56. Chodzące maszyny seksu

184 7 0
                                    

Merlinie jak ten czas szybko leci. Mamy już połowę sierpnia! Dziś poszłam z Lilly i Marleną, żeby wybrać nam sukienki, jej ślubną no i dla mnie i Marleny. Stresowałam się, choć nawet do końca nie ma czym. Chyba po prostu zaczynałam czuć tą presję czasu przed ślubem no i później weselem.

Postanowiła wraz z Jamesem, że ślub i wesele będzie w kolorach bieli i butelkowej zieleni - dlatego moja i Marleny sukienka będzie zielona.

Wszystkie trzy wyruszyłyśmy do Londynu do salonów sukien ślubnych.
Pierwszy z nich - ogromy, pełen bieli budynek. Robi wrażenie. Podeszła do nas młoda kobieta z pięknym uśmiechem na ustach.

- W czym mogę pomóc?

- Szukamy trzech sukienek, ślubną białą i dwie ciemno zielone dla druhen - odpowiedziała Lilly.

- Jasne, zapraszam do wnętrza. Proszę usiąść na kanapie, coś do picia? Herbatka, kawa? Coś mocniejszego?

- Coś mocniejszego - od powiedziałyśmy zgodnie.

- Jasne - wyszła na zaplecze i wróciła z butelką szampana i trzema kieliszkami - jaką Pani młoda sobie życzy suknię?

- Sama nie wiem - westchnęła - coś skromniejszego, na pewno nie księżniczka.

- Czysta biel?

- Tak, o i jeszcze może gorset?

- Jasne, coś się znajdzie!

Dziewczyna wróciła po dłuższej chwili z długim wieszakiem wraz z wieloma sukienkami. Cóż, let's go!

- Tu są moje propozycje, ale zawsze możemy wybrać coś innego.

Wszystkie sukienki były ładne, ale żadna z nich nie była idealna. Ta za strojna, ta nie w jej stylu, kolejna, jak to określiła Lilly, nie się spodoba się Jamesowi albo jeszcze inna była zbyt "sexy". Została ostatnia. Śnieżnobiała, wyszywana na gorsecie małymi diamencikami, na dole dość prosta, ale z przedłużanym trenem. Coś czuje, że będzie idealna.

- I co? - zapytała wychodząc z przymierzalni.

- Zajebista - odpowiedziałyśmy zgodnie z  Marlena.

- Jest cudowna i idealnie pasuje do ciebie i w ogóle vibu wesela - dodałam.

- Też tak myślę - szeroko się uśmiechnęła – no i nie jest taka droga...

- Kochana mając Jamesa Pottera za narzeczonego nie masz się co martwić o pieniądze - zaśmiała się Marlena, a ja parsknęłam na jej słowa.

- Dobrze wiesz, że gówno mnie obchodzą te pieniądze - dziewczyna przewróciła oczami biorąc łyka swojego wina musującego.

- Daj spokój ruda - teraz to Marlena przewróciła oczami - masz szanse to korzystaj! Anka i tak była dziana to jej różnicy nie robi z kim się hajtnie.

- Jesteś okropna czasami - parsknęłam kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Dobra mniejsza - westchnęła Lilly - myślę, że biorę tą sukienkę.

Obróciła się jeszcze dookoła własnej osi oglądając się w lustrze. Wyglądała idealnie.

- Totalnie - dodałam kończąc swój kieliszek - Nie ma co się rozwodzić, idealnie do ciebie pasuje.

Przygoda z Huncwotami || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz