1.5

3K 68 9
                                    

Pov. Natalka
Obudziłam się lekko po godzinie 14. Nie zdziwił mnie za bardzo ten fakt. Jestem przyzwyczajona do tego, że wstaje o późniejszych porach.

Po chwili leżenia na łóżku, mój brzuch dał o sobie znać. Muszę coś zjeść. Podeszłam do szafy i szybko ściągnełam z półek jakieś ciuchy. Tym razem padło na granatowe, krótkie spodenki, czarny crop top i czerwoną koszule w kratke.

Z tymi rzeczami poszłam do łazienki. Odłożyłam ubrania na umywalkę i popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Nie jest tak źle.

Rozebrałam się, wcześniej zdejmując opatrunek z nogi. Następnie weszłam pod prysznic. Umyłam swoje ciało żelem o zapachu ogrodu japońskiego, a głowę specialnym szamponem do włosów farbowanych.

Po dwudziestu minutach, gdy zmyłam już całą pianę z mojego ciała wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się ręcznikiem i włożyłam na siebie czystą, czarną koronkową bieliznę. Tym razem na moją ranę założyłam nie tylko plaster, ale także bandaż, żeby wszystko się trzymało.

Ubrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy i zajęłam się włosami. Rozczesałam je, a następnie wysuszyłam. Gdy były one już suche to zajęłam się makijażem. Dzisiaj raczej nigdzie nie wychodzę, więc nałożę tylko na moje brwi maskarę, a na powiekach namaluje kreski.

Gotowa zeszłam na dół. Zauważyłam, że chłopacy znajdują się w kuchni. Oby nie zwrócili uwagi na moją nogę. Równie dobrze mogłabym założyć długie spodnie, ale byłoby mi gorąco.

Nic się nie odzywając weszłam do kuchni od razu podchodząc do lodówki. Gdy usłyszałam odchrząkniencie odwróciłam się do tych frajerów.

-Czego?- zapytałam tak miło jak tylko potrafiłam. W stosunku do nich wcale.

-Zoe co ci się stało w nogę?- zapytał Ashon. No to jestem w dupie.

-Rozciełam sobie wczoraj wieczorem.- powiedziałam po chwili zastanowienia. Miałam obawy co do powiedzenia prawdy, bo jak zobaczą, że rana jest zszyta to zaczną się pytania.

-Może niech Oliver to obejrzy. Jak rana jest głęboka to będzie trzeba ją zszyć.- powiedział zmartwionym głosem Ashon. Bracie nie pomagasz.

-Nie trzeba!- od razu zaprzeczyłam.

-No nie mów, że boisz się igieł.- Jackob zakpił. Zaczęłam zastanawiać się jak ja mogłam się w nim zakochać. Przecież to jest totalny debil. Przystojny debil.

-Nie, nie boję się.- powiedziałam pewnie.

-No to udowodnij.- kontynuował. On mnie prowokuje! Cholerny Jackob.

-Niby jak?- zapytałam opierając się o blat łokciem.

-Pokaż nogę.- kurwa mają mnie. Już trudno. Odsłoniłam bandaż. Widziałam zdziwione spojrzenia wszystkich pozostałych.

-Kiedy ty to zrobiłaś?- zapytał mój brat. No nie, zaczyna się przesłuchanie.

-Wczoraj wieczorem.- powiedziałam spokojnie.

-Kto ci to zszył? Masz to bardzo dobrze zrobione.- oznajmił Oliver.

-Sama to zrobiłam.- powiedziałam coraz bardziej zniecierpliwiona.- Macie jeszcze jakieś pytania?

-Gdzie się tego nauczyłaś?- zapytał mój brat. Od razu ci powiem co przez ten cały czas robiłam.

-Książkę piszesz?- zapytałam zła. Straciłam apetyt na jedzenie. Szybko wyszłam z kuchni i poszłam do swojego pokoju. Włożyłam broń za pasek od spodni. Wsadziłam jeszcze po jednym nożu do butów.

Wyszłam szybko z domu nie zważając na to co ci kretyni mówią. Chodziłam bez celu po ulicach Sydney, aż zrobiło się ciemno. Postanowiłam wrócić do domu, ale czułam czyjś wzrok na plecach. Ktoś mnie śledzi.

Przyspieszyłam i skręciłam w lewo w ślepą uliczkę. Kiedy gościu wszedł za mną od razu wycelowałam broń pomiędzy jego oczy.

-Kto ci kazał mnie śledzić?- zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi.- Mów kurwa, bo sprzedam ci kulkę w łeb.

Zauważyłam, że ten facet do kogoś zadzwonił. Mamy towarzystwo. Już myślałam, że będę się tu nudzić. Po chwili sprzedałam ludzią Josepha kulki w łeb i zadzwoniłam do mojego starego znajomego Willa.

-Halo?- odezwał się pierwszy.

-Hej, to ja Natalia.- przywitałam się.- Przyjedziesz? Mam kilka ciał do zabrania.

-Oczywiście. Gdzie?- zapytał.

-***** *****67, taka ślepa uliczka.- opisałam miejsce, w którym się znajduje.

-Za kilka minut będę.- rozłączył się. Schowałam telefon do kieszeni i czekałam na niego.

Chłopak przyjechał i zabrał ciała, a ja ruszyłam w stronę domu.

Pov. Jackob
Gdy Zoe wyszła chłopacy kazali mi iść za nią. Na początku nie zgadzałem się, ale nie miałem wyjścia i musiałem pójść. Chodziłem za nią cały dzień i nic ciekawego się nie działo. Gdy zaczęło się ściemniać, brunetka zaczęła iść w stronę domu.

Szedłem za nią po drugiej stronie ulicy, gdy zauważyłem, że w jej kierunku od tyłu zmierza jakiś typ. Chyba ona też to wyczuła, ale jakoś się tym nie przejęła. Po chwili skręciła w ślepą uliczkę, a facet ruszył od razu za nią.

Chciałem wkroczyć do akcji, ale nie zdążyłem, bo zauważyłem kolejnych trzech typów wchodzących w ten sam zaułek. To musiało być zaplanowane. Po chwili usłyszałem cztery strzały. A co jak oni jej coś zrobili? Zresztą to nie moja sprawa.

Przez kilka minut nikt nie wychodził z uliczki, ale po chwili podjechało czarne Porsche, z którego wysiadł mężczyzna. Lekko przypakowany, tatuaże miał na każdym wolnym miejscu na skórze.

Nie długo po tym brunetka wyszła z zaułka i przywitała się z tym gościem. Jak? Ich było czterech, a ona jedna. Dziewczyna na prawdę jest nie zła. Może weźmiemy ją do gangu? Chociaż nie, lepiej nie.

Brunetka ruszyła do domu, a ja jeszcze chwilę postałem i chciałem zobaczyć co robi mężczyzna.

Po chwili zauważyłem podjeżdżające trzy takie same Porsche z czerwonymi ledami pod spodem. Nie możliwe. Tylko Bloods mają takie samochody. Czy Zoe ma jakieś zatargi z najniebezpieczniejszym gangiem na świecie?

Zobaczyłem jak mężczyźni zabierają trupy i wsadzają je do samochodów. Muszę wszystko opowiedzieć chłopakom. Co jeśli Bloods zagraża Zoe? Z tą myślą poszedłem do domu. Gdy już tam byłem zastałem chłopaków siedzących na kanapie w salonie i grających na konsoli. Niestety muszę im to przerwać.

-Panowie musimy pilnie porozmawiać...

Bad Sister I/IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz