1.6

2.9K 69 32
                                    

Pov. Jackob

-Panowie musimy pilnie porozmawiać.- powiedziałem zasłaniając im telewizor.

-O czym?- zapytał Noah. Rozejrzałem się dookoła, żeby sprawdzić czy nie ma nigdzie Zoe.

-Czego się tak rozgladasz?- zapytał znudzony Oliver.

-Czy nie ma nigdzie Zoe.- powiedziałem prawie szeptem.

-No szybciej, mów.- powiedział Ashon.

-Wydaje mi się, że Zoe ma zatargi z Bloods, albo do nich należy.- ich miny są bezcenne. Gdy już się pozbierali Ashon zadał kolejne pytanie.

-Dlaczego masz takie przypuszczenia?- opowiedziałem im historie ze strzelaniną i o tym jak Zoe witała się z tym goście.

-Skąd wiesz, że ten gość był z Bloods.- zapytał poddenerwowany Ashon.

-Czarne Porsche, podświetlane od spodu. Mówi Ci to coś innego?- zapytałem z podniesioną brwią.

-Chłopacy, bo nie chce was martwić, ale BadAngel jest w Sydney.- powiedział Oliver. No to jesteśmy w dupie. Jesteśmy winni BlackAngels 4 mln dolarów.

Po chwili poczułem wibracje w kieszeni, kiedy wyjąłem telefon zobaczyłem, że dostałem wiadomość od Drake.

Od: Drake
Dzisiaj, stare lotnisko, wyścigi motocyklowe. 23:40. Jesteś już zapisany.

No to czas się zbierać.

Po dwóch godzinach krzykneliśmy do Zoe, że idziemy na imprezę i, że ma na nas nie czekać. Ja Wsiadłem na motor, a chłopacy zapakowali się w jeden samochód.

Staliśmy już na lotnisku, bo za dwadzieścia minut zaczyna się wyścig. Nagle usłyszeliśmy huk. Wszyscy odwrócili się w stronę gdzie było pełno dymu. Wyjechali z niego dwóch kolesi na motorach i odpalili czerwone race. Bloods. Po chwili wyjechał kolejny motor, a za nim cztery Porsche z czerwonym podświetleniem.

-No stary, nie masz szans dzisiaj na wygraną.- powiedział Michael.

-A to niby dlaczego?- zapytałem. Mnie nikt nie pokona.

-To jest BadAngel, królowa ulic LA i całej Europy.- odpowiedział na moje pytanie Ash. Nie odpowiedziałem tylko patrzyłem na poczynania niby najniebezpieczniejszej kobiety na świecie. Podeszła do Drake i się z nim przytuliła na powitanie. To oni się znają?

Czas się ustawić na linię startu. Stałem obok tej BadAngel, a obok niej jakiś koleś. Na środek weszła dziewczyna ubrana w sam stanik. Na 1 rozpieła go, na 2 ściągneła i podniosła do góry, a na 3 rzuciła nim o ziemię, co oznaczało start.

Byłem na prowadzeniu, gdy nagle ktoś przy samym zakręcie mnie wyprzedził. Kiedy ja zwalniałem ona przyśpieszyła. Ktoś chyba chce stracić życie. Pochyliła mocno motor do ziemi i idealnie wjechała na linie mety. Była tam 2 sekundy przede mną. Jebaniutka.

Odebrała nagrodę i odjechałam. My z chłopakami jeszcze chwilę postaliśmy i postanowiliśmy wracać do domu. Niestety gdy mieliśmy ruszać w stronę mojego motoru oraz samochodu chłopaków na lotnisko wjechało z dwadzieścia radiowozów policyjnych. Nie no, nie źle. Gdy mieliśmy już uciekać złapali nas i wywieźli na komisariat. Zapowiada się długa noc.

Po kilku godzinach siedzenia w tym przeklętym miejscu przyszedł do nas komendant.

-No panowie, bez kaucji nie wyjdziecie.- powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Pov. Natalka
(Nie będę opisywać wyścigu z perspektywy Natalii, bo troszkę mi się nie chce. Przepraszam.)

Gdy dojechałam do domu szybko wbiegłam na górę i położyłam się na łóżku. Po ok. 30 minutach zadzwonił do mnie Derek z informacją, że psy wpadły na lotnisko i zgarneli mojego brata oraz resztę chłopaków na komisariat. Prawdopodobnie muszę teraz po nich pojechać, bo inaczej tam zostaną. Kusząca propozycja, ale nie będę taką suką i pojadę po nich. Przebrałam się szybko w czarny dres adidasa, a na nogi nałożyłam tego samego koloru buty.

Przebiegłam do sąsiedniej villi, którą wykupił Alex jako dom dla osób z naszego gangu. Weszłam do garażu za pomocą kodu i szybkim krokiem podeszłam do mojego czarnego Mustanga.

Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę komisariatu. Gdy byłam na miejscu pokierowałam się do recepcji gdzie stała jakaś ruda baba. Nie lubię rudych osób, są fałszywi.

-Dobry, chciałabym rozmawiać z komendantem tej jednostki.- powiedziałam firmowym głosikiem. Zgubiłam swoje powołanie. Powinnam zostać aktorką, a nie jakąś gangsterką.

-Pan komendant teraz nie może.- weź zamknij ryj ty ruda szmato. Nie słuchając jej dalej ruszyłam do pokoju wcześniej wspomnianej osoby. Szłam z moim tatuażem na widoku, a wszyscy policjanci schodzi mi się z drogi. Nasz gang miał układ z psami. My im nie wchodzimy w drogę, oni nam. Gdy doszłam do drzwi gabinetu komendanta weszłam bez pukania.- Przyszłam po paru przygłupów, których zwineliście ze starego lotniska.

Kiedy podniósł na mnie wzrok i zobaczył mój tatuaż od razu wstał, a następnie zaprowadził mnie do chłopaków. Jak weszłam do ich sali to momentalnie na mnie spojrzeli. Zapytałam się komendanta czy zostawi nas samych. Po chwili wyszedł z pomieszczenia, w którym się znajdujemy.

-Jak można być takim dzbanem i dać się złapać policji?- zapytałam, ale chyba nie chciałam usłyszeć odpowiedzi.- Dobra nie ważne. Wstawajcie, idziemy.- powiedziałam, ale zatrzymał mnie głos Michaela.

-My nie możemy.- wzruszył z westchnieniem ramionami.

-Niby dlaczego?- zapytałam znudzona.

- Postawili nam zarzuty.- powiedział Jackob.

-Oj już nie pierdolcie, jedziemy do domu.- gdy wyszliśmy na korytarz, na początku było spokojnie, do momentu, aż policjanci nie zaczęli mierzyć do nas z broni. Machnełam tym policjantom nadgarstkiem z tatuażem, a oni schowali pistolety.

Na szczęście te przygłupy tego nie zauważyły. Wyszliśmy z komisariatu i skierowaliśmy się do samochodu. Ja usiadłam za kierownicą, Oliver koło mnie, a reszta wcisneła dupy na tylne siedzenia. Po chwili jechałam już prawie 400 km/h gdy odezwał się Oliver.

-Zwolnij kobieto! Zabić mnie chcesz?!- krzyknął, a ja zaśmiałam się i przyśpieszyłam bardziej.

Bad Sister I/IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz