11. Ratuję wam dupę pomagając mu!

939 32 4
                                    

Wyszliśmy z dormitorium i skierowaliśmy się do Wielkiej Sali na śniadanie. Usiedliśmy razem w piątkę przy stole i zaczęliśmy jeść. No prawie... Nie miałam wogóle ochoty na śniadanie.

- Ann? - wyrwał mnie z zamyślenia Remus - wszystko dobrze? Jeszcze nic nie zjadłaś, źle się czujesz czy coś?

- Racja, zawsze zjdałaś wszystko ze smakiem - dodał Syriusz

- Tak, poprostu jakoś nie mam ochoty...

- Jedz, jedz bo dziś jest trening quidditcha! - powiedział James

- Jaki trening?

- Nie znasz quidditcha?

- Znam.

- To tym bardziej musisz iść! Grałaś kiedyś? - zawołał entuzjastycznie Syriusz

- Można tak powiedzieć - nie chciałam mówić o moich doświadczeniach z tą grą, kiedyś się dowiedzą - dobra idę z wami, pokibicuje wam trochę.

Prawda była taka że kocham quidditcha. Grałam w niego wiele lat i zaczęło mi doskwierać jego brak.

- Noi bomba - zawołał James - co mamy pierwsze?

- Obronę Przed Czarną Magią - odpowiedziałam. James popatrzył na Syriusza i bardzo podejrzanie się usmiechnął - co wam jest?

- Zobaczysz.

Skończyliśmy śniadanie i ruszyliśmy na lekcje. Weszliśmy do sali i usiedliśmy w ławkach.

- Wstańcie proszę - wszedł Profesor Dumbledore - dziś pracujemy w praktyce - wszyscy wstaliśmy a profesor machnął różdżką i wszystkie stoły ułożyły się pod ścianą - dziś temat Patronus! Cóż to jest? - od razu podniosłam rękę - Proszę panno White.

- To jest nasz strażnik, przybierający najczęściej formę zwierzęcia. Broni nas między innymi przed dementorami

- Świetnie, 10 punktów dla Gryffindoru. Dziś tego zaklęcia będziemy się uczyć. Pamiętajcie że to jest bardzo trudne zaklęcie - ta.. - więc szybko się go nie nauczycie. Powtarzajcie za mną, expecto patronum - wszyscy powtórzyliśmy - dobrze teraz ruch ręki i próbujemy. Aby zaklęcie wyszło musimy się bardzo mocno skupić na bardzo szczęśliwym wspomnieniu.

- Expecto patronum - mruknęłam a z mojej różdżki wyskoczył duży wilk.

- Bardzo dobrze panno White, kolejne 10 punktów dla gryfonów.

Chłopaki jeszcze próbowali wyczarować swojego strażnika, pierwszemu po mnie udało się Remusowi.

- Expecto patronum - jego patronus to też wilk.

Syriusz miał psa a James jelenia - wcale się tego nie spodziewaliśmy.

- To już tyle na dziś! Do widzenia!

- Do widzenia

Wszyscy wyszliśmy z klasy i skierowaliśmy się ma inne lekcje. Wszystkie minęły szybko i bez problemów. Poszliśmy na obiad a po nim na trening Jamesa i Syriusza.

Wraz z Remusem poszłam na trybuny oglądać ich zmagania.

Muszę stwierdzić że Syriuszowi dziś nie szło za dobrze. Nie spodziewałam się po nim tak złej gry.

- Black do mnie! - zawołał kapitan - co dziś tak źle idzie? Byłeś jednym z najlepszych zawodników!

- N...

Zeszłam do nich.

- Czekaj, wiem że chcesz mu wyrobić ale mam pomysł - zwróciłam się do kapitana.

- Co ty wyrabiasz? - zapytał.

- Ratuję wam dupę pomagając mu! - syknęłam, już go nie lubię.

- Masz minutę - popatrzył mi z gniewem w oczy a ja nie odwróciłam wzroku.

- Już się chyba nie lubimy. Słuchaj Black, zrób to... - podałam mu taktykę która po prostu nie może nie wyjść - jasne?

- Tak, ale...

- Nie zadawaj pytań tylko rusz dupę i wskakuj na miotle bo swoją wcześniejszą grą przynosisz wstyd naszemu domu! Raz, dwa!

- Już!

Wrócili do gry a ja stałam i czekałam na reakcje tego całego kapitana. Muszę przyznać że był w nie małym szoku nową grą Syriusza.

- Dobra to już koniec na dziś! - zawołał, znów złapaliśmy kontakt wzrokowy. Tym razem jego wzrok był trochę milszy i raczej pochlebiający ja jednak zostałam z wyrazem suki. Chłopak podszedł do mnie - No dobra udało Ci się z tym. Jak się nazywasz?

- White, tyle ci wystarczy.

- Grałaś kiedyś?

- Możliwe, wolę układać taktyki niż samo granie ale w to też jestem nie zła

- Gdzie?

- W poprzedniej szkole. Koniec tych pytań, to nie przesłuchanie. Ty sie lepiej ciesz ze ci uratowałam zawodnika

- A nie chciałabyś na stałe ratować moich zawodników?

- To twoje zadanie nie moje. Syriusz i James może pójdźcie się już przebrać a ja do was zaraz dołączę i pójdziemy do siebie - nadal nie spuszczałam wzroku z kapitana. Mimo że jest wyższy o conajmniej głowę ode mnie czułam się pewnie

- Tak racja, tylko nie zabij nam kapitana wzrokiem - zaśmiał się Syriusz

- Najwyżej go zastąpię, dużo nie stracicie

Chłopak chyba zrezygnował z dalszej walki bo spuścił wzrok i też poszedł się przebrać ze swoimi podwładnymi.

Pov. Syriusz

Nie spodziewałem sie że plan Ann da rade. Widziałem że kapitan nie jest do końca z tego zachwycony. Po treningu przeprowadzili chyba poważną rozmowę bo cały czas gromili się wzrokiem.

- To twoje zadanie nie moje. Syriusz i James może pójdźcie się już przebrać a ja do was zaraz dołączę i pójdziemy do siebie - powiedziała Ann do nas nadal nie spuszczając wzroku z kapitana

- Tak racja, tylko nie zabij nam kapitana wzrokiem - zaśmiałem się

- Najwyżej go zastąpię, dużo nie stracicie

Chłopak chyba zrezygnował z dalszej walki bo spóścił wzrok i poszedł z nami się przebrać. Kiedy weszliśmy do łazienki kapitan odrazu do mnie podszedł.

- Niezła jest ta wasza White. Dużo ci dał opieprz od niej.

- Tobie chyba też - zaśmiał się Rogacz - gromiliście się zwrokiem jakbyście nie wiem o co się kłocili

- Ona walczyła o honor - również się zaśmiałem.

Skończyliśmy się przebierać i wyszliśmy do naszej Ann.

- Nieźle mu dogryzłaś.

- Należało mu się. Ze mną się się zadziera i nie podważa moich kompetencji

- Teraz już to wiemy.

Czy mam duże ego? Można wsumie powiedzieć że tak. Poprostu znam swoją wartość. Jeżeli ktoś to podważa od razu leci w dół w moich oczach.

------------
Od autorki
Drugi rodział na dziś mam nadzieję ze wam się podoba <3

Pozdrawiam cieplutko

Ps. 800 słów

Przygoda z Huncwotami || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz