43. Tak!

375 16 10
                                    

Nie było dnia, kiedy byśmy nie byli chociaż przez godzinę na dworze. Wszyscy ganialiśmy się i rzucaliśmy śnieżkami. Nawet Dorcas zaczęła powoli wdrażać się w nasze towarzystwo. Wiedzieliśmy, że już nigdy nie będzie jak kiedyś, ale dziewczyna bardzo chciała odkupić swoje winy.

Najgorzej nastawiony był do niej Syriusz - zawsze był oschły, bywał chamski. Jednak ja go rozumiem, dalej jej nie ufam i bywam dla niej zła. Mimo wszystko nie potrafię jej tego wybaczyć.

- Remus uważaj! - krzyknęła roześmiana Lilly, kiedy Marlena idealnie trafiła w jego tył głowy śnieżną kulką.

Chłopak zaśmiał się i przez chwilę stracił równowagę, przez co przewrócił się i ześlizgnął delikatnie z górki.

Chłopaki poszli za nim i zrobili to samo. Po chwili całą dziewiątką leżeliśmy u podnóża wzniesienia. Cali we śniegu pobiegliśmy do zamku, aby się ogrzać i przebrać. Chwilę później poszliśmy do Wielkiej Sali na kolację,a następnie wymknęliśmy do kuchni i poprosiliśmy o kubki gorącej czekolady.

~•~

N

iestety następnego dnia ja, Syriusz i James mieliśmy szlaban. McGonagall rozdzieliła nam zdania, a sama poszła z tego co nam powiedziała, do Dumbledora. Widziałam, że chłopaki szybko się nie zabiorą do pracy, a ja również nie mam ochoty na układanie jakiś starych papierów szkolnych.

- Chyba zapomnieliście o czymś takim jak magia kochani - stwierdziłam.

- No nie zapomnieliśmy, ale jakbyś nie zauważyła, zabrała nam różdżki - odpowiedział James, na co Syriusz pokiwał głową.

- A po co nam jakieś różdżki? - pstryknęłam palcami i wszystkie dokumenty zaczęły się składać - zapomnieliście, że nie potrzebuje czegoś takiego?

- A no tak! - zaśmiał się Black.

Teraz mieliśmy całkowity czas wolny do czasu aż przyjdzie McGonagall. Na szczęście zjawiła się szybko i wypuściła nas do wieży Gryffindoru.

~•~

-

Wiesz na co mam ochotę? - szepnął mi do ucha Syriusz.

- No na co? - zapytałam.

- Jakoś dawno się nie ścigaliśmy w zakazanym lesie. Może byśmy...

- Dobra - odpowiedziałam - to ruszaj dupę, bo kto ostatni na błoniach to zgniłe jajo!

Zaczęłam biec, a w biegu złapałam kurtkę, chłopak chwilowo nie reagował, ale po chwili się rzucił do biegu. Przez pewien czas byłam pierwsza,ale tuż przed wyjściem złapał mnie w tali i przez jego żelazny uścisk nie mogłam biec dalej.

- Ej! - krzyknęłam - to nie fair!

- Bo? - zaśmiał się głośno, wyminął mnie i pobiegł w stronę lasu.

Ja również to zrobiłam. Na skraju zamieniliśmy się w zwierzęta i zaczęliśmy hasać po lesie. Dawno już nie czułam takiej wolności i satysfakcji.

W końcu opadliśmy z sił, położyliśmy się na małej polance w środku lasu.

~•~

- No chodźcie idziemy! - krzyknęła podekscytowana Marlena i wyszłyśmy z naszego dormitorium.

Już najwyższy czas żeby iść do Hogsmeade oraz kupić sukienki na bal bożonarodzeniowy. Poszłyśmy tam wszystkie z pokoju. Nie cieszyła nas obecność Dorcas, ale głupio nam było jej nie zaprosić.

Przygoda z Huncwotami || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz