2.8

373 13 2
                                    

— Cameron poczekaj! — krzyczałam za chłopakiem, który wyszedł już z mojego domu.

— Natalia okłamałaś mnie. — powiedział nawet na mnie nie patrząc. — Pytałem się ciebie co robiłaś kiedy postanowiłaś rzucić szkołę.

— Myślisz, że jest mi z tym wszystkim łatwo? — założyłam ręce na piersi. — Przez ten syf straciłam jedenastu przyjaciół.

— Co? — zapytał już spokojnie marszcząc brwi. Na wspomnienie o tych wszystkich osobach poczułam jak po moim policzku spływa łza.

— Przez gang straciłam bliższe mi osoby niż Ashon. — powiedziałam z zamkniętymi oczami. — Nie powiedziałam Ci prawdy, bo bałam się, że przez to gówno strace też ciebie, a tego bym nie chciała. Nie wiedziałam czy po tym jak wyzdrowiałam bossy innych gangów nie chcieliby zabić mnie, w najgorszym wypadku ciebie.

— Przepraszam, że zareagowałem od razu w taki sposób. — Cam wziął głęboki wdech, a później wypuścił głośno powietrze ze swoich płuc. Nie odpowiedziałam nic na jego słowa tylko chwyciłam twarz chłopaka w dłonie i pocałowałam jego usta.

— Chcesz żebym opowiedziała ci wszystko co się działo w moim życiu przez kolejne kilka lat? — zapytałam kiedy się od siebie oderwaliśmy. W końcu muszę mu o tym powiedzieć, bo nie chce żeby taka sytuacja jak dzisiaj się powtórzyła. Chłopak przytaknął głową. Postanowiliśmy, że pójdziemy usiąść do samochodu, którym wszyscy tutaj przyjechali, po to żeby nikt nam nie przeszkodził. Kiedy już siedzieliśmy zaczęłam mówić. — No to zacznijmy od początku. Moi rodzice nigdy się mną nie zajmowali ani nie obchodziło ich moje życie. Jedyne co się dla nich liczyło to praca i Ashon. Ja byłam tylko wpadką, bo nigdy nie planowali mieć drugiego dziecka. W sumie to utrzymywali mnie bo musieli. Mimo, tego mój brat starał się robić wszystko abym czuła, że mam kochający dom. Zawsze się wspieraliśmy. Ashon był najlepszym bratem jekiego mogłabym sobie wymarzyć, ale w końcu czar prysł i zjawił się Jackob, Olivier, Michael i Caleb. Miałam wtedy trzynaście lat. Chłopacy zaczęli się ze mnie wyśmiewać za to, że miałam nadwagę. W końcu Ashon dołączył do nich kompletnie zapominając o tym, że byłam jego siostrą. Kiedyś musiał nadejść ten dzień i chłopacy pierwszy raz mnie pobili.

— Że kurwa co? — Cameron się wkurzył i już chciał wyjść ze samochodu, ale zatrzymałam go ręka.

— Już wszystko mamy wyjaśnione. — powiedziałam zapewniając go. Po chwili zaczęłam mówić dalej. — Później bili mnie już prawie codziennie. Rany na moim ciele nie zdążyły się zagoić, a oni sprawiali, że już powstawały nowe. Wtedy też zaczęłam się ciąć. Któregoś dnia spakowałam się tylko w mały plecak i uciekłam. Włóczącą się po mieście znalazł mnie Alex, jeden z tych moich przyjaciół, którzy zginęli. Wyleciałam razem z nim do Los Angeles. Zmieniłam swój wygląd i charakter. Zaczęłam ćwiczyć boks. W końcu Alex oznajmił mi, że jeśli chce to mogę dołączyć do ich gangu. Oczywiście zgodziłam się. Już po półtora roku stałam się ręka bossa, zaczęłam stawać na ringu, później moja pierwsza misja. Życie jak z bajki musiało się pokomplikować kiedy odstrzeliłam łeb żonie Joshepa, nie wiem czy go kojarzysz. Musiałam wyjechać tutaj, do Ashona żeby ten gnój mnie nie złapał. Zgodziłam się, bo nie miałam innego wyjścia, Joshep i tak by się nie domyślił, że wróciłam do brata, od którego uciekłam trzy lata wcześniej. Razem ze wszystkimi chłopakami wyjaśniliśmy sobie sprawy sprzed lat. Żyliśmy normalnie, oni zajęci byli swoim gangiem, ja swoim. W końcu udało mi się zabić Joshepa, ale i tak nie wróciłam do LA. Zrobiłam to dopiero wtedy kiedy Ashon oraz reszta dowiedzieli się, że jestem w gangu. Wtedy właśnie moi przyjaciele zginęli, a ja przyleciałam z powrotem tutaj. Później zachorowałam na tego raka. Resztę historii znasz.

Przez chwilę między nami panowała cisza, którą przerwał Cam.

— Nie wiedziałem, że tyle wycierpiałaś. — spojrzał na mnie współczującym wzrokiem. Ja się tylko wtuliłam w klatkę piersiową chłopaka. — Jeszcze raz przepraszam, że tak zareagowałem. Gdybym wiedział nie zachowałbym się w taki sposób.

— Już skończmy temat, stało się, a czasu nie cofniemy. — powiedziałam cicho. Nagle przypomniało mi się, że mój brat i reszta nadal są w moim domu. — Chodźmy już tam do nich.

— Chodźmy. — powtórzył Cam.

Po chwili staliśmy już przed drzwiami do mieszkania. Weszliśmy do niego od razu kierując się do kuchni.

— Przepraszam. — podszedł do nas Ashon. — Myślałem, że powiedziałaś Cameron'owi o tej mafii.

— Już jest wszystko okej. — podrapałam się po czole. — Jeżeli chodzi o tą waszą sprawę w gangu to mogę postarać się wam pomóc.

Bad Sister I/IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz