Wyszliśmy z dormitorium i skierowaliśmy się do Wielkiej Sali na śniadanie. Usiedliśmy razem w piątkę przy stole i zaczęliśmy jeść. No prawie... Nie miałam wogóle ochoty na śniadanie.
- Ann? - wyrwał mnie z zamyślenia Remus - wszystko dobrze? Jeszcze nic nie zjadłaś, źle się czujesz czy coś?
- Racja, zawsze zjdałaś wszystko ze smakiem - dodał Syriusz
- Tak, poprostu jakoś nie mam ochoty...
- Jedz, jedz bo dziś jest trening quidditcha! - powiedział James
- Jaki trening?
- Nie znasz quidditcha?
- Znam.
- To tym bardziej musisz iść! Grałaś kiedyś? - zawołał entuzjastycznie Syriusz
- Można tak powiedzieć - nie chciałam mówić o moich doświadczeniach z tą grą, kiedyś się dowiedzą - dobra idę z wami, pokibicuje wam trochę.
Prawda była taka że kocham quidditcha. Grałam w niego wiele lat i zaczęło mi doskwierać jego brak.
- Noi bomba - zawołał James - co mamy pierwsze?
- Obronę Przed Czarną Magią - odpowiedziałam. James popatrzył na Syriusza i bardzo podejrzanie się usmiechnął - co wam jest?
- Zobaczysz.
Skończyliśmy śniadanie i ruszyliśmy na lekcje. Weszliśmy do sali i usiedliśmy w ławkach.
- Wstańcie proszę - wszedł Profesor Dumbledore - dziś pracujemy w praktyce - wszyscy wstaliśmy a profesor machnął różdżką i wszystkie stoły ułożyły się pod ścianą - dziś temat Patronus! Cóż to jest? - od razu podniosłam rękę - Proszę panno White.
- To jest nasz strażnik, przybierający najczęściej formę zwierzęcia. Broni nas między innymi przed dementorami
- Świetnie, 10 punktów dla Gryffindoru. Dziś tego zaklęcia będziemy się uczyć. Pamiętajcie że to jest bardzo trudne zaklęcie - ta.. - więc szybko się go nie nauczycie. Powtarzajcie za mną, expecto patronum - wszyscy powtórzyliśmy - dobrze teraz ruch ręki i próbujemy. Aby zaklęcie wyszło musimy się bardzo mocno skupić na bardzo szczęśliwym wspomnieniu.
- Expecto patronum - mruknęłam a z mojej różdżki wyskoczył duży wilk.
- Bardzo dobrze panno White, kolejne 10 punktów dla gryfonów.
Chłopaki jeszcze próbowali wyczarować swojego strażnika, pierwszemu po mnie udało się Remusowi.
- Expecto patronum - jego patronus to też wilk.
Syriusz miał psa a James jelenia - wcale się tego nie spodziewaliśmy.
- To już tyle na dziś! Do widzenia!
- Do widzenia
Wszyscy wyszliśmy z klasy i skierowaliśmy się ma inne lekcje. Wszystkie minęły szybko i bez problemów. Poszliśmy na obiad a po nim na trening Jamesa i Syriusza.
Wraz z Remusem poszłam na trybuny oglądać ich zmagania.
Muszę stwierdzić że Syriuszowi dziś nie szło za dobrze. Nie spodziewałam się po nim tak złej gry.
- Black do mnie! - zawołał kapitan - co dziś tak źle idzie? Byłeś jednym z najlepszych zawodników!
- N...
Zeszłam do nich.
- Czekaj, wiem że chcesz mu wyrobić ale mam pomysł - zwróciłam się do kapitana.
- Co ty wyrabiasz? - zapytał.
- Ratuję wam dupę pomagając mu! - syknęłam, już go nie lubię.
- Masz minutę - popatrzył mi z gniewem w oczy a ja nie odwróciłam wzroku.
