58. Ślubuje ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską (okrojony)

180 6 4
                                    

- O czym chciał pogadać? - zapytałam kiedy już znaleźliśmy się w domu.

- Nic takiego...

- Syriusz - jęknęłam przeciągle - no powiedz! Bo napisze do Alexego i sama się dowiem!

- Dobra, no! - westchnął - Chciał się pogodzić. Powiedział, że pomimo miłości i zazdrości nie chce cię zranić, więc mam się o niego nie martwić.

- I to jest twoim zdaniem „nic takiego"?

- Nic wielkiego to nie zmienia!

- Merlinie, Syriusz! To jest ważne, on sam ci się przyznał, że nie jest twoim wrogiem.

- Dalej nie wiem co to zmienia.

- To, że w końcu możesz przestać być o niego zazdrosny - złapałam go za koszulkę przyciągając do siebie - nie bój się, nie zamierzam od ciebie uciekać.

~•~

Dziś w końcu mogliśmy odebrać teleskop, był on robiony na zamówienie więc trochę nad nim zeszło. Przez to, że została tak mało czasu do ślubu wszyscy jesteśmy całkowicie pochłonięci przygotowaniami. Cała uroczystość będzie mieć miejsce 29 września w ogromnym namiocie. Jednak na czas ceremonii przeniesiemy się na zewnątrz, gdzie Potterowie złożą sobie przysięgę pod wieńcem kwiatowym. Na weselu będzie zespół, jedzenie też zostało zamówione, abyśmy nie stały przy garach. Chyba w sumie to tyle.

Jednak te dekoracje, załatwianie dokumentów, degustacja, pierwszy taniec i wiele, wiele innych, totalnie wypruwało nie tylko parę młodą, ale i nas z energii. Oczywiście to trzeba było połączyć z kursem i zakonem. Naprawdę zdarzało się, że spaliśmy tylko po kilka godzin.

Jednak w końcu nadszedł ten wielki dzień. Od rana trwały przygotowania. Ja, Marlena i Lily zamknęłyśmy się w jej sypialni, aby móc przygotować pannę młodą. Marlena wzięła się za makijaż, bo ona to robi najlepiej, a ja za włosy. Pokręciłam je delikatnie, a następnie spięłam górną część w małego kucyka i ozdabiając to białymi główkami róż, z przodu zostawiłam kilka wolnych pokręconych pasem.

Kiedy była gotowa Marlena pomalowała mnie, a następnie siebie. Obie również pokręciłyśmy sobie włosy.

- Chyba czas na najważniejszą część! - zawołała radośnie Marlena idąc po suknie ślubną - nie mogę uwierzyć, że to już dziś!

- Oj uwierz mi, że ja też - westchnęła ze śmiechem Lily - miejmy tylko nadzieje, że to nie jest błąd.

- Czemu tak myślisz? - zapytałam zdziwiona.

- Szybko nam poszło prawda? Ten cały ślub, skąd mamy wiedzieć, że to właściwy czas?

- Może dlatego, że wasze życie jest zagrożone? - podała McKinnon - Albo to, że do siebie pasujecie i rzadko kiedy się kłócicie? Przecież go kochasz prawda? I on daje ci szczęście?

- No tak...

- Właśnie, więc najwyżej się rozwiedziesz! - zaśmiała się głośno podając jej suknie - wbijaj się w to.

Powoli zaczęła wchodzić w swoją sukienkę, pomogłam jej zapiąć gorset z tyłu, poprawiłyśmy materiał i podałyśmy jej buty, a następnie welon. No cóż można powiedzieć innego, niż to, że wyglądała zajebiście idealnie. To było coś cudownego widzieć swoją szczęśliwą przyjaciółkę, która zaraz wyjdzie za mąż, za mojego przyjaciela. Pięknie.

Przygoda z Huncwotami || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz