Wstałam rano około 6, poczułam że jestem mocno przytulana przez Syriusza, delikatnie się uśmiechnęłam i zaczęłam uwalniać się z jego objęć ale nie mogłam - zbyt mocno mnie trzymał. Próbowałam zdjąć jego ręce ale nic to nie dało. Wręcz przeciwnie, poczułam jego dłoń na tyłku. Tego juz za dużo.
- Syriusz! - krzyknęłam szeptem - Syriusz!
- mmmmhmmm - tylko tyle odpowiedział.
- Syriusz, wstawaj! I weź tą rękę z mojego tyłka!
- Nie.
- Kurwa!
- Śpij spokojnie....
No i co miałam zrobić? Musiałam leżeć razem z nim. Po chwili zasnęłam.
~•~
- Wstajemy! - usłyszałam krzyk Rogacza - moi drodzy zakochani proszę wstać tego łóżka! - zaciągnął z nas kołdrę, widziałam po jego twarzy że przeżył nie mały szok na nasz widok
- A daj spokój - odpowiedział ziewająco łapa - jak się spało? - zwrócił się do mnie i się odsunął.
- A dobrze - też ziewnęłam - która godzina?
- Siódma dwadzieścia - odpowiedział mi lunatyk.
- Dobra ja idę się umyć i przebrać a później do swojego dormitorium po książki.
Wzięłam ubrania i kosmetyczkę. Szybko się ogarnęłam i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę! - wszedł Syriusz - już wychodzę spokojnie
- Dobra - odpowiedział - ślicznie wyglądasz
- Dziękuję - odpowiedziałam i sie uśmiechnęłam - oddaje ci łazienkę i widzimy się na śniadaniu.
Wyszłam do swojego dormitorium, zapukałam ale nie usłyszałam odpowiedzi więc weszłam. Okazało się że dziewczyny jeszcze spały mimo że już jest 7:40. Wzięłam swoje rzeczy i na wychodne krzyknęłam
- Wstajemy dziewczęta! Jest już za dwadzieścia ósma! - i wyszłam, nie chciałam z nimi rozmawiać. Weszłam do chłopaków pokoju i zostawiłam tam swoją torbę. Skierowałam się na śniadanie.
W Wielkiej Sali już siedział Remus i Peter.
- O już jesteście - zaczęłam - chłopaki jeszcze w pokoju?
- Tak, James jeszcze się ogarnia - odpowiedział Remus.
Śniadanie minęło nam szybko i bez szwanku, skierowaliśmy się po nasze rzeczy na lekcje ale na schodach Lilly zawołała do mnie.
- Anno! Poczekaj! - stanęłam - możemy pogadać?
- Zaraz do was dołączę - powiedziałam do chłopaków. Pokiwali głowami i poszli w stronę sali - tak?
- Chciałabym cię przeprosić - zaczęła - nie powinnam tak na ciebie naskakiwać.
- No nie powinnaś... Ale nic się nie stało. Przyjmuje przeprosiny
- Aaa! Ale super! Dziękuję, jeszcze raz przepraszam.
- Było minęło, chodź na lekcje.
Czemu miałabym się na nią gniewać? Naprawdę chciałam się x nią zaprzyjaźnić. Lekcje i obiad minęły nam szybko i bez problemowo. W piątkę zaczęliśmy się kierować do McGonagall na nasz szlaban.
- Dobrze, oddajcie mi swoje różdżki - posłusznie oddaliśmy - to tak podzielimy się. Panna White i Pan Black pójdą do biblioteki pomóc układać książki, Pan Pettegrew i Potter pójdą do Profesora Slughorna pomóc w sprzątaniu jego sali. A Pan Lupin zostaje ze mną aby uporządkować szkolne dokumenty. Proszę się rozejść i bez żadnych sztuczek bo wszystkiego się dowiem!
Razem z Syriuszem poszliśmy do biblioteki. Wymieniliśmy kilka zdań między czasie.
- Dzień dobry - przywitałam się z bibliotekarką - mamy pani w czymś pomóc w ramach szlabanu.
