2.2

354 20 2
                                    

Pov. Ashon
Gdy rano się obudziłem to głowa dosłownie mi pękała. Wstałem z dużego łóżka, a następnie wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni. Z szafki wyciągnąłem leki i wziąłem je do buzi popijając wodą.

Spojrzałem na zegarek, który wisi nad wejścim. Jest kilka minut po trzynastej. Nikt z moich przyjaciół jeszcze nie wstał. Z tej racji, że już raczej nie zasnę postanowiłem zrobić dla wszystkich śniadanie.

Przygotowałem masę i zacząłem wlewać ją do gofrownicy. Kiedy na kilku talerzach leżały kupki gofrów położyłem je na stole. Jako dodatki wziąłem bitą śmietanę, czekoladę i pokroiłem owoce.

Wchodząc do salonu zauważyłem jeden wielki burdel. Na ziemiach walały się kubeczki i butelki po alkoholach. Westchnąłem, a później poszedłem po worki. Zacząłem wszystkie śmieci do nich wsadzać dbając o to, żeby były posegregowane.

W trakcie sprzątania kilka osób zdążyło zejść na dół i mi pomóc. Po skończeniu pobudziliśmy resztę. Wszyscy razem usiedliśmy do stołu, aby zjeść gofry.

— Jak wiecie mam dziewczynę. — zaczął mówić z wielkim uśmiechem na twarzy Cameron. Reszta przytaknęła głową. — No więc chce żebyście ją poznali.

— Kiedy? — zapytałem wsadzając do buzi ostatni kawałek gofra.

— Jak najszybciej. — odparł chłopak opierając się plecami o krzesło.

— Na pewno nie na początku tygodnia. — powiedziałem wstając od stołu. — Mamy do przewiezienia amfe.

— No to może w czwartek? — zaproponowała Emily. Wszyscy się zgodzili. Jak posprzątaliśmy po śniadaniu postanowiliśmy, że pojedziemy obejrzeć nową broń, która ma być nasza już za tydzień. Głównie były to karabiny. Nic specjalnego.

Pod koniec dnia udaliśmy się do kina. Spędziliśmy razem czas. Należało nam się, bo przez ostatnie siedem dni prawie w ogóle się nie widzieliśmy przez to, że każdy miał do wykonania swoje obowiązki. Potrzebowaliśmy trochę odpoczynku, dlatego wczorajsza impreza i dzisiejszy dzień był idealną formą spędzenia czasu razem.

Do domu weszliśmy około godziny dwudziestej drugiej. Od razu poszedłem do łazienki, żeby ogarnąć się do spania. Rano wszyscy musimy wcześnie wstać, bo jeszcze jedziemy po towar, który musimy przewieść na drugi koniec kraju.

Mój budzik zadzwonił równo o szóstej rano. Zaspany zwlokłem się z łóżka i podszedłem do szafy, by wyciągnąć z niej czarne dresy oraz tego samego koloru bluzę.

Z rzeczami w ręku poszedłem do toalety wziąć prysznic. Po nim wytarłem swoje ciało. Ubrałem ciuchy, a następnie wziąłem do ręki suszarkę, zacząłem suszyć włosy, żeby nie były mokre.

Po wykonanej czynności zszedłem na dół. Byli tam już prawie wszyscy oprócz Emily i Davida. Po chwili zeszli też oni. Kiedy każdy już się uszykował mogliśmy jechać.

Wyszliśmy z domu, a następnie weszliśmy do jednego wielkiego samochodu z dużym bagażnikiem. Jeździmy nim tylko jak mamy coś przewieźć.

Kierował Olivier, później będziemy się zmieniać. Ruszyliśmy z podjazdu przed naszym domem i włączyliśmy się do ruchu.

Miejsce gdzie mamy odebrać towar nie znajduje się wcale tak daleko, więc już po kilku minutach byliśmy na miejscu.

Goście, którzy zapakowali wszystko do bagażnika dołożyli też pewnie jak zawsze do towaru nadajnik gps, jakbyśmy mieli gdzie indziej wywieźć. I tak nam by się to nie opłacało, bo byśmy więcej stracili niż zyskali.

Po kilku minutowej drodze postanowiłem, że pójdę jeszcze na trochę spać, bo do Halls Creek mamy jeszcze bardzo długą drogę.

Obudziłem się około godziny piętnastej. Wszyscy jeszcze spali. Obróciłem głowę patrząc na Jackoba. Zastanawiałem się czy mówić mu i kierującemu chłopakowi o dziewczynie spod sklepu, którą widziałem jeszcze jak szła ulicą. W końcu postanowiłem się odezwać.

— Znowu ją widziałem. — powiedziałem. Jackoba spojrzał na mnie nie wiedząc o kogo chodzi. — Dziewczynę podobną do Natalki.

Chłopak siedzący obok westchnął, a później przetarł twarz dłońmi. On nigdy nie przestał jej kochać. Tęskni za nią i to bardzo. Od tych dwóch lat nie związał się z żadną dziewczyną.

— Stary. — zaczął patrząc na mnie. — Ona nie żyje, zrozum to. Nie ma jej od dwóch lat. Nie wróci już.

— Była tak w chuj podobna do niej. — obróciłem wzrok na widok za oknem. Poczułem jak po moim policzku spływa łza. Tak cholernie mi jej brakuje.

Bad Sister I/IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz