33. Na zawsze razem, dopóki śmierć nas nie rozłączy (okrojony)

677 16 16
                                    


Pov. Syriusz

Od kilku dni staram się jeszcze porozmawiać z Ann - nie chcę jej stracić! Ale chyba właśnie ją tracę... Do tego James skutecznie mnie od tego pomysłu oddala, chroni ją przed rozmową ze mną. Czuję się też dziwnie z tego powodu że Remus również się do mnie nie oddzywa. Czuję, że straciłem ich wszystkich. Do tego jej przyjaciele z Rosji - widziałem ich niechęć do mnie. Czyli Ania musiała im wszystko opowiedzieć.

Z jednej strony nie dziwię się im wszytskim. Zachowałem się źle ale czy nie zasługuję na drugą szansę? Chciałbym takową otrzymać.

Wiem jednak, że nie prędko to się stanie, ona mi szybko nie wybaczy. A tym bardziej jej najbliżsi. Podejżewam, że ruda i McKinnon nie wybaczą mi tego do końca życia.

- Boże ale spierdoliłem! - krzyknąłem. Siedzę samotnie na wieży astronomicznej bo tak naprawdę nie mam się gdzie podziać. Wszyscy przyjaciele mnie nienawidzą

Wiem, że mogę iść do pierwszej lepszej laski i bez problemu moglibyśmy spędzić jakoś czas ale szczerze... już wole siedzieć sam.

Tak bardzo chciałbym ją teraz wspierać w tym całym piepszonym turnieju! Pomóc jej albo co kolwiek kurwa!

Spierdoliłem po całości...

Tak naprawdę nie zamierzałem być na początku z Dorcas, chciałem tylko sprawić aby Ann była o mnie zazdrosna bo bałem się powedzieć co tak naprawdę czuję. A teraz ona mnie nie nawidzi - a co najgorsze to ma do tego poważne powody

Jest jeszcze jeden powód dlaczego tutaj siedzę - to tu poraz pierwszy ją pocałowałem. Ile bym dał aby poczuć jeszcze raz smak tych niebiańskich ust! I nie tylko... Nasze przygody były dla mnie nie zapomniane. Mam nadzieję, że jeszcze nic straconego i wszystko kiedyś wróci do tego co było

Pov. Ann

Kompletnie nie mam pomysłu co zrobić z tym głupim jajem. Kiedy go otwieram słyszę okropny wrzask. A do turnieju, już tuż, tuż

Podczas śniadania Matwiej szepnął mi na ucho

- Musimy pogadać

- To chodź - powiedziałam i wzięłąm go za nadgarstek wyprowadzając go z Wielkiej Sali na błonia - no co tam?

- Wiesz co z tym jajem?

- Nie, kompletnie nie wiem co mam zrobić

- Dam ci radę, wznieś się, poleć aż do chmór a zrozumiesz o co chodzi

- Że co? - zaśmiałam się

- Tak powiedział mi nasz kochany dyrektor. Sam do końca nie rozwiązałem tej zagadki

- No to trzeba tego spróbować. Wznieśmy się do nieba, aż do chmur

- No dobra - uśmiechnął się do mnie i wróciliśmy do zamku

~•~

Postanowiliśmy wspólnie, że każdy samodzielnie spróbuje rozwiązać zagadkę. Stwierdziłam, że najłatwiejszym sposobem będzie wziąć miotłę i polecieć.

Leciałam coraz wyrzej aż wkońcu zatrzymałam się i pełna obaw otworzyłam jajo. Tym razem usłyszałam anielski głos

- Posłuchaj uważnie mojego głosu,

na ziemi nie wolno mówić nam,

tylko godzinę masz i dobrze ją wykorzystaj,

by znaleść to, co kochasz najbardziej.

- O co chodzi? - zastanowiłam się

Zleciałam na ziemię i wróciłam do zamku. Ciągle w głowie rozbrzmiewał mi ten głos. Weszłam do Pokoju wspólnego gryffindoru a tam dopadli mnie James i Remus

Przygoda z Huncwotami || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz