— Co robicie? — zapytałam brata i Oliviera, którzy znajdowali się w salonie, rzucając się na fotel. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, który wbijał mi się w biodro i odłożyłam go na stolik.
Od ostatniej akcji minął tydzień. Przez ten cały czas byłam u chłopaków raz, a aktualnie czekam na Camerona. Musimy pojechać na zakupy, a chłopak nie wrócił jeszcze z bazy. W tym czasie postanowiłam poczekać u nich w domu.
Na razie staraliśmy się nie wracać do tego, co się stało tydzień wcześniej. Mieliśmy to ogarnąć za jakiś czas, a kret, który jest u nich w gangu nie informował chłopaków o niczym niepokojącym.
Myślałam długo nad tym czy nie wrócić do tego wszystkiego, ale doszłam do wniosku, że to nie miało sensu. Osoby, z którymi załatwiałam wszystkie rzeczy związane z gangiem, i którzy pomogli mi zajść tak daleko, nie żyją, więc i ja nie będę się w to mieszać. Razem tworzyliśmy całość, a ja bez nich byłam nikim.
Poza tym nie dałabym rady traktować wszystkiego tak jak wcześniej. Dwa lata nie walczyłam, a podczas akcji ledwo, co trafiałam pociskami w osoby, które się włamały. Nie potrafiłam już nic robić tak jak wcześniej. Miałam przerwę, do tego przez chorobę moja odporność spadła.
Nie byłam na bieżąco jeśli chodzi o informacje o rankingach w walkach czy wyścigach. Nie wiedziałam kto jest najlepszy, a ja sama raczej nie uzyskałabym wysokich wyników. Poza tym bałam się, że rak może znów się rozwinąć, więc nie zamierzałam ryzykować. Owszem, gang był moim życiem, ale w końcu przyszedł czas dorosnąć i stać się odpowiedzialną. Musiałam zatroszczyć się o siebie. Nie wmieszam się już w to wszystko.
Nie wstąpię ponownie do gangu.
— Gramy i twój kochany braciszek nie potrafi przegrywać! — krzyknął Olivier, kiedy Ash walnął go w ramię i mruknął coś niezrozumiałego.
— Nigdy nie potrafił przegrywać. — prychnęłam i wstałam z powrotem biorąc ze stolika mój telefon. Kiedy byłam blisko brata, pstryknęłam mu palcem w czoło na co chłopak zmarszczył brwi. Uśmiechnęłam się lekko. — Idę do pokoju Camerona i tam na niego poczekam, a wy nie siedźcie za długo przy tych grach, dzieci.
— Ej, jesteśmy starsi od ciebie! Kto ci w ogóle dał pozwolenie na posiadanie chłopaka?! Jako twój brat zakazuje ci! — słyszałam jak Ashon krzyczy za mną i z rozbawieniem kręciłam głową. Brakowało mi go. Cholernie.
Prawda była taka, że nigdy o nich nie zapomniałam i każdy z nich miał specjalne miejsce w moim sercu. Nie ważne jest, to co mi kiedyś robili. Wybaczyłam im.
Michael był idealnym towarzyszem do picia. I tego nie mogę zaprzeczyć. Każdy kto z nim imprezował nie nudził się. Miał głowę stworzoną do picia i zgonował jako ostatni z ostatnich, przy tym następnego dnia rzadko kiedy miewał kaca. Szkoda, że musiał wyjechać. Był moim towarzyszem imprezowym.
Olivier był zawsze ze mną. Kiedy uciekłam był jedyną osobą z ich piątki, która wiedziała, co u mnie. Nigdy mnie nie tknął palcem, ani nie powiedział na mnie złego słowa. Był kompletnie inny od reszty. Mogłam mu się wygadać, wiedząc, że nie powie nikomu o czym rozmawialiśmy. Był moim psychologiem.
Caleb za to kochał plotki, więc nie często mówiłam mu, co u mnie, kiedy było źle. Mimo wszystko, był wspaniałym człowiekiem, który nie potrafił się tylko czasami ugryźć w język. Tak jak pozostała czwórka był mi bliski i również żałowałam, że wyjechał, tak jak w przypadku Mike'a. Był moim przyjacielem.
Ashon jest moim bratem. Kochałam go całą sobą, mimo że przez tyle lat żyłam w jego cieniu przy rodzicach. Nie przestałam go kochać nawet wtedy, gdy zaczął się nade mną znęcać. On po prostu się zagubił. Ale gdyby nie to nie poznali byśmy swoich historii. Na końcu i tak nasze drogi się połączyły. Nic nie zmieni tego, że był częścią mojej rodziny. Był moim bratem.
Jackob, jak Jackob. Kochałam go. Był moją częścią. Cholerny Jackob Rose. Chłopak, który nie znał słowa stop i zawsze postawił na swoim. Był nie tylko moim chłopakiem, ale i przyjacielem. I mimo, że to on najwięcej mną gardził i chyba nienawidził to w późniejszym czasie przeżyłam z nim wspaniałe chwile. Mogłam nazwać go dobrym człowiekiem. Był gówniarzem, kiedy wyrządzał mi krzywdę, a ja tylko nastolatką, która nie umiała się postawić. Teraz wszystko jest inne i nie wydaje mi się żebyśmy wrócili do starej relacji. Za dużo rzeczy nas poróżniło. Nie jestem w stanie stwierdzić czy przestałam go kochać czy nie. Ale teraz jestem w związku z Cameronem i to do niego żywię uczucia. Mimo wszystko nie chciałam, żeby pomiędzy mną a Jackobem było źle. Był kimś więcej niż moim chłopakiem.
Żaden z nich nie był idealny, ale każdy był moją rodziną. Ciesze się, że mogłam ich poznać. Przeszłość zostawiliśmy za sobą, tak było lepiej.
Przechodząc przez korytarz na piętrze, zauważyłam w jednym z pokoi Jackoba, który robił coś przy ścianie pokoju. Zastanawiałam się chwilę czy pogadać z nim teraz czy kiedy indziej.
Po kilkudziesięciu sekundach postanowiłam zrobić to jak najszybciej. Nie mogłam tego odkładać.
Podeszłam do otwartych drzwi i zapukałam w nie lekko.
— Hej, masz chwilę?
Chłopak wyraźnie się spiął, ale po chwili obrócił się w moją stronę.
CZYTASZ
Bad Sister I/II
Teen FictionOpis Części 1.: Krzywdzona przez życie. Czy los się jej odwróci? Opowieść jest o gangu i dziewczynie, która jest zagubiona we własnym życiu. Kiedyś była bita przez brata i jego kumpli, a teraz należy do najniebiezpieczniejszego gangu na całym świec...