- Ach tak, macie tu książki i ułóżcie je we właściwych miejscach - powiedziała i pokazała nam chyba ze 100 książek! O mój boże...
- Dobrze...
Wzięłam kilka książek tak samo Łapa, musimy to zrobić na kilka tur. Weszliśmy do odpowiedniego działu i zaczęliśmy układać. Z nudów zaczęłam cichutko śpiewać jedną z moich ulubionych polskich piosenek. Syriusz wyskoczył zza regału a ja z wrażenia cicho krzyknęłam.
- Spokojnie to ja - zaśmiał się - co ty tak podśpiewujesz?
- A taka polska piosenka " Dziwny jest ten świat " Czyli na angielski to " This is a strange world "
- Ale ładnie brzmi ten twój język. A zaśpiewasz mi coś po angielsku?
- No nie wiem...
- Proszę!
- No dobra... Thought I found a way
Thought I found a way out
But you never go away
So I guess I gotta stay now- Oh, I hope some day I'll make it out of here - zaczął śpiewać ze mną - Even if it takes all night or a hundred years
Need a place to hide, but I can't find one near Wanna feel alive, outside I can't fight my fear- Isn't it lovely, all alone
Hearst made of glass, my mind of stone
Tear me to pieces, skin to bone
Hello, welcome home - dokończyłam sama- Ty śpiewasz - bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Trochę...
- Co ty mi jeszcze o sobie nie powiedziałeś?
- Jeszcze dużo - zaśmiał się - dowiesz się w swoim czasie. A jak już o sobie opowiadamy, to kiedy masz urodziny?
- Skąd ci się to pytanie wzięło? 13 września, a ty?
- 3 listopada. Czyli do twoich już nie dużo czasu zostało
- No tak, jeszcze jakieś dwa tygodnie - zaczęłam dalej układać książki - lepiej skończmy to jak najszybciej i chodźmy do dormitorium.
- No tak, tak.
Dokończyliśmy to w godzinę, po szlabanie poszliśmy do profesorski po nasze różdżki.
- O już skocznyliście? Dobrze to wasze różdżki a Pan, Panie Lupin też możesz iść.
- Dowidzenia! - krzykneliśmy i poszliśmy do pokoju wspólnego. Reszta jeszcze nie wróciła. Usiedliśmy na kanapie i rozmawialismy.
- Ann dziś też z nami śpisz? - zagadnął Remus.
- Nie, dziś pójdę do siebie. Pogodziłam się z Lilly
- A co z resztą dziewczyn?
- Zobaczymy... W sumie może im szybciej tym lepiej? Pójdę z nimi porozmawiać. Widzimy się na kolacji
- Cześć!
Poszłam do swojego dormitorium i zapukałam.
- Proszę! - usłyszałam Lilly i weszłam do środka - o Ania! Dziś zostajesz z nami?
- Tak, skoro się pogodzilyśmy to dlaczego nie - odpowiedziałam
- A właśnie, Anno chciałabym cię przeprosić - zaczęła Marlena
- Ja też - do powiedziała Annabeth
- Ja również - powiedziała Dorcas
- Nic się nie stało... A właśnie Lilly, może powinnaś porozmawiać z Jamesem? - zapytałam nawiązując do jego wczorajszego wyznania
- Dlaczego niby?
- Wiesz myślę że kiedyś musicie tak na poważnie pogadać! A im szybciej tym lepiej
- Nie, nie mogę...
- Echhh no dobra ale jeszcze wspomnisz moje słowa!
Wspólnie poszłyśmy na kolacje i po długich rozmowach poszłyśmy spać.
CZYTASZ
Przygoda z Huncwotami || Syriusz Black
RomansaAnna White, była uczennica Koldovstoretz zostaję przyjęta na 5 rok w Hogwarcie. W zaklimatyzowaniu się pomagają jej nowi przyjaciele - Huncwoci, których poznała w pociągu London-Hogwart Express. Szybko staje się jedną z nich i odkrywa przed nimi swo...