- Już się chyba nie lubimy. Słuchaj Black, zrób to... - podałam mu taktykę która po prostu nie może nie wyjść - jasne?
- Tak, ale...
- Nie zadawaj pytań tylko rusz dupę i wskakuj na miotle bo swoją wcześniejszą grą przynosisz wstyd naszemu domu! Raz, dwa!
- Już!
Wrócili do gry a ja stałam i czekałam na reakcje tego całego kapitana. Muszę przyznać że był w nie małym szoku nową grą Syriusza.
- Dobra to już koniec na dziś! - zawołał, znów złapaliśmy kontakt wzrokowy. Tym razem jego wzrok był trochę milszy i raczej pochlebiający ja jednak zostałam z wyrazem suki. Chłopak podszedł do mnie - No dobra udało Ci się z tym. Jak się nazywasz?
- White, tyle ci wystarczy.
- Grałaś kiedyś?
- Możliwe, wolę układać taktyki niż samo granie ale w to też jestem nie zła
- Gdzie?
- W poprzedniej szkole. Koniec tych pytań, to nie przesłuchanie. Ty sie lepiej ciesz ze ci uratowałam zawodnika
- A nie chciałabyś na stałe ratować moich zawodników?
- To twoje zadanie nie moje. Syriusz i James może pójdźcie się już przebrać a ja do was zaraz dołączę i pójdziemy do siebie - nadal nie spuszczałam wzroku z kapitana. Mimo że jest wyższy o conajmniej głowę ode mnie czułam się pewnie
- Tak racja, tylko nie zabij nam kapitana wzrokiem - zaśmiał się Syriusz
- Najwyżej go zastąpię, dużo nie stracicie
Chłopak chyba zrezygnował z dalszej walki bo spuścił wzrok i też poszedł się przebrać ze swoimi podwładnymi.
Pov. Syriusz
Nie spodziewałem sie że plan Ann da rade. Widziałem że kapitan nie jest do końca z tego zachwycony. Po treningu przeprowadzili chyba poważną rozmowę bo cały czas gromili się wzrokiem.
- To twoje zadanie nie moje. Syriusz i James może pójdźcie się już przebrać a ja do was zaraz dołączę i pójdziemy do siebie - powiedziała Ann do nas nadal nie spuszczając wzroku z kapitana
- Tak racja, tylko nie zabij nam kapitana wzrokiem - zaśmiałem się
- Najwyżej go zastąpię, dużo nie stracicie
Chłopak chyba zrezygnował z dalszej walki bo spóścił wzrok i poszedł z nami się przebrać. Kiedy weszliśmy do łazienki kapitan odrazu do mnie podszedł.
- Niezła jest ta wasza White. Dużo ci dał opieprz od niej.
- Tobie chyba też - zaśmiał się Rogacz - gromiliście się zwrokiem jakbyście nie wiem o co się kłocili
- Ona walczyła o honor - również się zaśmiałem.
Skończyliśmy się przebierać i wyszliśmy do naszej Ann.
- Nieźle mu dogryzłaś.
- Należało mu się. Ze mną się się zadziera i nie podważa moich kompetencji
- Teraz już to wiemy.
Czy mam duże ego? Można wsumie powiedzieć że tak. Poprostu znam swoją wartość. Jeżeli ktoś to podważa od razu leci w dół w moich oczach.
------------
Od autorki
Drugi rodział na dziś mam nadzieję ze wam się podoba <3Pozdrawiam cieplutko
Ps. 800 słów
CZYTASZ
Przygoda z Huncwotami || Syriusz Black
RomanceAnna White, była uczennica Koldovstoretz zostaję przyjęta na 5 rok w Hogwarcie. W zaklimatyzowaniu się pomagają jej nowi przyjaciele - Huncwoci, których poznała w pociągu London-Hogwart Express. Szybko staje się jedną z nich i odkrywa przed nimi swo...