52. Jest nikim

191 9 0
                                    

Wróciłyśmy do domu Maryli jeszcze na szybką herbatkę. Karol czekał na nas zniecierpliwiony w salonie. Aż podniósł się z krzesła jak nas zobaczył.

- Gdzie wy byłyście?! - zawołał.

- W Ameryce - odpowiedziała jakby niewzruszona ciocia - musiałyśmy coś załatwić.

- I zapewne nie dowiem się, co - założył ręce na klatce patrząc na nas z wyrzutem.

- Dokładnie - ciotka klasnęła w dłonie.

Usiedliśmy przy stole, chwilę jeszcze porozmawialiśmy, ale wiedziałam, że muszę już iść.

- Ja się będę już zbierać – wstałam, a oni odprowadzili mnie do drzwi.

- Odwiedzaj nas częściej! - Maryla przytuliła mnie - z Syriuszem oczywiście!

- Jasne, postaram się - uśmiechnęłam się.

Pożegnaliśmy się i przeteleportowałam się do siebie. Weszłam do domu.

- Syriusz! - krzyknęłam, nie ma go?

- Już jesteś! - przybiegł z góry i mocno mnie przytulił - i co? Jak było?

- Nie mam dobrych wiadomości - popatrzyłam z żalem w jego oczy, a jedyne, o czym myślałam, to żeby się nie rozpłakać.

Wzięłam w dłoń jego policzek, przejechałam kciukiem po nim. On zamknął oczy. Domyśla się, co chce mu posiedzieć. Chwycił moją dłoń i zaplótł nasze palce. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze raz i znów przytulił.

- Przejdziemy przez to razem - wyszeptał - opowiedz mi, proszę.

- Byłam z Marylą u jej ciotki - westchnęłam - ona ma wizję. Potwierdziła, że to są one, ale mówi, że można im zapobiec. Jest to trudne, ale się da.

- Zrobimy to - popatrzył mi w oczy - razem.

Pocałował mnie. Delikatnie i z wyczuciem. Zarzuciłam mu ręce na ramiona i go przyciągnęłam bliżej.

~•~

Dni mijały bardzo szybko, wysłaliśmy nasze podania do ministerstwa do pracy, wyszliśmy na przysłowiową "randkę" Syriusz najwidoczniej chciał mnie odciągnąć od myśli nad moimi wizjami. Z zewnątrz wydawało się, że zapominam o tym. Jednak w mojej głowie nadal był mętlik. Po prostu się bałam. Kto by się nie bał? Prawdopodobnie stracę moich przyjaciół i mojego narzeczonego! Jak mogę przestać o tym myśleć?

Nie powiedzieliśmy jeszcze nic na ten temat Lilly i Jamesowi. Czekaliśmy na decyzję Dumbledora.

W między czasie przyjechała do nas Marlena z Remusem, aby zaprosić nas na jej urodziny do klubu. Oczywiście zgodziliśmy się, posiedzieli jeszcze chwilę, ale powiedzieli, że muszą się zbierać, aby odwiedzić kilka innych osób.

~•~

W kolejnym tygodniu dostaliśmy list z zaproszeniem na spotkanie zakonu feniksa jeszcze tego samego dnia. Stwierdziliśmy, że podejdziemy tam pół godziny wcześniej, aby powiedzieć Dumbledorowi, czego się dowiedziałam. Miejmy nadzieję, że on sam wcześniej przybędzie.

Przygoda z Huncwotami || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz