2.4

349 15 0
                                    

Pov. Jackob
Nigdy nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę. Jej widok sprawił, że wszystkie wspomnienia związane z nią wróciły do mnie z potrójną siłą.

— Żyje. — zaśmiała się nerwowo kiedy siedzieliśmy na kanapach w salonie. Postanowiliśmy ją wysłuchać. Przez cały czas jak opowiadała na nikogo nie patrzyła. — Gdy wyjechałam do San Francisco, do tej kliniki, to lekarze od razu nie dawali mi dużych szans. Z każdym kolejnym dniem moje zdrowie drastycznie się pogarszało. Nie chciałam was jeszcze bardziej martwić, więc nic nie wspominałam o tym. W końcu pewnego dnia postanowiłam, że nie będę dłużej zwlekać i poproszę lekarza by przekazał wam, że umarłam, zgodził się. Wtedy niespodziewanie moje wyniki stały się lepsze. Nie chciałam powracać do waszego życia, bo wiedziałam, że już pogodziliście się z moją śmiercią. Po około trzech tygodniach byłam już zupełnie zdrowa. Osiem miesięcy temu wróciłam tutaj, do Sydney. Poznałam Camerona. Zaczęliśmy się pierw przyjaźnić, a później skończyliśmy w związku. Później już wiecie co się działo.

Pov. Natalia
W połowie opowiadania całej historii po moich policzkach spłynęły łzy. Nie chciałam wracać do nich, bo wiedziałam, że to nimi mocno by wstrząsnęło, tak jak stało się teraz.

Los zadecydował tak, że znowu się spotkaliśmy. Nie chciałam tego wszystkiego, ale zostałam zmuszona przez chorobę.

W końcu podniosłam na nich wzrok. Widziałam jak patrzyli na mnie z bólem. Byłam tego głównym powodem. Zjebałam i to po całości. Mogłam od razu mówić prawdę, a nie oszukiwać samą siebie.

Nagle Jackob gwałtownie wstał i wyszedł z salonu kierując się chyba na górę. Westchnęłam ciężko. Naważyłam sobie piwa to teraz muszę je wypić.

— Drugie drzwi na prawo. — powiedział Ashon patrząc na mnie z łzami w oczach. Skinęłam głową i wstałam na nogi. Zaczęłam iść w kierunku, w którym poszedł Jackob. Po chwili ujrzałam schody, szłam po nich małymi krokami. Nie były one pewne, tak jak kiedyś by były. Bałam się, cholernie się bałam.

Kiedy stałam przed odpowiednimi drzwiami zapukałam w nie. Gdy nie usłyszałam żadnego słowa postanowiłam wejść do pokoju. Zauważyłam jak Jackob stoi przy oknie i opiera się rękoma o jego parapet.

— Po co wróciłaś? — rozumiałam jego złość. — Rozdrapałaś stare rany.

— Wiem, że to za mało, ale przepraszam. Kurwa tak bardzo przepraszam. — podeszłam bliżej chłopaka, który w tym samym momencie obrócił się do mnie przodem. — Gdybym mogła cofnąć czas to nigdy bym tak nie postąpiła. Cholernie mi głupio.

— Zostawiłaś mnie, Ashona, Caleba, Oliviera i Michaela, a teraz tak po prostu sobie wracasz. — pokręcił z niedowierzaniem głową.

— Nie chciałam, żeby tak wyszło. — powiedziałam szczerze.

— Czyli nie chciałaś już nas nigdy zobaczyć tak? — spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Oczywiście, że każdego dnia chciałam znowu zamienić z nimi kilka słów albo chociaż ich zobaczyć, ale nie odzywałam się, bo nie chciałam im mieszać w życiu. Westchnęłam i włożyłam dłonie we włosy. Kiedy po chwili Jackob nadal nie usłyszał żadnych słów odezwał się. — Cisza mi wystarczy żeby znać odpowiedź.

— Kurwa to nie tak, że nie chciałam was widzieć. — zaczęłam tłumaczyć, ale chłopak mi przerwał.

— A jak? Powiedz mi jak? — w ogóle na mnie nie patrzył. Wiem, że go to wszystko boli.

— Nie chciałam was ponownie ranić. — z moich oczu poraz drugi wypłynęły łzy.

— Nie chciałaś nas ranić. — prychnął przenosząc wzrok na mnie. — Zraniłaś nas wyjeżdżając i niby umierając.

Kurwa on ma rację

Bad Sister I/IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz