Rosyjskie Ministerstwo Magii. Spędzam tu więcej czasu niż we własnym mieszkaniu. Ale co mi pozostało robić? Nawet nie mam do kogo wrócić do domu. Kiedy wracam jedyne co robię to jem kolację i czytam jakąś książkę, czasami gdzieś wyjdę z chłopakami. Ale to jest naprawdę rzadkie. Jakiś czas temu odwiedził mnie Harry, oprowadziłam go po moich ulubionych miejscach w Moskwie. Ale po dwóch wspaniałych dniach z moim chrześniakiem musiałam wrócić do codzienności. Siedzę w swoim gabinecie jak zwykle zawalona robotą po uszy. Ile ja bym dała, żeby skończyć z tą robotą w pierdolonym ministerstwie. No ale cóż, co innego zostało mi robić? Coś czuje ze będę gnić tu do końca życia jako stara panna. Może kupię sobie psa? Nie, to będzie mi tylko przypominało o Syriuszu. Lepiej kota. Takiego pięknego, białego kotka.
- Proszę! - zawołałam kiedy ktoś zapukał do drzwi mojego gabinetu. Musiałam niestety porzucić moje myśli o swojej jakże świetlanej przyszłości.
Byłam pewna, że to jeden z moich podwładnych który znów spieprzył robotę i będę musiała mu pomóc. Jednak to był ktoś inny. Widok dobrze znanego mi starca w drzwiach naprawdę mnie zadziwił. Co u licha znów robi tu Dumbledore? Dlaczego do mnie poprostu nie napisał? Tylko lata do mnie do samej Rosji? A poza tym on odzywa się do mnie tylko wtedy kiedy coś ode mnie chcę. Ciekawe co tym razem wymyślił.
- Dzień dobry, Anno - wszedł do środka witając się ze mną.
- Emm... dzień dobry, Albusie - odpowiedziałam trochę zdziwiona i zmieszana - Co się takiego stało, że tu jesteś, a nie napisałeś listu?
- To dość poważna sprawa , o której nikt się nie może dowiedzieć. Znów muszę cię prosić o przysługę - mówiąc cały czas chodził i nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Zobaczymy czy będę mogła ją spełnić - odpowiedziałam ironicznie, bo wiem jak bardzo Albus potrafi wyolbrzymiać.
Oczywiste było to, że bezinteresownie by do mnie nie przyszedł. Oto i cały Dumbledore! Przypomina sobie o tobie po latach i nagle myśli, że możecie się przyjaźnić. Ja jednak jestem pamiętliwa i wątpię, że zapomnę kiedykolwiek o jego krzywdach.
- Już wiesz, że Lord Voldemort powrócił - przeszły mnie małe dreszcze na dźwięk tego imienia - Zaczęliśmy już prace nad pokonaniem go i śmierciorzerców. Reaktywizowaliśmy zatem zakon feniksa i przyszedłem prosić abyś do niego wróciła. Na pewno będziesz nam bardzo potrzebna, wiele zrobiłaś niegdyś dla pierwszego zakonu.
- Znów jest jakiś haczyk dlaczego akurat sobie o mnie przypomniałeś? - prychnęłam - Tak samo jak z zastępstwem za Remusa?
- Syriusz prosił, abym zapytał się ciebie - odpowiedział po chwili przyglądania się mnie.
- To jest ostatnia osoba, która powinna o tym myśleć - prychnęłam śmiechem - ale to nie zmienia faktu, że wrócę do zakonu.
Oczywiście, że to zrobiłam. Miałabym przepuścić szanse na pomszczenie nas wszystkich? Chciałam, żeby Voldemort został pokonany, raz na zawsze. Zniszczył całe moje życie, zabił przyjaciół i wiele, wiele innych osób. Nie mogłam pozwolić aby rósł w siłę.
- Wasze prywatne sprawy będziecie mogli sobie w najbliższym czasie wyjaśnić. Cieszę się, że do nas wracasz.
- Tak na pewno się wszyscy niezmiernie cieszycie - powiedziałam ironicznie i wywróciłam oczami - Mam to szczęście, że moja praca jest naprawdę kompatybilna, więc będę mogła to jakoś połączyć z zakonem. Więc jeżeli będzie jakaś sprawa do załatwienia to proszę kontaktować ze mną, a ja na pewno przybędę kiedy będę potrzebna.
![](https://img.wattpad.com/cover/264449597-288-k546115.jpg)
CZYTASZ
Przygoda z Huncwotami || Syriusz Black
Roman d'amourAnna White, była uczennica Koldovstoretz zostaję przyjęta na 5 rok w Hogwarcie. W zaklimatyzowaniu się pomagają jej nowi przyjaciele - Huncwoci, których poznała w pociągu London-Hogwart Express. Szybko staje się jedną z nich i odkrywa przed nimi swo...