Wyruszyliśmy na kolacje. Ja nadal byłam trochę nabuzowana wcześniejszym wydarzeniami. Idąc błoniami zauważyłam pewnego interesującego chłopaka. Miał czarne włosy, siedział pod drzewem i czytał książkę.
- Remus? - zwróciłam się do blondyna - Kto to jest? Wygląda na bardzo zmartwionego i samotnego.
- To jest Severus Snape - powiedział szeptem - nie mów o nim przy nich.
- Dlaczego..?
- James popatrz kogo moje oczy widzą!
Severus podniósł zwrok i wbił go w nas.
- Moje widzą Smarkerusa - zaśmiał się James
Ale dlaczego? Podeszli do niego a ja stałam nie ruchomo ze zdziwienia. Widziałam smutek czarnowłosego a śmiech i pogardę u moich przyjaciół. Kiedy zaczęłam się do nich kierować słyszałam szydzenie i żarty. O nie ja tak tego nie zostawię!
- Chłopaki możecie mi powiedzieć co robicie? - podeszłam do nich i stanęłam pomiędzy nimi a Severusem.
- Żarty - odparł beznamiętnie Syriusz.
- To nie są żarty, ale raczej poniżanie innych. Żary powinny śmieszyć obie strony nie tylko jedną.
- Och daj spokój Ann - zaczął James.
- Nie dam spokoju! Jak wy możecie coś takiego komuś robić? Zakładam że nie wiecie jak to jest być tak traktowanym! Pochwalam żarty ale nie popieram znęcania i lepiej go przeprosicie czy dacie mu spokój bo to nie jest ani trochę wporzadku!
Mocnym krokiem ruszyłam do hogwartu na kolacje. Podeszłam do Lilly.
- Hej, Lilly możemy dziś na kolacji usiąść razem?
- No jasne. Coś się stało? Zawsze jadaliście posiłki w piątkę z huncwotami
- Powiedzmy że muszę od nich chwilowo odpocząć.
- No dobra, chodź do nas! - Przy stole siedziała Lilly, Marlena, Dorcas i jeszcze jakaś inna dziewczyna - dziewczyny Ann dziś z nami jeszcze kolacje, ma jakąś spine z chłopakami
Usiadłyśmy do stołu a do Wielkiej Sali weszli huncwoci. Wyglądali jakby byli jacyś nie obecni. Wcale się nie dziwie.
Przez całą kolacje czułam czyjś zwrok, nie chciałam ryzykować więc nie zwracałam na to uwagi. Pod koniec kolacji ktoś szturchnął mnie w ramię, odwróciłam się i okazało się że to był Syriusz.
- Ann, mogę cię prosić na rozmowę?
- Ta jasne.
Zaprowadził nas na wieżę astronomiczną, stanął przy barierce i zapalił papierosa.
- Chcesz?
- Wsumie mogę - wzięłam jednego i też zapaliłam.
Chłopak po dłuższej chwili się odezwał.
- Nie spodziewałem się tego po tobie. Jesteś dziś bardzo nerwowa. Kłótnia ze mną i kapitanem teraz bronisz Smarkerusa..
- Severusa..
- Ta, cokolwiek. Ale do czego zmierzam. Nie spodziewałem się takiej reakcji z twojej strony. I powiedziałaś to tak jakbyś sama była tym Snapem, czy ktoś ci tak robił?
- A czemu pytasz?
- Tak poprostu. Ciekawy jestem.
- Można tak powiedzieć. Wiesz byłam jedyną dziewczyną w szkole, nie obeszło się bez poniżania i obrażania. Miałam grupkę przyjaciół, którzy zawsze mnie wspierali ale ja chcąc się bronić samodzielnie zaczęłam robić żarty. A to doprowadziło do tego że wyrzucono mnie przeniosłam się tu i teraz z tobą rozmawiam - zdrygnelam sie na przypomnienie tego.
- No nie źle, ubierz to - zdjął z siebie skórzaną kurtkę i nałożył mi na ramiona.
- Dziękuję, nie musiałeś - ubrałam ją - wiesz co? To cudowne że tak pomagacie Remusowi.
Chłopak się usmiechnął.
- Chłopaki zastępują mi rodzinę. James zabiera mnie co roku na święta, Remus pomaga mi zdać z klasy do klasy a dzięki Peterowi jeszcze nie mam depresji - spoważniał - moja rodzina mnie nie nawidzi...
- Rozumiem cię, mam wrażenie że rodzice trzymają mnie w domu tylko dlatego że nie wypada im mnie wyrzucić na zbity pysk.
- Ta, mam to samo. Mają obsesje na punkcie czystości krwi. Jestem jedynym ktory sie im sprzeciwia i który nie trafił do slytherinu.
- Co z twoim bratem?
- Boi się ich, robi wszystko aby zwrócili na niego uwagę. A nie chce ode mnie pomocy.
- To smutne... Pewnie czujesz że Potterowie ci zastępują rodziców?
- Tak, ale co z twoimi przyjaciółmi z Rosji czy Polski? Utrzymujesz z nimi kontakt?
- W tym problem, oni nawet nie wiedzą gdzie jestem. Nie pisałam do nikogo odkąd tu jestem... Boję się ich reakcji.
- Powinnas do nich napisać - objął mnie ramieniem a ja się w nie w tuliłam - która godzina ?
- Dochodzi 20, po zmroku wszystko wygląda piękniej.
- Ty zawsze wygladasz pięknie.
- Hmm?
Nie dokończyłam bo chłopak obrócił mnie do siebie namiętnie pocałował. Nie spodziewałam się tego ale oddałam pocałunek. Był on cudowny, Syriusz gładził mnie po plecach i talli. Ale nagle się odsunął.
- Przepraszam, nie powinienem... Idziemy do dormitoriów?
- Nie, ja jeszcze zostanę.
- Dobra, tylko nie zgub mi kurtki i szlugów!
- Ma się rozumieć
Chłopak poszedł na dół a ja usiadłam na posadce i poprostu patrzyłam w przestrzeń. Dla umilenia sobie czasu zaczęłam wypuszczać z moich rąk niebieskie nie szkodliwe dymki. Usłyszałam kroki.
- Dobry wieczór - to był Dumbledore - co tu robisz sama panno White?
- Myślę profesorze, sądzę że pan najlepiej zrozumie że człowiek czasem potrzebuje poprostu usiąść i myśleć.
- Oczywiście, tylko żeby to twoje myślenie nie wpłynęło źle na twoje życie. Wiem że pewnie u ciebie jest o wiele zimniej, ale może już idź do siebie, jest już późno i zimno.
- Też tak myślę profesorze, dobranoc.
- Dobranoc.
Wyszłam z wieży poszłam do swojego dormitorium, ogarnęłam się w łazience i położyłam się spać. Cholera całowałam się z Blackiem! O kurwa my to zrobiliśmy. Nie wieżę, że dałam. Czemu to zrobił, czy on..? Nie, napewno nie. Ledwo zaczęliśmy się przyjaźnić. Może chciał odreagować?
![](https://img.wattpad.com/cover/264449597-288-k546115.jpg)
CZYTASZ
Przygoda z Huncwotami || Syriusz Black
RomanceAnna White, była uczennica Koldovstoretz zostaję przyjęta na 5 rok w Hogwarcie. W zaklimatyzowaniu się pomagają jej nowi przyjaciele - Huncwoci, których poznała w pociągu London-Hogwart Express. Szybko staje się jedną z nich i odkrywa przed nimi swo...