czy częsta obojętność. Czułam że zostałam tak naprawdę wychowana przez dziadków - kochałam ich. Cudowni ludzie z ogromnym sercem.
- Tylko bądź w miarę grzeczna - skarcił mnie ojciec.
- Wiem, wiem.... Dobra, wsiadam. Pa!
Oczywiste było to że chodziło mu o to abym nie została wyrzucona. Moje wybryki zostały ocenione jako "przynoszące hańbę". Cudnie, jakby mnie to w ogóle obchodziło. Nikogo nie interesowało to, czemu to robiłam. Dlaczego stałam się taka. Ale co zrobić, skoro nikt mnie nie słuchał? Nawet nikt nie raczył o tym że mną porozmawiać.
- Pa! - odkrzyczęli a ja weszłam do pociągu.
W środku wpadłam na tłum ludzi. Cholera i jak ja mam znaleźć wolny przedział. Szesnastolatka ma się dosiąść do dzieci, które tak jak ona zaczynają dopiero w Hogwarcie? Czy znaleść innych ludzi, jednak nawet nie wiedząc gdzie tak naprawę powinnam się udać.
Pociąg był podzielony na pięć części: Gryfindor, Slytherin, Hufflepuff, Reventlow i pierwszo rocznych. Szczerze nawet nie wiem co znaczą te nazwy, więc weszłam do pierwszego lepszego wagonu.
- Ale ruch... - mruknęłam i poszłam szukać przedziału. Znalazłam jeden w którym siedziało czterech chłopaków.
- Emmm... Przepraszam, mogę się dosiąść? Jestem nowa i jeszcze nikogo nie znam - powiedziałam dość nie pewnie otwierając drzwi przedziału.
Nie chciało mi się szukać dalej, więc liczyłam. Że mnie przyjmą.
- Jasne - odpowiedział rozczochrany brunet z okularami - siadaj
- Jestem Anna White. A wy?
- James - odpowiedział chłopak w okularach - James Potter.
- Remus Lupin - powiedział blondyn. Miał liczne blizny na twarzy co mnie bardzo zaciekawiło ale nie chciałam go o to wypytać.
- Syriusz Black - przedstawił się wysoki, długo włosy brunet.
- Peter Pettigrew - powiedział niski pyzaty chłopak.
- Na który rok dołączysz? - zapytał James.
- Na piąty. A wy? Który rok?
- Akurat ten sam - powiedział Syriusz i posłał mi uśmiech - Wiesz już do jakiego domu byś chciała należeć? Zgaduje że skoro wsiadłaś tutaj to znaczy że do Gryffindoru.
- Tak szczerze to nie wgłębiałam się w ten temat. Wiem jedynie że macie cztery domy, które ze sobą rywalizują.
- O to nie za dużo - zaśmiał się James.
- No to tak - zaczął Remus - mamy Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Każdy z nich wyróżnia się swoimi cechami, Gryffindor odwaga, szczerość, szlachetność, Slytherin spryt, ambicja, przebiegłość, Ravenclaw mądrość, inteligencja, kreatywność a Hufflepuff wierność, sprawiedliwość i pracowitość.
- Wow Lunio ty to wszystko pamiętasz? - zaśmiał się Syriusz, Lunio? No cóż kreatywnie, ciekawe czemu.
- Jakbyś słuchał Tiary przydziału to byś wiedział - parsknął Remus.
- Tiara przydziału? - do pytałam.
- To ona przydziela do domów, wiesz siadasz na stołku, profesorka wkłada ci czapkę na głowę a ona penetruje twój umysł. Potem mówi że dołączasz do: Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclaw albo Slytherinu - powiedział Syriusz.
- Czyli to czapka nas przydziela? W mojej szkole to zupełnie inaczej wyglądało...
- A gdzie chodziłaś? I dlaczego się przeniosłaś? Aaa i właśnie skąd jesteś? - wypytywał się Remus.
- Luniek spokojnie! Dopiero się poznaliśmy! - zaśmiał się James.
- No dobra.... Pochodzę z Polski.
- Jesteś z Polski a masz angielskie nazwisko? - zapytał zdziwiony Remus
- Tak, moja rodzina pochodzi z Ameryki. Kontynułując, chodziłam do szkoły w Rosji a zostałam z niej wyrzucona za swoje " nie odpowiednie " zachowanie - zaakceptowałam wyrażenie nie odpowiednie. Chłopaki wyglądali na zdziwionych.
- Co to znaczy nie odpowiednie? - zapytali jednocześnie.
- Powiedzmy, że lubię robić żarty. Od początku nauki robiłam problemy. Nie było w szkole osoby, której nie zrobiłam żartu.
Towarzysze spojrzeli po sobie i chwilowo zamilkli.
- Coś nie tak?
- Nie, nie... Poprostu chodzi o to, że jesteśmy zupełnie tacy sami - zaśmiał się Syriusz - myślę że jak sobie zasłużysz to chętnie przyjmiemy cię do naszej paczki huncwotów.
- Huncwotów?
- Tak, właśnie tak. W tej organizacji ja jestem Łapa, Remus to Lunatyk, James to Rogacz a Peter to Glizdogon.
- Dlaczego..?
- Kiedyś się dowiesz - odpowiedział natychmiast Remus.
- Okej...
Przez całą drogę rozmawialiśmy. Naprawdę złapaliśmy dobry kontakt. Cieszyło mnie to. W końcu, może znalazłam nowych przyjaciół? W tych okolicach nikogo nie mam. Wszyscy są po drugiej stronie Europy. Oni zdawali się być ulepieni z tej samej gliny co ja - jak to się stało, że znam ich kilka minut a czuje się jakbym znala ich kilka lat? Polubiłam ich. W szczególności Jamesa, zdawał się być wyluzowany i na swój sposób uroczy. To on jako pierwszy się do mnie odezwał. Szybko znalazłam z nim wspólny język.
- Dobra, powoli musimy iść się przebierać w szaty - zakomunikował James.
- Racja, bierzcie szaty i idziemy - powiedział Remus.
I poszliśmy się przebrać.
CZYTASZ
Przygoda z Huncwotami || Syriusz Black
RomanceAnna White, była uczennica Koldovstoretz zostaję przyjęta na 5 rok w Hogwarcie. W zaklimatyzowaniu się pomagają jej nowi przyjaciele - Huncwoci, których poznała w pociągu London-Hogwart Express. Szybko staje się jedną z nich i odkrywa przed nimi swo...